62-letnia mieszkanka Bielan miała się zaopiekować czteromiesięcznym kociakiem. Gdy zwierzak ją pogryzł i podrapał kobieta zaczęła go bezlitośnie bić.
Skatowanym maluchem zaopiekowali się strażnicy miejscy – poinformował we wtorek referat prasowy warszawskiej straży miejskiej. Zwierzak trafił do lecznicy weterynaryjnej.
Mieszkanka jednego z bloków na Bielanach 18 grudnia wzięła od znajomych małego kotka. Wieczorem bawiła się z nim. W pewnym momencie zwierzak ją pogryzł i podrapał. Wtedy 62-latka zaczęła go katować.
Interwencję przeprowadził warszawski ekopatrol. Funkcjonariusze zapukali do jej mieszkania około godz. 22.40. Gdy lokatorka otworzyła im drzwi poczuli od niej alkohol. Kobieta powiedziała im, że kot jest w łazience.
Jak relacjonowali strażnicy:
Kot nie miał więcej niż 4 miesiące. Widać było, że jest w bardzo złym stanie. Cichutko miałczał, a słysząc wchodzących strażników, tylko lekko poruszył głową. Futrzak był przemoczony i bardzo przemarznięty. Maluszek owinięty ręcznikiem trafił na ręce funkcjonariuszki, która zaczęła na niego chuchać, aby choć trochę go ogrzać
Na miejsce wezwano patrol policji i drugą załogę ekopatrolu, który przewiózł małego kotka do lecznicy weterynaryjnej. Dalsze czynności w tej sprawie będzie prowadziła Policja