Afera małżeństwa „Gajewska Myrcha” staje się coraz ciekawsza. Zaczęło się od informacji o wspólnym pobieraniu dodatku 7750 zł na mieszkanie w Warszawie (https://zyciestolicy.com.pl/2-doplaty-z-sejmu-do-poselskiego-mieszkania/), choć politycy w kampanii wyborczej wielokrotnie podkreślali walory mieszkania poza stolicą.
Jak tłumaczył się wiceminister sprawiedliwości i bohater afery poseł Arkadiusz Myrcha?
Wyjaśniając wątpliwości powstałe po kontroli oświadczenia majątkowego stwierdzam: Moje stałe miejsce zamieszkania (także meldunek) jest w …… Z uwagi na obowiązki poselskie dużą część roboczych dni spędzam w Warszawie. Aby zapewnić dzieciom miejsce w publicznych placówkach wychowawczych, musiałem zostać podatnikiem w Warszawie. Zatem warszawskie miejsce zamieszkania jest na potrzeby czysto podatkowe.
Dziennikarzy zaciekawił fakt, że pani poseł Gajewska jest właścicielem domu, jak sama później tłumaczyła w budowie, choć nie ma żadnej tabliczki o tym informującej na posesji a z zewnątrz wygląda jakby był ukończony (zdjęcie z platformy X). Drobiazg, jak zauważa Marcin Dobski na platformie X:
Ludzie na rozpatrzenie wniosku na pozwolenie budowy w Błoniu czekają 2-2,5 miesiąca. Wiecie ile czekali państwo Gajewscy (rodzice posłanki). 16 dni. 11.03. 2019 roku został złożony wniosek, 27.03. 2019 została już wydana zgoda.
W grudniu 2023 r. w programie Tomasza Lisa Gajewska i Myrcha stwierdzili, że pomieszkują w Błoniu, co teraz ochoczo podchwycili internauci, wypominając to posłom. Arkadiusz Myrcha w rozmowie z Wirtualną Polska wyjaśnia, że chodzi o dom rodziców Gajewskiej, sąsiadujący z budowanym przez nich budynkiem.
Okazuje się, że 11 sierpnia 2023 r. w kancelarii notariuszki Izabelli Olszewskiej posłanka Koalicji Obywatelskiej Kinga Gajewska podpisała ze swoimi rodzicami umowę darowizny dotyczącą domu w Błoniu. Tego dnia zaczął tykać zegar procedur – dokładnie opisanych w przepisach., a konkretnie w z art. 35a o ustawy wykonywaniu mandatu posła i senatora. Zgodnie z nimi posłanka miała 30 dni na wpisanie świeżo otrzymanej nieruchomości do rejestru korzyści, prowadzonego przez marszałek Sejmu.
Gajewska 7 października 2024 r. uzupełniła rejestr korzyści i wpisała, że dostała dom w ramach darowizny od rodziców. Posłanka zaznaczyła, że wpisała wcześniej dom do składanych co roku oświadczeń majątkowych. Jednak rejestr korzyści działa inaczej. Zatem wpis nastąpił 392 dniach, podczas gdy termin był 30-dniowy.
Tymczasem dwa dni po uzupełnieniu przez Kingę Gajewską rejestru korzyści na stronie Prokuratury Krajowej pojawił się komunikat – Prokurator Generalny Adam Bodnar przekazał do Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej Szymona Hołowni wniosek o wyrażenie przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej zgody na pociągnięcie posła na Sejm RP Łukasza Mejzy do odpowiedzialności karnej.
W uzasadnieniu czytamy m.in., że jeden z zarzutów dotyczy
„niedopełnienia ciążącego na funkcjonariuszu publicznym, pośle na Sejm RP, obowiązku w zakresie zgłoszenia wymaganych informacji, o jakich mowa w art. 35a ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora do prowadzonego przez Marszałka Sejmu RP Rejestru Korzyści”.
To dokładnie ten sam obowiązek, którego nie wypełniła posłanka Kinga Gajewska (https://wiadomosci.wp.pl/poslanka-kinga-gajewska-zlamala-sejmowe-przepisy-zaliczyla-392-dni-spoznienia-7080943057742400a)
I teraz kwiatek. To m.in. pani Kinga Gajewska, Arkadiusz Myrcha razem z innymi posłami będą w tej sprawie decydowali o zdjęciu immunitetu posłowi Mejzie. Cyrk
Przypomnijmy, iż pani poseł Gajewska, magister prawa, ma długą wytykania w publicznych wystąpieniach i we własnych mediach społecznościowych wszelkich nieprawidłowości związanych z dysponowaniem majątkiem politykom PiS.
Jak zauważa Patryk Słowik z wp.pl – ci, którzy rozliczali, dziś są rozliczani. Smutne jest jedynie to, że skoro wiedzieli, iż wyciąganie przez posłów kasy z Sejmu jest złe i o tym publicznie mówili, sami postanowili robić to samo. Nie mam wątpliwości, że Kinga Gajewska i Arkadiusz Myrcha mieli pecha. Zasłużyli na to, co ich spotyka, bo czerpali całymi garściami z państwowej sakiewki. Ale jednocześnie mieli pecha, bo przy żłobie jest wielu, a opinia publiczna wzięła na radar właśnie ich. Jeden powie, że przez przypadek, inny – że to misternie uknuta intryga Prawa i Sprawiedliwości. Fakt pozostanie faktem: działania poselskiego małżeństwa źle wygląda, a tłumaczenia prędzej sprowadzą na ich głowy prokuratora niż im pomogą.
https://wiadomosci.wp.pl/obfite-dzieje-poselskiego-malzenstwa-opinia-7080240978877024a
c.d.n.