ZycieStolicy.com.pl

Odwrócona narracja propagandy antypolskiej, czyli komu przeszkadzają Żołnierze Wyklęci?

Nie ma lepszego dowodu na to, że Żołnierze Wyklęci służyli Polsce i za przeproszeniem „dali po dupie” Niemcom i Rosjanom, niż to co dzieje się obecnie. Mowa o narracji odwracania ich wizerunku. Są środowiska, które przeraża fala popularności (zwłaszcza wśród młodzieży) Żołnierzy Wyklętych. Młodzi zaczytują się w ich losach, i chociaż ich los niemal zawsze był smutny, to są wzorcem dla pokolenia młodych Polaków. Wzorcem znacznie odstającym od naćpanych gwiazd rocka czy pustych intelektualnie celebrytów. Słowem, rośnie nam pokolenie, które nie daje się kształtować na modłę i wzór POP-kultury, która ma tyle wspólnego z kulturą co ja z blacharką. I te pokolenie rośnie i kształtuje się samo!

Niebezpieczny element?

Można zadać pytanie: czego boją się zachodnie media, niektórzy politycy i pseudo działacze polityczno-społeczni? Wszak Żołnierze Wyklęci w większości skończyli marnie. Bestialsko mordowani, bici, katowani. Byli niczym zwierzęta zarzynani w katowniach ubeckich przez przodków niektórych z powyżej wskazanych. Wydawało się, że dekady komunizmu zatarły o nich wiedzę. Pobito nagrobki, zdemontowano tablice, popalono książki i pamiętniki. No właśnie! „Wydawało się”! Bo pamięć o nich i ich dokonaniach wybuchła na nowo. Niczym kwiat pustyni, któremu wystarczy kropla wody, aby rozkwitnąć po latach tkwienia w uśpieniu.

Po wyborach parlamentarnych w 2015 roku, było jasne, że hasło „Dobrej Zmiany” nie może ograniczyć się tylko do wymiaru ekonomicznego. Pamięć o Żołnierzach Wyklętych urosła do rangi oficjalnej polityki historycznej. Coś co wcześniej było uważane za niszowe urosło do rangi potężnego dzieła. Kiedyś zepchnięci w odmęty Internetu i środowiska „kibolskiego” (tak twierdzą niektóre media), stali się bohaterami uroczystości państwowych. Marsze, Biegi, Apele… Wszystko to sprawiło, że ich legenda na stałe zagościła w polskich umysłach.

Jakie było przerażenie co niektórych, gdy zorientowali się, iż młodzi Polacy noszą bluzki z wizerunkiem Rotmistrza Witolda Pileckiego. I noszą je chętniej niż te z wizerunkiem mordercy, bydlaka i łajdaka najwyższej klasy, słynnego Che. Nazwiska nie wspomnę z uwagi na szacunek dla jego dziecięcych i kobiecych ofiar.

Takie będą rzeczypospolite…

Jeden z najwybitniejszych polityków i mężów stanu Rzeczypospolitej. Człowiek, który dla dobra ojczyzny schował swoje osobiste ambicje w kieszeń – Jan Zamoyski wypowiedział znamienite słowa. I tylko kilka wieków później próbował je powtórzyć nieudolnie Józef Stalin mówiąc o kadrach. Oczywiście chodzi o: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie…”. To teraz głośno pomyślmy jakie będą Rzeczypospolite z młodzieżą chowaną na wzorcu Żołnierzy Wyklętych? Słabe? Poddane politycznie obcym mocarstwom? Zagubione cywilizacyjnie i społecznie? Czy też SILNE? Realizujące własne interesy? Pielęgnujące wzorce zdrowej, szczęśliwej rodziny?

A teraz jeszcze raz głośno się zastanówmy. Komu przeszkadza, aby polska młodzież pielęgnowała pamięć i postawę żołnierzy wyklętych? Przyjaciołom Rzeczypospolitej czy też jej wrogom – a może komuś, komu przeszkadza nasza silniejsza pozycja?

Odwrócenie narracji, czyli operacja – „zabić pamięć po nich”

Wszyscy znamy powiedzenie, że historię piszą wygrani. Przykład Żołnierzy Wyklętych kpi z kilu tysięcy lat wyżynania pamięci o pokonanych. Każde imperium, które tuczyło się pracą innych ludów bało się utrwalenia w pamięci losów jego przeciwników. Było tak w starożytnym Egipcie i w nowoczesnych Niemczech czy w Związku Radzieckim, omylnie teraz nazywanym Federacją Rosyjską.

Jak wygląda odwrócenie narracji w wypadku Żołnierzy Wyklętych. A no bardzo prosto. Na sianiu wątpliwości. Gdyby ktoś nieżyczliwy przyszedł do mężczyzny i powiedział, że jego żona go zdradza w 99 procentach wypadków dostałby w zęby [w 1 procencie pewnie by został połamany]. Ale gdyby nagle mąż znalazł nieswoje buty lub tajemniczego sms’a, to byłoby inaczej. I być może ktoś kto przyszedłby do niego z informacją, że żona go zdradza nie dostałby w zęby, ale nawet mąż postawiłby mu piwo (chociaż ja bym lał tak czy siak!).

Propaganda, aby była skuteczna musi być spożywalna, delikatna i niewidoczna. Grunt pod nią musi być odpowiednio przygotowany. Dlatego zupełnie nie dziwią mnie (bulwersują tak! ale nie dziwią) delikatnie sączone pseudoinformacje o Żołnierzach Wyklętych. Przykład? Materiał w jednej z ogólnopolskich stacji, w głównym wydaniu magazynu informacyjnego. Dzień pamięci Żołnierzy Wyklętych. Materiał nie zaczyna się źle. Jest mowa o ich poświęceniu i prześladowaniach. Super prawda?! No nie do końca, bo w drugiej części materiału pojawia się historia bandytów, którzy napadli na wieś i wymordowali jej mieszkańców! Tak połączono historię bandytów z historią Żołnierzy Wyklętych! To tak jakby w dzień wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Auschwitz zrobić materiał o cierpieniach jego więźniów i okrasić go statystyką składu etnicznego obozowego kapo, które zaganiało ludzi do komór gazowych… Ciekawe czemu nie zrobiono takiego materiału? Jakieś pomysły?

Elżbieta Podleśna.

Politycy opozycji też nie lepsi. Coraz odważniej zwracają uwagę na „ofiary Żołnierzy Wyklętych”. Tym samym mieszają pamięć bohaterów narodowych z dokonaniami bandytów. Kolejnym przykładem siania podejrzeń jest akcja Elżbiety Podleśnej. Pani znana z występów w Gazecie Wyborczej i udziału w incydencie z Magdaleną Ogórek pod TVP, postanowiła dolać oliwy do ognia. Wybrała się do Katedry warszawsko-praskiej celem zamówienia Mszy w intencji… a jakże „ofiar Żołnierzy Wyklętych”. Do tego wparowała do zakrystii, z koleżanką która nagrywała zdarzenie. A teraz mała dygresja. Pani Elżbieta Podleśna jest dyrektorką ośrodka terapii uzależnień. Brzmi poważnie, tymczasem to mały i stary domek na terenie jednej z warszawskich placówek zdrowotnych. No ale do brzegu, Pani Elżbieta żaliła się na łamach jednego z portali, że osoba podająca się za dziennikarza TVP wparowała do jej gabinetu i nagrała ją telefonem komórkowym. Ojej… Czyli „Ela nagrać – dobrze, Elę nagrać – niedobrze.”?

Cel siania wątpliwości

Jaki jest cel siania niepewności? Propaganda ma niemal zawsze dwa cele. Wewnętrzy i zewnętrzny. W tym wypadku zaczniemy od celu zewnętrznego. Chodzi oczywiście o skalanie pamięci po Żołnierzach Wyklętych. Chodzi o to, żeby ten zazdrosny mąż znalazł buty obcego faceta i zaczął powątpiewać w moralność żony. To cel obliczony na wywołanie dyskusji i zajęcie czasu, który też jest surowcem strategicznym w obecnych czasach (przynajmniej w dyskursie publicznym i propagandzie).

Cel wewnętrzny to oczywiście podgrzanie atmosfery wśród swoich. Nic tak nie cementuje i kanalizuje wysiłków jak wróg. Gospodarka trzyma się dobrze, Komisję Europejską i jej przebąkiwania o demokracji w Polsce też wszyscy mają gdzieś, nawet ze Srebrną się udało. Żołnierze Wyklęci są idealnym celem. Dlaczego? Bo już się sami nie obronią. Przy okazji ich przeciwnicy uderzają w coś co określa się jednym z fundamentów założycielskich Dobrej Zmiany.

Więc gdy po takim sianiu wątpliwości, nagle na łamach jednej z gazet pojawi się artykuł uderzający wprost w Żołnierzy Wyklętych będzie to propaganda spożywalna/przyswajalna w jakimś stopniu. Szczerze nie zdziwię się, gdy za kilka miesięcy jakiś pseudohistoryk napisze książkę pod tytułem „Żołnierze Przeklęci”. Na okładce zobaczymy drastyczną fotografię „ofiar Żołnierzy Wyklętych”. Książka będzie czymś w rodzaju słynnego plakatu „Olbrzym i zapluty karzeł reakcji”. I tak ściek propagandy antypolskiej będzie powoli i systematycznie podmywał fundament, na którym zdążyliśmy postawić pomnik ich pamięci.

Zwyciężą, bo już zwyciężyli

Fenomen Żołnierzy Wyklętych polega na tym, że ich losy łączą pod wspólnymi działaniami nie tylko młodzież, ale tak naprawdę osoby w różnym wieku. Świetnie stają się elementem spajania pokoleń (co też nie podoba się niektórym). Jako swoich patronów i idoli, Żołnierze Wyklęci chętnie wybierają służby porządkowe czy wojsko oraz urzędy państwowe. To ekstremalnie przeraża. Okazuje się, że jest idea, wokół której jednoczy się naród. Mamy coś wspólnego co nie budzi wątpliwości i dyskusji. Tak jak pontyfikat Jana Pawła II [i co ciekawe, w tym temacie też siane są wątpliwości].

Żołnierze Wyklęci i idee chełbione przez nich wygrają i nie stracą na popularności. Po pierwsze dlatego, że bohater, który ponosi śmierć za ojczyznę wpisuje się doskonale w nasze narodowe wyczucie. Na szczęście w tym wypadku działa to na naszą korzyść.

Ale wiecie co najbardziej przekonuje mnie, że „Wyklęci” wygrają tą walkę? To, że pomimo tego, że zmarli dekady temu, ich kości zdążyły się spopielić a potomkowie ich katów zbudowali potężne imperia biznesowo-polityczno-medialne, to dalej są dla nich groźni. Dlatego podejmują walkę z ich Legendą, bo się ich boją. Boją się jak Faraon bał się Żydów zanim wyszli z Egiptu. Boją się jak Imperium Rosyjskie bało się małego [liczebnie] narodu nad Wisłą. Boją się jak ubecy, którzy tak bali się Żołnierzy Wyklętych, że polowali na nich w proporcji 1 do 1000. A teraz pomyślcie jak bardzo się boją, gdy nagle proporcje się odwróciły i to nas są tysiące?

Uzupełnienie

Jednak muszę przyznać, że były ofiary Żołnierzy Wyklętych. Przemyślałem sprawę. Były to bandy nazistów, komunistów i zwykłych bydlaków pomieszanych z bandytami, którym w niesmak była Rzeczpospolita. W niesmak była Polskość i Polacy. Te ofiary to kaci i mordercy Polski, Polek, Polaków. Często to mordercy dzieci i niemowląt. I rozumiem, że o nich mówią z troską niektórzy politycy opozycji. Rozumiem też, że w ich intencji co niektórzy chcą zamawiać Msze…

Exit mobile version