- Prowadzący zajęcia z „taktyk miejskich”, czyli szkoleń dla anarchistów finansowanych ze środków warszawskiego ratusza, mają ścisłe związki z Kolektywem Syrena [anarchistyczną bojówką];
- Członkowie tej samej organizacji omal nie skatowali kierowcy furgonetki z napisem „Stop Pedofilii” zaledwie 100 metrów od posterunku policji na Wilczej;
- To nie jedyne związki Biennale Warszawa – instytucji kultury finansowanej ze środków warszawskiego ratusza z agresywną jednostką anarchistyczną;
Ale zanim zaczniemy.. Tak wyglądało nagranie z jednego z zajść, które zostały nazwane przez mainstreamowe media „obywatelskim zatrzymaniem”. Nagranie pochodzi z kamery zamontowanej w furgonetce z napisem „Stop Pedofilii”. Cała sytuacja działa się w biały dzień i w odległości 100 metrów od Komendy Policji na ulicy Wilczej…
USA w Polsce
Furgonetka z fundacji Pro – Prawo do Życia z napisem „STOP PEDOFILII” została napadnięta przez anarchistyczną zgraję młodocianych bandytów. Poturbowali oni kierowcę, a samą furgonetkę zniszczyli. Mieli przy tym używać niebezpiecznych narzędzi. Nagranie ze zdarzenia budzi najgorsze skojarzenia z tym co działo się w USA, gdzie anarchistyczne bojówki linczowały ludzi na ulicach i podburzali do tego innych.
27 czerwca 2020 roku furgonetka fundacji „Pro – Prawo do Życia” z napisem „Stop Pedofilii” została zatrzymana na Placu Zbawiciela w Warszawie. Incydent ten został nagrany przez jedną z osób. Na nagraniu widać zamieszanie wokół furgonetki. Widać też raczej spokojną postawę wobec jego kierowcy. Sceny nie są aż tak dramatyczne, jak na drugim nagraniu, na którym doszło w zasadzie do linczu na kierowcy ciężarówki z napisem „Stop Pedofilii”. Sceny są wyjątkowo drastyczne.
Kolektyw Syrena czy bojówka Syrena?
W całej sprawie incydent z Placu Zbawiciela jakby przykrył to, co działo się pod Wilczą 30. Miejsce ataku jest bardzo ważne. Ponieważ daje odpowiedź na to, kto stał za brutalnym atakiem na kierowcę furgonetki Pro-Prawo do Życia. Według świadków zdarzenia, napastnicy wybiegli z kamienicy zajmowanej przez „Kolektyw Syrena” przy ulicy Wilczej 30. To tzw. „squat” czyli nieruchomość nielegalnie zajmowana przez zorganizowane bandy. Po ataku, napastnicy mieli też schronić się na terenie tej nieruchomości przy Wilczej 30. Zabarykadowali się w niej zanim na miejsce przyjechała policja.
Jak możemy przeczytać na stronie Facebook anarchistycznego kolektywu: „Syrena to anarchistyczny kolektyw i komuna mieszkaniowa, mieszczące się w odzyskanej kamienicy przy Wilczej 30 w Warszawie”. O tym, że kolektyw ma związek z Antifą świadczą min. jego posty na Facebooku.
Sama organizacja przyznaje się też do ataku na kierowcę furgonetki z napisem „Stop Pedofilii”:
Jednak to co najciekawsze, to aktywność samych członków „Kolektywu Syrena”. Na początku czerwca poinformowaliśmy o tym, że lewacka Instytucja kultury finansowana przez m. st. Warszawy organizowała szkolenia z „taktyk miejskich”. Szkolenia z tychże praktyk miejskich prowadziły osoby związane właśnie z „Kolektywem Syrena”. Z ogólnodostępnych informacji wynika, że były to:
Sama „instytucja kultury” jaką z założenia jest Biennale Warszawa posiada silne związki personalne z ludźmi kolektywu Syrena. Antoni Wiesztort czy Marta Burza to kolejne osoby wymienione jako zaangażowane w funkcjonowanie Biennale Warszawa, czy prowadzący zajęcia lub seminaria, które także mają związki z Kolektywem Syrena lub wprost są jego działaczami.
Przebieg zajścia z atakiem na kierowcę furgonetki fundacji Pro – Prawo do Życia i ścisłe związki Biennale Warszawa z ludźmi Kolektywu Syrena – każe zadać pytanie o charakter szkoleń finansowanych przez miasto. Przypomnijmy, Biennale Warszawa, czyli „instytucja kultury” finansowana milionowymi dotacjami z miejskiej kasy, organizowała szkolenia dla anarchistów. Władze Biennale zarzekają się, że szkolenia z „taktyk miejskich” nie miały nic wspólnego z przemocą. Podobnie jak media mainstreamowe które twierdzą, że było to pokojowe zatrzymanie obywatelskie:
Fenomen Syreny
W doniesieniach medialnych na temat „Kolektywu Syrena” prym wiedzie… Gazeta Wyborcza. Nie przeczytacie na jej łamach, że wandale czy lewackie bojówki zajmują nielegalnie mieszkania, które im się nie należą. Zajęli kamienicę bezprawnie, która jest regularnie niszczona i popada w ruinę. Nie znajdziecie też informacji o pladze narkomanii, czy chorób wenerycznych. Za to poczytacie o bogatym programie „kulturalnym”, tęczowym podejściu do świata i walce na rzecz najsłabszych.
Jakiś czas temu, MPWiK chciało odłączyć wodę tej komunie, ponieważ ktoś odpowiedzialny za zbieranie składek na wodę, nie regulował należności tylko pożytkował te środki w inny sposób. Oczywiście wokół sprawy narosło oburzenie, powstał szum medialny wykreowany min. przez Gazetę Wyborczą. No i nie odłączono wody squatowi. Anarchiści dalej mieszkają tam, używają wody, za którą płacą… oczywiście warszawiacy.
Działacze ruchu pseudolokatorskiego twierdzą, że walczą z dziką reprywatyzacją. Jednak tak naprawdę większość z nich to nie są „rdzenni” mieszkańcy kamienicy przy ulicy Wilczej 30. Często zakłócają czynności komornicze, czy stają w obronie osób niszczących prywatne mienie, a Warszawa pod rządami Rafała Trzaskowskiego pośrednio finansowała szkolenia z „taktyk miejskich”, w których rolę prowadzących pełniły osoby związane z anarchistyczną komuną z Wilczej 30…