Petycja w sprawie zakazu reklamy piwa uzbierała blisko pięćdziesiąt tysięcy podpisów. Za akcją stoi aktywistka na rzecz trzeźwości Olga Legosz. Influencerka toczy batalię m.in. o to, aby reklamy zachęcające do kupna piwa bezwzględnie zniknęły z dyskontów spożywczych.
Petycja w sprawie wprowadzenia zakazu reklamy piwa trafiła w czwartek 20 lutego na biurko w Ministerstwie Zdrowia. Dokument poparty 48 tysiącami podpisów przedstawiony został także sejmowej Komisji ds. Petycji. Aktywistka Olga Legosz za pośrednictwem mediów społecznościowych wyraziła wdzięczność wszystkim sygnatariuszom.
Petycja przeciwko reklamie piwa
O Oldze Legosz zrobiło się głośno za sprawą działań, które podejmowała na rzecz praw pracowniczych czy promocji integracji osób z niepełnosprawnościami. Warszawska aktywistka od dłuższego czasu zabiega o dodatkowe nakłady finansowe dla tej grupy społecznej, postulując m.in. obłożenie piwa wysoką akcyzą. Petycja, która trafiła dzisiaj do rządzących, ma za zadanie rozpętać ogólnopolską dyskusję także i w tej kwestii.
– Jeszcze raz bardzo dziękuję każdej z 48 tysięcy osób, która podpisała się pod petycją. Szymon.Hołownia, teraz Pana ruch. Alkohol powoduje ogromne koszty społeczne i przez jego skutki efektywność policji, jak i ochrony zdrowia jest znacznie niższa, a wszyscy za to płacimy. Dlatego akcyza powinna być wysoka i zależna od grama alkoholu zawartego w produkcie. Każdym produkcie z alkoholem.
– napisała Legosz w swoich social mediach, oznaczając profil Marszałka Sejmu.
Aktywistka zwróciła się także do minister zdrowia Izabeli Leszczyny, wskazując na koszty leczenia chorób alkoholowych, które co roku ponosi polskie państwo.
– Zachęcanie do picia to również dłuższe kolejki do leczenia nas wszystkich
– dodała Olga Legosz.
Jesienią ubiegłego roku influencerka zainicjowała kampanię „Piwo to też alkohol”. Legosz stwierdziła wówczas, że wszechobecność butelek po piwie na warszawskich bulwarach to problem, wokół którego trwa potężna zmowa milczenia. Kobieta doszła wówczas do wniosku, że bierność mediów oraz cisza w debacie publicznej mają swoje źródło w postrzeganiu piwa. Otóż w Polsce przyjęło się, że niskoprocentowe trunki nie są szkodliwe. Skąd takie przekonanie?
– Stworzyła się aura na rynku, w którym piwo nie jest alkoholem. Robię nawet zdjęcia, spółdzielnia na Mokotowie cała oklejona „zakaz spożywania piwa i alkoholu” czy Żabka, która się otwiera – „nie mamy akcyzy na alkohol i na piwo też nie mamy”. Podkreślanie tego, że piwo nie jest alkoholem, weszło w absurd
– uważa Olga Legosz.
Influencerka w rozmowie z portalem wprost.pl przypomina, że w Polsce pokutuje mit mówiący, że alkoholikiem jest ten, kto nadużywa wódki.
– Reklamy i kultura wokół piwa sprawiają, że ludzie nie postrzegają go jako równie szkodliwego. Tymczasem alkohol pity nieodpowiedzialnie – w nadmiarze jest dla nas szkodliwy, niezależnie od jego postaci
– mówiła w wywiadzie.
O potędze reklamy, bardzo niedocenianej w świadomości społecznej, świadczą przeprowadzone badania wśród Polaków.
– Badania IBRIS z 2019 roku pokazują, że ponad połowa (54%) Polaków w ogóle nie rozpatruje piwa w kategorii alkoholu. Napojem alkoholowym jest więc – w powszechnym odczuciu – wódka, whisky, ale już nie piwo. Co więcej, ponad dwie trzecie Polaków nie rozumie, że w butelce piwa znajduje się porównywalna ilość alkoholu etylowego co w kieliszku wódki – informował serwis bezprawnik.pl.
Reklama celuje w młodych Polaków
Olga Legosz wskazuje, że reklamy piwa, bardzo często eksponowane w dyskontach spożywczych oraz podczas imprez sportowych, wpływają przede wszystkim na młodzież. Ta, zdaniem aktywistki, ulega normalizacji w kwestii spożywania alkoholu, który traktowany jest jako konieczny i nieodłączny element dobrej zabawy w najmłodszym pokoleniu.
Statystyki raportu Instytutu Jagiellońskiego podają, że przeciętny Polak, który ukończył piętnasty rok życia, wypija rocznie 272 półlitrowe puszki lub butelki piwa. Niektórzy mówią tutaj o swoistej rewolucji alkoholowej. Uprzywilejowana pozycja piwa, na którą zwraca uwagę m.in. kandydat na prezydenta dr Artur Bartoszewicz, rodzi szereg pytań. Dlaczego przed laty politycy obniżyli akcyzę i pozwolili na reklamę alkoholu wyłącznie pod postacią piwa (zakazem objęto inne trunki)?
– Trzeba zadać sobie pytanie, dlaczego w Sejmie posłowie zdecydowali się to robić. Różne komisje śledcze powstają. Moglibyśmy odważnie postawić taką komisję śledczą i zobaczyć, jakie podjęto działania wobec posłów, aby zdecydowali się uruchomić mechanizm trucia narodu
– zauważył ekonomista.
Legosz, która uchodzi za zwolenniczkę podwyższenia akcyzy na piwo (60 groszy od butelki alkoholu), postulowała w grudniowej rozmowie z prof. Robertem Gwiazdowskim, aby na ewentualnej reformie zyskali asystenci osób niepełnosprawnych.
– Skoro alkohol jest tym, który dostarcza osób z niepełnosprawnościami, a dostarcza ze względu na procentowy udział w płynie, to chciałabym, żeby procentowy udział w płynie płacił również na tę rzecz
– argumentowała Olga Legosz.
Rozmówca influencerki, szanowany ekonomista Robert Gwiazdowski, przyznał, że w jego ocenie jest to sensowny pomysł.
– Nie piję piwa, ale jeśli 60 groszy od butelki byłoby dla niepełnosprawnych, właściwie ich opiekunów, to bym się napił
– zadeklarował Gwiazdowski.
Źródło: dorzeczy.pl, politykazdrowotna.com, polskieradio.pl, tysol.pl