Site icon ZycieStolicy.com.pl

Połowa Kampanii Wrześniowej kiedyś i teraz.. Kałuszyn 1939.

wrzesien39

Połowa września, to dla każdego, choć trochę interesującego się historią moment wyjątkowych refleksji i okazji do dyskusji. Połowa września (połowa kampanii wrześniowej) 1939 roku, była z jednej strony nadzieją; polskie wojska, lepiej, gorzej ale skutecznie przegrupowywały się, opadał szok pierwszego, niemieckiego uderzenia, na wschodzie mobilizowały się rezerwy, dochodząc niemal do pół miliona zdolnych do walki, działała administracja, poczta, kolej. Drugą stroną medalu był haniebny atak Armii Czerwonej, radziecki kolos rzucił się na walczącą Polskę, żeby wyszarpać kawałek tortu dla siebie. Od dziesiątek lat spieramy się i analizujemy alternatywne scenariusze, co by było…

Chciałbym zwrócić uwagę na dwa mało komentowane i szerzej nieznane wydarzenia, które mam nadzieję, postawią Państwu „wrzesień 1939” w nieco innym świetle. Ostatnie dziesięciolecia, przeorały IIRP machiną propagandową, czyniąc z niej faszystowski kraj zamieszkały przez prymitywnych, biednych i antysemickich imperialistów, marzących o własnych koloniach i odzyskaniu ziem utraconych na wschodzie przez IRP. Wszystko co związane z tzw. „sanacją” było wypaczane i przedstawiane w jak najczarniejszych barwach.

11 września 1939 pod naporem niemieckich najeźdźców padło miasteczko Kałuszyn, położone na strategicznej trasie Warszawa-Siedlce. Ten ruch zapewnił Niemcom zamknięcie pierścienia wokół 1DP Legionów. Dowodzący dywizją gen. Kowalski nie zamierzał poddać swoich oddziałów, podjął śmiałą decyzję o podjęciu próby przebicia w kierunku Łukowa.

Śmiała, nocna szarża polskich ułanów zaskoczyła niemiecką piechotę. Kawalerzyści prowadzeni przez por. Żylińskiego, mimo znacznych strat zajęli cześć Kałuszyna. Równolegle rozpoczęły się zwycięskie walki o wzgórze (oznaczone 194,8) dające kontrolę nad drogą wiodącą do miasteczka. Około 12:00, 13 września Kałuszyn był polski, zaś Niemcy musieli wycofać się do oddalonych o ok. 30 km Siedlec. Starcie było niezwykle krwawe obie strony poniosły ciężkie straty, niemniej to Polacy osiągnęli zakładane cele i 1DP Legionów skutecznie operowała do 27 września. Bitwa pod Kałuszynem pokazuje, że polscy żołnierze, wbrew wielu kłamliwym opiniom, nie popadli w rozsypkę, nie poddali się masowej panice, korpus oficerski nie czmychał tchórzliwie przed wrogiem.

Polecam tu sięgnąć po teksty profesora Romualda Szeremietiewa, dostępne na portalu Życie Stolicy oraz wielu innych serwisach.

„Kampania Marszałka Śmigłego”, czyli mało znane kulisy „Kampanii Wrześniowej”

Historia magistra vitae 1939

Oczywiście, zdarzały się i takie postawy, spotykane pod każdą szerokością geograficzną podczas konfliktów. Wystarczy przypomnieć paniczną ewakuację połączonych wojsk angielsko-francuskich pod Dunkierką 1940, czy bitwę pod Karansebes (wrzesień 1788), gdzie dzielna armia cesarza Józefa II w panującym tumulcie i panice zaatakowawszy samą siebie, została zmuszona do ucieczki, pozostawiając na polu 10 tysięcy żołnierzy poległych z rąk własnych kolegów.

Drugim znamiennym epizodem, o którym chciałbym przypomnieć są wydarzenia zapoczątkowane między 10 a 12 września 1939 we Lwowie. Wtedy to doszło, użyję mocnego słowa, do próby przeprowadzenia zamachu stanu i przejęcia władzy nad walczącą Rzeczpospolitą. Niechęć do sanacji przeważała mimo toczącej się walki. Spotkania prof. Kota, Strońskiego, Popiela i gen. Sikorskiego, miały ten koncept urzeczywistnić. Ten ostatni wyraźnie wahał się, podjął nawet próbę dotarcia marszałka Śmigłego i oddania się do jego dyspozycji, niestety 17 września pokrzyżował ten plan, do zaplanowanej rozmowy obu panów nie doszło.

Gen. Sikorski 18 września spotkał się natomiast z ambasadorem francuskim Noelem. Francja, sojusznik polski, udzieliła spiskowcom wsparcia, które finalnie doprowadziło do przerwania ciągłości władzy i wyniosło opozycjonistów do urzędów Rządu RP na Wychodźstwie. Dość wspomnieć uniemożliwienie objęcia urzędu Prezydenta RP wskazanemu przez Mościckiego, Wieniawie-Długoszowskiemu, ambasadorowi RP w Rzymie. Pomyślcie, który to już raz w dziejach Polski o wielkich sprawach przesądzały grupki wiążące się interesami państw zewnętrznych, tej przywary nie udało nam się zwalczyć po dziś dzień.

Uwielbiam słuchać i rozmawiać o historii, o niewykorzystanych szansach, zmarnowanych chwilach. Niemniej, uważam, że do zastanawiania się i analizowania potrzebny jest pełen obraz, a nie budowanie scenariuszy „pod tezę” taką, czy inną.

Na dobry początek rozważań, poza wspominanymi wyżej publikacjami prof. Szeremietiewa, chciałbym szczególnie polecić Waszej uwadze; „Wojnę Polką 1939” Leszka Moczulskiego (Bellona 2009-2017), „Kalendarz historyczny” Jerzego Łojka (Alfa 1994) stanowiący co prawda przekrój dziejów Polski ale ujęty w formie niezwykle przystępnych felietonów, czy wykładów prof. Wieczorkiewicza dostępnych w formie filmów na kanałach YouTube.

Przed nami ciężka praca odkłamania najnowszej historii Polski, mordercza, bo dziesiątkami lat przeinaczanej i manipulowanej przy pomocy potężnych propagandowych maszynerii niemieckich, rosyjskich ale i sojuszniczych na czele z Francją i Anglią.

Ostatnie lata to olbrzymi zalew rynku wydawniczego (księgarskiego i czasopism) publikacjami poświęconymi czołowym zbrodniarzom nazistowskim i sowieckim, próżno szukać na półkach biografii wybitnych Polaków. Każdy może dowiedzieć się jak innowacyjni i świetnie przeszkoleni byli Niemcy, ich czyste i pięknie dopasowane mundury wyraźnie kontrastują z wizerunkami wycieńczonych polskich żołnierzy września.

Czasem zastanawiam się jakim cudem ci zaawansowani technologicznie i o umiejętnościach superbohaterów Niemcy wojnę przegrali (wiem, pamiętam ekonomicznie wyszli na swoje, odbudowali czołową gospodarkę świata – wszystko dzięki Zimnej Wojnie).

Cóż wszystkie narody uparcie i zdecydowanie budują swój przekaz i mity, kreując nieskazitelny wizerunek. Dzięki temu obudziliśmy się w Europie, dla której Polak stał się synonimem antysemityzmu, tępiącym Żydów na równi z mitycznymi nazistami, którzy podstępnie zniewolili Niemców, tych samych Żydów którzy w większości byli Polakami. Staliśmy się bezlitosnymi polskimi panami gnębiącymi Ukraińców i Rosjan, nawet Litwinów.

Co najbardziej smuci, przekaz ten znajduje entuzjastycznych odbiorców w Polsce, pośród przedstawicieli mediów, środowisk akademickich, mimo olbrzymiej szansy przed którą stoimy i możliwością usystematyzowania i odkłamania najnowszej historii RP, wciąż pogrążamy się w wewnętrznych sporach, nie ma wątpliwości, że wiele z nich inspirowane są jak zwykle przez wieki z zewnątrz.

Tymczasem mamy powody do dumy, mamy się czym szczycić i nie wolno nam o tym zapominać. Wszyscy dbajmy i walczmy o honor i dobre imię Polski, to robota organiczna; internet, wakacje, rozmowy ze znajomymi, nie bądźmy biernymi odbiorcami upokarzających naszych przodków przekazów. Jesteśmy Polakami!

Exit mobile version