Site icon ZycieStolicy.com.pl

Polska osłabiona

Polska

Polska osłabiona.

„Idziemy rzędem wzdłuż krwistych otchłani –

Zlęknięci, dumni, zdumieni, znękani.

Czyśmy za wolno szli, czy pobłądzili,

Czy iść przestali we zwątpienia chwili,

Czy wszystko było złudą było, czy omamem

I tylko w myślach weszliśmy w tę bramę,…”

J. Kaczmarski „Przejście Polaków przez Morze Czerwone”

Historia Polski to czasy wzlotów i upadków, wielkich czynów i miałkich ludzi. Ostatnie dekady nie rozpieszczały naszego kraju; wojny światowe, rewolucja bolszewicka, okupacja sowiecka, wszystko to sprawiło, że Polacy mocno się pogubili. Straciliśmy miliony obywateli w tym kwiat inteligencji; lekarzy, nauczycieli, prawników, artystów, wojskowych, wykładowców, do tego całe pokolenie młodych, wykształconych i żądnych sukcesu ludzi, takich którzy w tym samym czasie budowali dobrobyt w USA, Anglii, Francji, Belgii. Cień i ciężar tych strat ciągle odciska swoje piętno na naszej codzienności. 

Często słyszycie, oglądacie jak ten, czy ów uczestnik debaty publicznej oskarża adwersarzy, że dali się ograć, oszwabić, że nie rozumieją mechanizmów współczesnej geopolityki i stosunków międzynarodowych. To prawda, niestety wypowiadający te słowa mają równie nikłą wiedzę na wspomniane kwestie. Mnie martwi to, że zbyt wolno się uczymy, zbyt asekuracyjnie budujemy kadry, którym koniec końców nikt nie daje szansy na wykazanie się wiedzą i umiejętnościami. Jesteśmy krajem, gdzie elity są „z metra cięte”, rozgrywki, intrygi i walki koteryjne zawsze biorą górę na pryncypiami. Społeczeństwo zaś jest tylko tłem, niemą widownią, o której względy zabiegają aktorzy podrzędnych wodewili. 

Towarzyszy nam strach, od dziesiątek lat kolejne pokolenia wychowują się i wzrastają w poczuciu celebrowania słabości i narodowych wad. Mądry i potężny Zachód, Bruksela bijąca niczym krynica mądrości. Silny i nieokiełznany wschód – Moskwa, która jawi się niczym wieża z osadzonym na niej okiem Saurona (lepiej nie zwracać na siebie uwagi). Pośrodku my, nauczeni i przyzwyczajeni do życia w świecie odwróconych pojęć; anarchię mylimy z wolnością, odwagę i honor z ekstremizmem, lojalność z „frajerstwem”, kręgosłup to już tylko domena fizjoterapeutów. Wielu decydentów jak tlenu potrzebuje nieustannie powoływać się na silniejszego kolegę, nieważne czy to Niemcy, Rosja, Francja, USA, wyraźnie rysując siebie jako bezradnych i skazanych na sojusze „miękiszonów”. 

Ludzie nietuzinkowi kończą na marginesie życia publicznego, przytłoczeni pomówieniami, prostacką arogancją, czasem ustawia się ich jak maskotki na tej, czy innej imprezie, ku uciesze „elyty”, budując tym samym „Spotwarzoną Rzeczpospolitą”.

Polaków toczy rak zobojętnienia i niechęci do własnego państwa. Konsumpcjonizm wygrywa z propaństwowością, samorządnością, poczuciem wspólnoty. Smutne, że jedyną sprawą, która rozpala głowy i prowokuje do aktywności stała się aborcja. Oczywiście dla „elyty” takie ogniskowanie emocji społecznych to jeden z najwspanialszych prezentów. Całkowicie bezproduktywne i niewymagające większego zaangażowania spory są najwygodniejsze. 

Staliśmy się mistrzami budowania szklanych sufitów, żeby nie napisać kastowości. Lekarze, prawnicy, sędziowie, dziennikarze, politycy chciwie bronią swych terenów angażują się w kompletnie nieistotne dla społeczeństwa kwestie, jawiąc się jako coraz bardziej bezkarne plemiona z których każde rości sobie prawo do prymatu. Wszystko to ubrane w zgrabne szaty strażników wolności i demokracji. System prawny miast zapewniać komfort i ramy funkcjonowania obywateli stało się instrumentem, polem do interpretacji niczym analiza wiersza Herberta czytana przedszkolakom. Nikt już nie wie o co chodzi. Finał może być jeden – anarchia.

Na scenie politycznej nie ma wrogów i nie ma przyjaciół, zostały interesy. Od lat pojawiają się egzotyczne sojusze taktyczne. Spójny, jasny przekaz, wytrwałość, charakter to cechy będące w fazie zaniku, Polski ciągle wybierającej mniejsze zło.

 

Exit mobile version