Site icon ZycieStolicy.com.pl

Polska nie może chować głowy w piasek w sprawie Górskiego Karabachu (Republice Artsakhu)

kościół shushi

W zeszły weekend odbył się pokojowy protest Ormian mieszkających w Polsce, którzy protestowali przeciwko agresji Azerbejdżanu i najemników islamskich. Padały też mocne słowa o tureckim zaangażowaniu i bierności świata zachodniego, który jakby bał się potępić jednoznacznie agresję w obawie przed muzułmańską mniejszością mieszkającą w Europie Zachodniej.

Niektóre media w Polsce nierzetelnie informowały o przebiegu protestu Ormian. Przypomnijmy, że w sobotę Ormianie mieszkający w Polsce, w dużej mierze obywatele polscy [zdecydowana większość z nich to wykształceni i wychowani w Polsce] zorganizowali protest samochodowy, aby zwrócić uwagę na toczący się w Górskim Karabachu (Republice Artsakhu) konflikt. Po demonstracjach w Warszawie Ormianie zablokowali autostradę A2 w kierunku Poznania – co wywołało wiele dyskusji. O przebiegu i charakterze protestu zapytaliśmy mecenasa Babkena Khanzadyana, który reprezentował część protestujących przed polskimi organami. Jak podkreślił niektóre media zwyczajnie ominęły się z prawdą przy przekazie informacji. 

„Protest odbył się w ramach reżimu sanitarnego w związku z zagrożeniem epidemiologicznym. Ormianie mieszkający w Polsce w tym większa część obywateli polskich chcieli wyrazić swój sprzeciw wobec agresji Azerbejdżanu wspieranego przez Turcję. Przedstawiciele protestu byli cały czas w łączności z policją, która została wcześniej poinformowana o planowanym przebiegu protestu i jego formie. Żaden z moich klientów nie otrzymał mandatu karnego. Wiem, że w niektórych mediach pojawiały się takie informacje, ale nie mam sygnałów, aby taka sytuacja miała miejsce. Jednocześnie oferuję pomoc każdemu, kto by takowy mandat dostał. Chcę także odnieść się do informacji, że wśród protestujących była osoba poszukiwana do odbycia kary pozbawienia wolności czy poszukiwana na innej podstawie. Ta sytuacja jest wyjaśniana, sprawa wyglądała tak, iż z uwagi na brak kontaktu (niemożności odbioru korespondencji) osoba została zatrzymana. Sam uczestnik protestów nie miał świadomości o tym, iż była kierowana do niego korespondencja, gdzie nie zamieszkiwał od dłuższego czasu. Osoba ta mieszka w Polsce od lat 90-tych, wraz z żoną, ma wspaniałą rodzinę – dwójkę córek i synka w wieku 4 lat, który się urodził w Polsce. Opiekuje się również starszą matką. Szczerze wątpię w to, aby ktokolwiek poszukiwany przez policję narażał się na udział w ramach protestu i w ten sposób narażał się celowo na pozbawienie wolności – skoro miałby się ukrywać.”

I dodaje

„Bardzo ważne jest wskazanie, iż protest odbył się w sobotę. Środowisko Ormian w Polsce nie chciało paraliżować Warszawy w tygodniu, dla dobra mieszkańców i osób pracujących w stolicy. Podczas blokada czasowej blokady autostrady A2 jak mi wskazali Ormianie dla kierowców, którzy przez protest stali w korkach zakupili napoje i ciasteczka. Zdecydowana większość z kierowców stojących w korku dołączyła do protestu, wyrażała swoje poparcie dla Ormian, którzy zostali pozostawieni sami sobie w konflikcie z o wiele większymi sąsiadami.

Na pytanie jaki jest rzeczywisty powód konfliktu w Górskim Karabachu, mecenas Babken Khanzadyan odpowiada bez wahania.

„Celem jest unicestwienie Ormian w tym regionie. Podłożem wojny nie jest tylko konflikt o ziemię. W Armenii mamy już po ponad 38 dniach walk kryzys humanitarny. Działania agresora noszą znamiona ludobójstwa, gdzie kobiety, dzieci, mężczyźni są zabijani tylko dlatego, że są Ormianami. Nawoływanie do mordowania Ormian słyszymy z ust wielu polityków jak i sportowców azerskich, a historia pokazała do czego to może doprowadzić. To czego nie brakuje Ormianom, to determinacja i wola walki. To ostatnia baszta i dlatego wojsko Artsakhu wspierane przez Armenię walczy z taką determinacją. Walczymy o przetrwanie. Jest oczywiste, że sam Azerbejdżan nie byłby w stanie poradzić sobie z Armenią. Dlatego nie dziwią doniesienia o tureckim zaangażowaniu w konflikt. Siły armeńskie chwytają także bojowników i najemników przywożonych do strefy konfliktu przez Turcję, Pakistan i Azerbejdżan. Przesłuchiwani podają konkretne stawki. 2000 euro miesięcznej wypłaty plus 100 euro za każdą głowę zabitego Ormianina (chrześcijanina) – dosłownie. To znaczy, że muszą przynieść obciętą głowę Ormianina do wyznaczonego punktu i na tej podstawie dostaną zapłatę. 

I dodaje.

„Nie wiadomo jak dalej potoczy się konflikt w Górskim Karabachu. Trzeba pamiętać, że Armenia nie użyła jeszcze swojego najnowocześniejszego uzbrojenia jakim są np. rakiety typu Iskander. Azerbejdżan używa wszystkiego co ma w arsenale, niszczy i zrównuje z ziemią miasta wsie, a na arenie międzynarodowej wskazuje, że te tereny w tym miasta i wsie należą do nich. Nie ma w tym logiki. Ostatnio pojawiły się informacje o użyciu przez wojska agresora broni opartej o biały fosfor, która wypala lasy aby tylko w nich zniszczyć i spalić wojska Artsakhu. Armenia oficjalnie posiada podpisane wzajemne pakty o pomocy z Federacją Rosyjską, która do tej pory nie zareagowała, jakby nie chciała dać się wciągnąć w konflikt na Kaukazie. Przez ten sojusz wiele krajów nie wspiera Armenii i Artsakhu. Pewnie obawiają się również zamieszek, które są gotowe wywołać muzułmańskie bojówki uśpione w ramach ukrytych komórek w państwach takich jak Francja czy Niemcy. Ta wojna przeradza się w wojnę pomiędzy chrześcijanami a muzułmanami. Widzimy w ostatnich dniach, co się wydażyło w Wiedniu oraz na wielu ulicach francuskich miast. Warto tu podkreślić, iż po tych zamieszkach we Francji zdelegalizowano turecką organizację o nazwie „Szare Wilki”, jej członkiem był również Mehmet Ali Agca – sprawca zamachu na papieża Jana Pawła II. W chwili obecnej we Francji wojsko ochrania Ormian, ich osiedla kościoły i szkoły. Tym bardziej dziwi, że np. wschodni sąsiad Polski – Ukraina wysyła broń do Azerbejdżanu. Akcenty religijne są aż nadto widoczne. Trzeba pamiętać, że 40 tys. Ormian mieszkających w Polsce jest gotowa bronić nie tylko swojej pierwszej ojczyzny, ale także Polski, gdyby muzułmańska nawała ruszyła na wschód. Dlatego ze smutkiem przyjmuję to, że polskie władze nie zajęły żadnego stanowiska w sprawie konfliktu. Trzeba pamiętać, że Ormianie to wpływowi sojusznicy w kontekście ewentualnych sporów Polski. Kto wie jak dalej potoczy się konflikt na Kaukazie, czy też nie dojdzie do ponownej eskalacji konfliktu na wschodniej Ukrainie. Ormianie nigdy nie zapominają wyświadczonych im przysług. Trzeba pamiętać, że Polacy i Ormianie mają długą historię braterstwa broni. Dość wskazać, że pod Wiedniem w walce z Imperium Osmańskim, 5 tys. Ormian wsparło polskiego króla Jana III Sobieskiego. W czasie II Wojny Światowej Ormianie mieszkający w Polsce byli eksterminowani przez Niemców i Rosjan – Sowietów. Głównym zarzutem pod ich adresem było to, że są elementem „bezkompromisowo polskim”. Po wojnie resztki diaspory ormiańskiej w Polsce zostały przesiedlone na Ziemie Odzyskane”.

Sytuacja w Artsakhu rzeczywiście jest fatalna. W mediach zdecydowanie dominuje przekaz strony azerskiej, która od strony propagandowej była o wiele wcześniej przygotowana. Pokazały to szybko opublikowane ujęcia niszczonych pojazdów armeńskich. Ta wojna ma wymiar wielowymiarowy i formalne związanie Armenii sojuszem z Federacją Rosyjską nie powinno przesłaniać nam problemów ludności cywilnej, która tradycyjnie najbardziej cierpi w wyniku konfliktu.

Exit mobile version