Po wybuchu afery z zatrudnieniem partyjnych działaczy na stanowiskach dyrektorskich w Totalizatorze Sportowym bez konkursu, rada nadzorcza odwołała prezesa Rafała Krzemienia. Z ustaleń https://www.onet.pl/ wynika, że już sam sposób powołania Krzemienia a także innych członków zarządu Totalizatora Sportowego na wysokie stanowisko może budzić wątpliwości.
Onet rozmawiał z czterema osobami, które w marcu brały udział w konkursie na członków zarządu Totalizatora Sportowego — w tym z jedną ubiegającą się o stanowisko prezesa. Ich zdaniem sposób, w jaki przebiegała rekrutacja, wskazuje, że personalne decyzje zapadły jeszcze przed pierwszymi rozmowami.
Nie może być tak, że robi się konkurs, w którym od początku wiadomo, kto wygra
— twierdzi jedna z tych osób, która w przeszłości zajmowała kierownicze stanowiska w spółkach Skarbu Państwa.
Kiedy zatrudnia się sekretarkę, rozmowa kwalifikacyjna trwa pół godziny. Tu kandydaci mieli po 10 minut. Dzień dobry, przedstawienie się i dwa szybkie otwarte pytania: „czym się powinien charakteryzować lider w Totalizatorze?” i „gdzie widzi pan Totalizator za trzy lata?”. To był cyrk, a nie konkurs
— dodaje.
Startowałem w różnych konkursach do zarządów spółek i zawsze było wiele pytań i zagadnień dotyczących rynku. To pokazuje arogancję władzy. Robią konkurs, bo muszą, ale dla picu
— przekonuje mężczyzna. Nie jest to odosobniona opinia. Podobne odczucia mieli inni kandydaci na członków zarządu.
Widząc na własne oczy, jak to wyglądało i konfrontując to z deklaracjami powyborczymi, że spółki Skarbu Państwa zostaną odpartyjnione, nie mam złudzeń…nic się nie zmieniło
— mówi jeden z kandydatów.
Na samym początku usłyszałem, że mamy 10 minut i mam się trzymać czasu z zegarkiem w ręku. A potem dostałem dwa pytania, które mógłby usłyszeć każdy kandydat na każde stanowisko … Jakie to były pytania? — Pierwsze brzmiało „jakimi trzema cechami powinien wykazać się członek zarządu?”. Przepraszam, ale jakie tu niby mają być obiektywne kryteria oceny poprawności udzielonej odpowiedzi? … Drugie pytanie: „jak wyobrażam sobie mój obszar spółki za trzy lata?”. Uważam, że taki poziom ogólności w przypadku tak wielkiej spółki jest niepoważny
— zaznacza mężczyzna, który ostatecznie nie dostał się do zarządu Totalizatora.
Poświęciłem swój prywatny czas, by profesjonalnie przygotować się do tej rozmowy. Nie miałbym żadnego problemu, gdybym przegrał w uczciwym, rzetelnym konkursie z określonymi, mierzalnymi kryteriami oceny kandydatów. Tymczasem tutaj cały ten proces to była dziecinada
— dodaje.
Czy ty tylko incydentalny przypadek? Nasz portal opisywał przypadek konkursu na stanowisko prezesa Elewarru, w którym wynik był z góry znany i nie ze względu na kwalifikacje. Tak samo jak w Totalizatorze przewodniczący rady nadzorczej i przyszły prezes są dobrymi znajomymi (pracowali razem w PZZ Stoisław). Tak samo były pytania ogólne, a najważniejsze pytanie czyli jak naprawić sytuację finansową – nie padło. https://zyciestolicy.com.pl/stoislawski-uklad-w-kgs-elewarr/
Jak informuje https://www.onet.pl/ – Ministerstwo Aktywów Państwowych wydał komunikat, w którym zapewnił, że analizuje, czy doniesienia medialne w sprawie Totalizatora Sportowego odpowiadają stanowi faktycznemu. Zwrócił się też do rady nadzorczej o informację w tej sprawie. Minister Jaworowski rozmawiał z przewodniczącym rady nadzorczej spółki mecenasem Józefem Banachem i rozmowa ta miała bardzo burzliwy przebieg. Józef Banach i Rafał Krzemień współpracują ze sobą od lat. Spotkali się już w 2011 r. w Polskim Holdingu Nieruchomości (PHN). Młody wówczas Rafał Krzemień był najpierw prezesem spółki Dipservice, która weszła do GPHN (poźniejszy PHN) i został przy połączeniu członkiem zarządu tej drugiej. W tym samym czasie Banach zasiadał w radzie nadzorczej PHN.
Natomiast, gdy Banach w połowie 2015 r. został przewodniczącym rady nadzorczej Poczty Polskiej, już dwa miesiące później wiceprezesem zarządu w tej samej spółce zostaje właśnie Krzemień. Z kolei, gdy w kwietniu 2017 r. prezesem Pałacu Kultury i Nauki został Rafał Krzemień, to trzy miesiące później w radzie nadzorczej pojawił się właśnie Józef Banach.
Jak czytamy w oficjalnym komunikacie, Nadzwyczajne Zgromadzenie Wspólników spółki 15 lutego 2024 r. powołało Józefa Banacha na funkcję przewodniczącego rady nadzorczej. To właśnie rada nadzorcza wybiera zarząd, na czele z jego prezesem. 12 marca prezesem został Rafał Krzemień.
— Rada nadzorcza liczy pięciu członków, w tym dwóch to przedstawiciele załogi. Po zsumowaniu punktów przyznanych przez każdego członka rada wskazuje najlepszego kandydata, w tym wypadku był to właśnie Rafał Krzemień — opisuje proces przeprowadzenia konkursu nasz rozmówca.
Rada nadzorcza proponowała najlepszych kandydatów, ale przed ich powołaniem, minister jako właściciel był konsultowany … Zachowaliśmy najwyższe standardy. Mieliśmy zewnętrznego doradcę, który jest uznanym niezależnym ekspertem i z którym współpracowaliśmy przy wszystkich konkursach na członków zarządu. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o wybór członków zarządu. To są naprawdę dobrze wyselekcjonowani ludzie
— stwierdza Józef Banach.
Koń by się uśmiał.
Rafał Krzemień ma także polityczną przeszłość. Jak podawał „Puls Biznesu”, w przeszłości był członkiem Platformy Obywatelskiej. W wyborach samorządowych w 2006 r. z list tej partii próbował dostać się do rady warszawskiej dzielnicy Bemowo. Po wyborczej porażce został prezesem miejskiej spółki zarządzającej nieruchomościami Gminna Gospodarka Komunalna Ochota. Był także członkiem rad nadzorczych: Kaskady, Agro-Mana, Herbapolu.,, Rafał Krzemień to bliski kolega ważnego polityka Platformy Obywatelskiej, a obecnie ministra sportu — Sławomira Nitrasa. Znają się jeszcze ze Szczecina, gdzie obaj studiowali. Jak słyszymy od osób zbliżonych do Totalizatora, Krzemienia miał popierać także sekretarz generalny PO i szef warszawskich struktur tej partii, były szef MSWiA Marcin Kierwiński – konkluduje https://www.onet.pl/