Site icon ZycieStolicy.com.pl

Po co Legii Artur Boruc?!

legiaboruc

Po 15 latach Artur Boruc ponownie stanął w bramce Legii w wygranym 6:1 meczu Pucharu Polski z GKS Bełchatów. Nie zawiódł, ale i jakoś szczególnie nie zachwycił. Ot, zrobił swoje. Prawdziwe egzaminy dopiero przed nim. Póki co wiadomo, że 40-letni bramkarz przez najbliższy rok zarobi przy Łazienkowskiej ponad 300 tysięcy euro.

Kibice mistrzów Polski są zachwyceni powrotem swojego idola. Bo Boruc to „ich” człowiek. Bezkompromisowy, nie gryzie się w język, szczery do bólu. Postrzega świat czarno – biało. Nie uznaje półśrodków. I przede wszystkim zawsze deklarował swoje przywiązanie do Legii. Gdy grał we Fiorentinie, mając dzień wolny, przyjechał na mecz Legii z Wisłą do Płocka, gdzie dyrygował dopingiem fanów z Warszawy. Takie zachowania, gesty oraz efektowna gra, dały mu wśród kibiców status legendy. Można być pewnym, że magia nazwiska Boruc sprawi, że na trybunach stadionu przy Łazienkowskiej zasiądzie kilka tysięcy widzów więcej niż w poprzednim sezonie. Markentingowo sprowadzenie „Króla Artura” to majstersztyk dyrektora sportowego Legii Radosława Kucharskiego. Mimo przyzwoitego występu w Bełchatowie, obawy może budzić jego forma sportowa. Co zatem Boruc może dać Legii, a czego w związku z jego powrotem należy się obawiać?

Artur Boruc przynosi ze sobą do Legii ogromne doświadczenie. Był czas, gdy zachwycał w Celticu Glasgow i Fiorentinie, solidnie prezentował się w angielskich Southampton i Bournemouth. Na tym doświadczeniu powinni skorzystać młodzi bramkarze mistrzów Polski, 21-letni Wojciech Muzyk i 18 – letni Cezary Miszta. Dla nich treningi z Arturem będą bramkarskim uniwersytetem. Boruc to także umiejętność zarządzania kryzysem. Kiedy zobaczy, że drużyna się nie angażuje, a w zespole źle się dzieje, na pewno nie będzie siedział w kącie. W 2007 roku podczas meczu Celtiku Polak chciał pobić kolegę z drużyny Lee Naylora. Boruc wpadł w szał, bo obrońca popełniał błąd za błędem. Bramkarz wysłał tym samym sygnał kolegom z zespołu, że gdy w grę wchodzi dobro drużyny nie ma świętych krów. Tu nic się nie zmieniło. Wiciąż drużyna jest dla niego najważniejsza. Przed 15 laty, kiedy wyjeżdżał do Szkocji, Boruc miał łatkę nieprzewidywalnego, nieco szalonego bramkarza i człowieka. Teraz twierdzi, że „wygrzeczniał” i spoważniał. Jeżeli te deklaracje są prawdziwe, może być i w szatni i na boisku przedłużeniem innego „charakterniaka” w Legii, trenera Aleksandara Vukovicia.

Zatrudnienie przez Legię Artura Boruca nie niesie za sobą jednak samych plusów. Wielką niewiadomą jest jego forma sportowa. I nie zmieni tego przyzwoity występ przeciwko Bełchatowowi. To nie ta półka, by móc rzetelnie ocenić dyspozycję bramkarza, który przez rok nie zagrał w Bournemouth nawet minuty. Poza tym nie wiadomo, czy Boruc – nawet w formie, w wieku 40 lat wytrzyma tempo gry co trzy dni. Poza tym co tu ukrywać, jego transfer kłóci się z klubową polityka stawiania na młodych. Kiedy latem Legia sprzedała do AS Monaco za 7 mln euro 20 – letniego bramkarza Radosława Majeckiego, logicznym wydawało się, że działacze ściągną do stolicy golkipera w podobnym wieku. A tymczasem przyszedł Boruc, który dla Majeckiego mógłby być ojcem. Kolejna kwestia, to – co tu ukrywać – mocno rozrywkowy charakter 65-krotnego reprezentanta Polski. Swego czasu, po balandze we Lwowie, ówczesny trener Biało – Czerwonych Leo Beenhakker wyrzucił Boruca z kadry. Podobnie jak Franciszek Smuda, gdy przed Euro 2012, podczas powrotu reprezentacji z turnee w USA, Boruc i Michał Żewłakow na pokładzie samolotu przesadzili z degustacją wina. Po tym incydencie bramkarz nazwał trenera Smudę… Dyzmą. Wpadek i wybryków alkoholowych Boruc zaliczył sporo. Jaka jest gwarancja, że w nowym – starym klubie, demony nie powrócą? No i najważniejsze. Boruc to mocny charakter. Trener Vuković to samo. Istnieje niebezpieczeństwo, że te dwie silne osobowości się zetrą i zaiskrzy. A od iskier do pożaru w drużynie jest zwykle mały krok…

Ale nie ma się co martwić na zapas. Na razie, wzorem kibiców, cieszmy się, że takiego formatu zawodnik będzie grał w Legii.

Ograć Okęcie! Kto chce przejąć grunty lokalnego klubu sportowego? Cz.1

ARTUR BORUC, LEGIA WARSZAWA, POLSKA, WARSZAWA, POLSKA LIGA, EKSTRAKLASA, LEGIA, ŁAZIENKOWSKA, BRAMKARZ LEGII, STADION NA ŁAZIENKOWSKIEJ, STADION LEGII, BORUC, GKS BEŁCHATÓW, CELTIC GLASGOW, PIŁKA NOŻNA, LEO BEENHAKKER, FRANCISZEK SMUDA

Exit mobile version