ZycieStolicy.com.pl

O tym nie wiedzieliście… NA ZŁOTEJ TACY PODANE.

Londyn.
King’s College.
Maj 1952 roku.

Raymond Gosling.
To dość ambitny student.
I już w trakcie studiów zaangażował się w pracę naukową.
Na zlecenie swojej szefowej.
Pewnej młodej, niewiele lat od niego starszej uczonej, wykonuje zdjęcia.
Tylko takie ciut inne od normalnych zdjęcia.
Raymond wykonuje rentgenogramy.
Pewnego majowego poranka.
Popędził do jej gabinetu.
I zziajany.
Położył na jej biurku płytkę krystalogramu.
I napisał na niej.
Numer 51.

Jedna z najważniejszych fotografii w dziejach…

W 1920 roku w Londynie, urodziła się śliczna dziewczynka.
Rose.
I w zasadzie całe życie w Londynie spędziła.
Szkoła dla dziewcząt w Sussex.
Kolejna, także dla dziewcząt w Londynie.
Dla dziewcząt, dla dziewcząt, dla dziewcząt…

Ona patrzyła na mury Cambridge.
I tam chciała być.
Głodna wiedzy i odkrywania.

Rosalind Franklin.
Geniusz, który otworzył przed nami wrota do zrozumienia istoty życia.

Dopięła swego.
Szybko zdobywa wiedzę.
Rozpoczyna pracę w Laboratorium Chemii Fizycznej na Uniwersytecie Cambridge.
Ale jego kierownik ją irytuje.
Ciepłe kluchy, zero entuzjazmu.
Franklin była pionierką szerokiego stosowania analiz krystalograficznych, wykonywanych promieniami Rentgena.
Udoskonaliła tę technikę.

Tego majowego poranka w 1952 roku.
Rose usiadła w pracowni.
Piła niespiesznie herbatę.
I wzięła do ręki płytkę numer 51.
Ta pogodna.
Pięknie uśmiechająca się dziewczyna.
Jeszcze nie wiedziała.
Że trzymany przez nią krystalogram rentgenowski.
Już niedługo.
Uznany zostanie za jedną z najważniejszych fotografii.
Bo płytka, na którą właśnie patrzyła Rose.
To kluczowy dowód.
Pozwalający określić przestrzenną strukturę DNA.

To była niezwykle inteligentna.
Ambitna.
I bardzo asertywna kobieta.
W tamtych czasach (dziś też nad wyraz często).
Mężczyźni „mieli problem” z dążeniami kobiet w kwestii naukowej kariery.
Ba.
Często dochodziło do sytuacji, że nie mogły razem z mężczyznami jadać lunchu na uczelniach.
Rose była niepokorna.
I przez to często w konflikcie z innymi naukowcami.
A w szczególności, ze swoim szefem.
Mauricem Wilkinsem.

Fotografia nr 51.
Była rentgenogramem soli sodowej DNA.
I stała się punktem zwrotnym w badaniach nad strukturą tej cząsteczki.
Tylko, że same pomiary nie wystarczą.
Rosalind miała niezwykłą wyobraźnię przestrzenną.
„Widziała” wygląd cząsteczek.
A badała nie tylko kwasy nukleinowe.
Czy sama narysowała słynną podwójną helisę?
Tego nie wiemy.

Wiemy natomiast co zrobił Maurice’a Wilkins.
Jej szef, który za nią, delikatnie mówiąc, nie przepadał.
Nie pytając Franklin o zgodę.
Zabrał wyniki jej badań oraz rentgenogramy ze szczegółowymi opisami i wnioskami.
I udostępnił (po prostu dał) Crickowi i Watsonowi.
Bez jej wiedzy.
Dodatkowo na jego życzenie.
Max Perutz udostępnił także bez jej wiedzy, jej badania jeszcze z czasów pracy na uczelni.

Wtedy wszystko potoczyło się już bardzo szybko.
Dzięki rentgenogramom Franklin.
I bardzo precyzyjnym pomiarom, które wykonała, oraz zapisanym wnioskom.
Watson i Crick wiedzieli już, jak wygląda cząsteczka tego kwasu nukleinowego.
Nie rozumieli tylko, jak ułożone są zasady azotowe.
Szybko wpadli na właściwy pomysł (już sami).
Nici były komplementarne.
Adenina – Tymina
Cytozyna – Guanina.
Szybko ogłosili światu, że DNA ma kształt helisy złożonej z dwóch nici.

James Watson i Francis Crick otrzymują Nagrodę Collinsa Warrena.
Nagrodę Laskera.
I oczywiście Nagrodę Nobla.
Jednego z najbardziej medialnych Nobli w historii.
Otrzymuje ją także Wilkins jako szef.
Sława.
Pieniądze.
Chwała.

Oczywiście uznanie także dla Rose?
Niestety.
Gdy panowie odbierali swoją nagrodę.
Ona już nie żyła.
Zmarła na raka jajnika
Najprawdopodobniej sprawiła to jej praca.
I wieloletnia ekspozycja na promieniowanie rentgenowskie.
Miała tylko 37 lat…

Komitet Noblowski niby próbował.
Ale de facto nie mógł jej uhonorować.
Nie można dostać Nobla pośmiertnie.

Jej geniusz został doceniony wiele lat po jej śmierci.
Dokonanie Watsona i Cricka to kawał fantastycznej naukowej pracy.
Obaj byli genialni
I na uznanie zasłużyli, bez dwóch zdań.
Tylko zapomnieli o niej.
Francis Crick, miał tyle tupetu.
I był na tyle bezczelny.
Ze często mawiał, iż „ujrzał” strukturę DNA, bo…
Brał niewielkie ilości LSD.
Jasne.
Tym LSD była tytaniczna praca jaką wykonała ta fantastyczna, pełna pasji i miłości do nauki, niezwykła kobieta.
Całą swoją karierę rozwijała analizy krystalograficzne.
Tak rozpoczęto badania między innymi struktury wirusów.

Rosalind Franklin.
Wielki, zapomniany Geniusz.
Cudowna, zawsze pogodna i uśmiechnięta uczona.
Która swoją mrówczą pracą.
Umożliwiła poznanie jednej z największych tajemnic życia.

Na złotej tacy podała Watsonowi i Crickowi podwójną helisę DNA.
Oni zabrali jej wszystko.
Także tacę.
A na niej Zdjęcie nr 51…

51

 

Post pierwotnie ukazał się na profilu FB Marcina Andryszczaka

Exit mobile version