ZycieStolicy.com.pl

O tym nie wiedzieliście… GWIEZDNY ARCHITEKT

O tym nie wiedzieliście…
GWIEZDNY ARCHITEKT.
Czytając moje felietony zauważycie, że jeden temat często się w nich przewija.
Kosmos.
Bardzo często się do niego odnoszę.
Czy sam tekst jest o czymś „kosmicznym”.
Czy też pośrednio nawiązuję do niego.
Zawsze lubiłem patrzeć w górę.
Nocą.
Ale robię to również w dzień.
Często idąc ulicą zadzieram głowę i zerkam.
Gdy zaintryguje mnie ciekawy układ chmur.
Zwłaszcza gdy widoczne są będące najwyżej cirrusy.
Przymykając oczy zerkam na Słońce i sprawdzam na stronie PTMA jaki jest aktualny układ plam na jego powierzchni.
438664168 3661955950719232 1577968050849791599 n
Zabawne są reakcje ludzi gdy to widzą.
Wszyscy idą przed siebie a ja prawie potykam się o krawężnik, bo kapitalna chmura lekko przesłoniła Słońce i właśnie się na to patrzyłem.
Czasem parę osób wtedy też spojrzy do góry.
???
Co on tam…
Człowieka zawsze intrygowało nocne niebo.
Jego widok skłaniał do przemyśleń i zadawania pytań.
W trakcie rozwoju naszej cywilizacji i idącego z nim rozwoju nauki człowiek zadawał coraz bardziej skomplikowane pytania.
Przede wszystkim dlatego, że coraz więcej rozumiał.
I dlatego, że chciał wiedzieć i rozumieć jeszcze więcej.
Konstruował coraz doskonalsze narzędzia badawcze i formułował teorie naukowe tłumaczące zjawiska, które go otaczały.
A co widzimy w piękne, bezchmurne noce na niebie?
Gdy je wtedy z zachwytem podziwiamy, co nas dosłownie zewsząd otacza?
Co nas od wieków niezmiennie fascynowało?
10 maja 1900 roku.
Wendover.
Anglia.
Malutkie miasteczko niedaleko północnego Londynu.
Położone praktycznie po środku drogi między metropolią a Cambridge.
Szczęśliwe i kochające się małżeństwo Emmy i Edwarda doczekało się swojego pierwszego, wyczekiwanego dziecka.
Córeczka otrzymała na imię Cecylia.
Byli szanowaną w lokalnej społeczności rodziną.
Emma pochodziła ze znanego, pruskiego rodu.
Edward był historykiem, muzykiem, ale przede wszystkim adwokatem.
Praktykował w Londynie.
Ale zdarzyło się nieszczęście…
Gdy miała 4 lata tata zginał w dość dziwnych okolicznościach.
Mama została sama i samodzielnie wychowywała córkę.
Traf chciał, że po drugiej stronie ulicy przy której mieszkała otworzona została nowa szkoła podstawowa.
Kierowała nią Elizabeth Edwards.
Była niezwykłym nauczycielem.
Dokładała wszelkich starań by dzieci dostały wiedzę na najwyższym poziomie.
Cecilia wyróżniała się spośród dzieci, w szczególności w matematyce.
I jak cała rodzina lubiła muzykować.
Grała na pianinie.
6-letnia edukacja dała jej fantastyczną bazę do pogłębiania wiedzy na wyższym poziomie.
Będąc nastoletnią dziewczyną, coraz częściej słyszała docinki.
Męskie docinki.
Intelektualnie przewyższała praktycznie wszystkich chłopców w szkole, co tych wyjątkowo frustrowało.
Gdy miała 12 lat przeprowadzili się do Londynu.
Jej młodszy brat dostał się do doskonałej szkoły.
Pełne wsparcie rodziny.
Ona nie.
Na dalszej drodze w zdobywaniu wiedzy Cecylii stanęła jej własna matka.
Na edukację syna przeznaczyła wszystkie dostępne środki.
Został dyrektorem ateńskiej filii Brytyjskiego Instytutu Archeologicznego.
Dla niej nie zostało nic.
Zdaniem mamy, choć tak naprawdę, wtedy tak się powszechnie uważało, że nauka kobiet była ekstrawagancją.
Nie musisz zdobywać akademickiego wykształcenia.
Jaka nauka?
Liczyć umiesz, wystarczy.
Trafiła do katolickiej szkoły.
Żadnej matmy, fizyki, nauk ścisłych.
Generalnie życie w cnocie i „do garów”.
Kto by wytrwał w swoich postanowieniach przy takiej długotrwałej, negatywnej presji?
Ona wytrwała.
Marzyła by zostać naukowcem.
Nie miała książek.
Nic.
Te pożyczała od życzliwych krewnych, tak by mama nie widziała.
Wtedy pojawiła się osoba, która ujrzała ogrom jej potencjału.
Wielkości, przez lata hamowanej przez otoczenie.
Dorothy Dalglish.
Nauczycielka przyrody.
Od razu dostrzegła jej osobę.
Zabierała do muzeów, pożyczała naukowe książki.
Jedną z nich była ta, która pokierowała jej karierą.
„Principia” Isaaca Newtona.
Wspaniała pani Dalglish jednak zachorowała i musiała zrezygnować z nauczania.
Kolejny strzał od życia…
Wszystko pogłębiło się po wybuchu I Wojny Światowej.
Mama Cecylii, Emma pochodziła z Niemiec.
To był wyjątkowo ciężki czas, byli poddawani ostracyzmowi społecznemu.
Cecilia zrozumiała, że jest zdana wyłącznie na siebie.
Miała 19 lat gdy zdobyła stypendium w Newham College.
Ta uczelnia funkcjonowała w ramach Uniwersytetu Cambridge.
To już była wysoka liga.
Społeczne naciski sprawiły, że kobiety mogły tam przystępować do egzaminów.
W praktyce żadna dziewczyna nawet nie próbowała.
Wyśmiewanie, szyderstwa i powszechne kpiny zniechęciły większość z nich.
Ale nie ją.
Nauczyła się odcinać od drwin, męskiego otoczenia.
Rozpoczęła studia.
Botanika, fizyka i chemia.
Cały dzień spędzała na uczelni.
Oddychała tam pełną piersią.
Chłonęła wiedzę.
Chodziła na ponadprogramowe wykłady.
Wtedy trafiła na ten, który zmienił jej życie.
Wykład jednego z gigantów ówczesnej nauki.
Arthur Eddington.
Prezentował rezultaty przełomowych badań.
Obserwacje położenia gwiazd w pobliżu Słońca, podczas zaćmienia na Wyspie Książęcej u wybrzeży Afryki.
Ta wyprawa dowiodła przewidywań teorii względności Einsteina.
Słuchała jak zahipnotyzowana.
Cecylia Payne.
Architekt Gwiazd…
Mimo, że godzinami studiowała astronomię i uczęszczała na wszystkie wykłady, to dyplom obroniła z nauk przyrodniczych.
Bo de facto studentką astronomii nie była.
Studia ukończyła z wielką łatwością, osiągając wybitne rezultaty.
Nic to nie dało.
Cambridge przez kolejne 30 lat aż do 1947 roku nie przyznawał kobietom tytułów.
Cecylia mogła być co najwyżej nauczycielką, a nie naukowcem.
Wtedy powiedziała dość.
I to właśnie wtedy na jej naukowej drodze do wielkości pojawił się pierwszy przyzwoity facet.
Harlow Shapley.
Dyrektor Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Harvarda. Po jego oksfordzkim wykładzie, podeszła do niego i poprosiła go o krótką rozmowę.
To był właśnie ten moment.
Po 5 minutach rozmowy zaprosił ją na rok do swojego nowoczesnego, harwardzkiego obserwatorium.
Tego samego dnia poszła do Eddintona.
Ten nie wahał się nawet sekundy.
Powiedział krótko
Jedź dziewczyno.
I osobiście skontaktował się z Harlowem, by ją do siebie zabrał.
Pierwsi naukowcy, mężczyźni, którzy zachowali się jak trzeba.
Obaj dostrzegli w jej oczach to, co mają tylko najwybitniejsze umysły.
Ogień i pasję odkrywania.
I nieposkromioną chęć by wydrzeć naturze jej tajemnice.
Spakowała się w jedną dużą walizkę i wsiadła na statek…
Jako druga kobieta skorzystała z amerykańskiego stypendium, które utworzono by ułatwić kobietom możliwość podjęcia studiów podyplomowych.
Na początku tego felietonu zapytałem co z zachwytem podziwiamy obserwując nocne niebo?
Gwiazdy…
Na nich skupiła się w swojej pracy młoda uczona.
Nieco wcześniej genialna, amerykańska uczona Annie Cannon, opracowała klasyfikację gwiazd według ich widm.
Używamy go do dziś.
O, B, A, F, G, K i M.
„O” to najgorętsze błękitne gwiazdy.
„M” najzimniejsze pomarańczowo-czerwone.
Nasze Słońce jest mniej więcej po środku tego zakresu, jest gwiazdą typu „G”, biało-żółtą.
Na przełomie XIX i XX wieku powszechny był pogląd, że gwiazdy i planety mają podobny skład.
A różnice w temperaturze to następstwo stopnia jonizacji pierwiastków z których te są zbudowane.
Cecylia przeprowadziła setki obserwacji, konsekwentnie obserwując widma gwiazd.
Porównywała je z liniami widmowymi wielu różnych pierwiastków chemicznych. Połączyła swoje obserwacje z badaniami Meghnada Saha – hinduskiego astrofizyka, który zaproponował równanie stanów jonizacji pierwiastków w gwieździe w zależności od temperatury.
Doszła do jedynego możliwego wniosku.
To co uważano za oczywistość w kwestii budowy gwiazd, nie ma absolutnie nic wspólnego z rzeczywistością.
Gdyż …
… wszystkie gwiazdy składają się z wodoru z domieszką helu.
Inne pierwiastki stanowią niewielki % masy gwiazd.
To była prawdziwa rewolucja.
Rewolucja, która całkowicie zmieniła postrzeganie Wszechświata.
Bo oprócz nowego modelu budowy gwiazd, Cecylia Payne jednoznacznie wykazała, że Wszechświat, to w zasadzie dwa najprostsze pierwiastki.
Wodór i hel.
Był rok 1925.
Wyniki przekazano do oceny Henry’emu Russellowi.
Był jednym z najważniejszych Opinion Liderów tamtych czasów.
Zapoznał się z danymi i odparł krótko – proszę nie robić sobie żartów.
Po prostu stwierdził, że to niemożliwe.
Tak jak wszyscy uważał, że gwiazdy mają skład podobny do Ziemi i innych planet.
To był duży cios, dla ambitnej uczonej.
Cecylia tak obawiała się nie tyle gniewu środowiska astronomicznego, co wręcz wyszydzenia w środowisku naukowym jako takim, sama w pewien sposób zaczęła podważać swoje oczywiste osiągnięcia.
Nawet Eddington miał chwilę zwątpienia.
Trop podjęli zachwyceni wnioskami z jej doktoratu (pierwszego, kobiecego doktoratu w dziejach tej uczelni), dwaj astronomowie: Otto Struve i Velta Zebergs.
Przeprowadzili swoje obserwacje.
Nie mieli żadnych wątpliwości.
Rezultaty rewolucyjnych badań Cecylii, były w 100% zgodne z rzeczywistością.
Obaj uczeni stali się orędownikami jej teorii i wielokrotne podkreślali, że jej praca jest jedną z najbardziej błyskotliwych rozpraw doktorskich w astronomii, jaką kiedykolwiek napisano.
Eddington wkrótce zrobił podobnie.
Pozostał jeszcze Russell.
Ostatecznie przyznał rację Cecylii.
Napisał wtedy o słonecznej atmosferze, że objętościowo zawiera 60% wodoru, 2% helu, 2% tlenu i inne pierwiastki.
Nadal uważał, że duża część Słońca to cięższe metale, ale zrozumiał, że to wodór jest jego głównym składnikiem.
Dziś wiemy, że Słońce 71% masy Słońca to wodór (ponad 91% wszystkich atomów w Słońcu).
Hel stanowi 27%.
Teza, że wodór i hel są najbardziej rozpowszechnionymi pierwiastkami chemicznym w gwiazdach, jest dziś podstawą nauki.
Pracowała nad gwiazdami zmiennymi.
Badała zmiany w ich jasności.
Mając już amerykańskie obywatelstwo wróciła do Europy.
Na konferencji w Getyndze poznała Siergieja Gaposchkina.

Scanned at the American Institute of Physics, Emilio Segre Visual Archives.

Miłość od pierwszego wejrzenia.
Załatwiła mu wizę i ściągnęła do Stanów.
Pobrali się w 1934 roku.
Badania gwiazd zmiennych stały się ich wspólnym tematem.
Publikowali wspólnie.
W 1938 roku napisali razem fenomenalną książkę „Gwiazdy Zmienne”.
Opublikowali 350 prac naukowych.
Cecylia przeprowadziła ponad milion obserwacji.
Badała strukturę Drogi Mlecznej.
Napisała pięć podręczników akademickich.
Na podstawie zebranych przez nią danych naukowych tworzono modele ewolucji różnych ciał niebieskich.
Najbardziej absurdalne jest to, że bariery i skostniałe zasady doprowadziły do sytuacji, że przez kolejne 13 lat widniała w rejestrze pracowników Harvarda, jako nieoficjalna asystentka techniczna.
Otrzymywała wręcz głodową pensję.
Był taki moment, że z powodów finansowych chciała porzucić uczelnię.
Dopiero Donald Menzel, nowo wybrany w 1954 roku szef Harvardzkiego Obserwatorium powiedział dość.
Dwa lata później, jako pierwsza kobieta na Harvard otrzymała tytuł profesorski.
Po tylu latach momentami otwartego lekceważenia…
Była wielką inspiracją dla kobiet, które chciały pójść w jej ślady.
Pracowała do końca swojego życia.
W 1976 roku.
Trzy lata przed swoją śmiercią została uhonorowana Wyróżnieniem Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego.
Nagrodą imienia Henry’ego Norrisa Russella.
Tak.
To nagroda imienia tego samego gościa, który 50 lat wcześniej powiedział, że jej badania nad składem chemicznym Słońca to bzdury.
I tego tego, który kilka lat później sam je opublikował, z komentarzem, że miała rację.
O ironio…
Wiele lat później Teleskop Hubble’a pokazał szczegóły wypełnionego wodorem Wszechświata.
Jak chociażby LH-95 w Wielkim Obłoku Magellana – gwiezdny żłobek, w którym rodzą się gwiazdy.
Czy chociażby tę „małą” chmurę molekularną, która oderwała się od mgławicy w gwiazdozbiorze Kil, na zdjęciu nr 7.
To zdjęcie to obszar 2 lat świetlnych.
Widać nowo powstałe gwiazdy, które podświetlają obłok.
W ciągu najbliższych kilku milionów lat światło tych jasnych gwiazd wymiecie obłok molekularny gazu i cały pył.
Obłok ten chyba sam postanowił dobitnie pokazać co sądzi o tym jak ta wielka uczona była traktowana…
Mówi się, że inteligentni ludzie przeklinają i palą.
Nie mam pewności, że Cecylia robiła to pierwsze.
Ale z pewnością nie róbcie tego drugiego.
Paliła jak smok i ostatni okres
życia był walką z rakiem płuc, który ją ostatecznie pokonał.
Przed śmiercią powiedziała:
„Bycie kobietą w świecie nauki to ogromna trudność.
Walka.
Niskie zarobki, marny status i powolne postępy.
Udało mi się osiągnąć najwyższy szczyt.
Szczyt, którego nie powinnam nawet zobaczyć z daleka.
O którym nie mogłabym śnić 50 lat temu.
Nie jest to zwycięstwo najsilniejszego, lecz tej która była najbardziej wytrwała.
Nigdy się nie poddawajcie…”
Na załączonym zdjęciu naukowców w obserwatorium McDonalda stoi sama.
Reszta to faceci.
Spróbujcie ją odnaleźć na tej fotografii.
Cecylia Payne-Gaposchkin.
Cudowna pełna miłości kobieta, która pokazała skostniałemu, męskiemu światu nauki prawdę o Wszechświecie.
Fantastyczna uczona, która wskazała nam drogę do wnętrza gwiazd, otwierając wrota do zrozumienia Wszechświata.
Geniusz, który zrewolucjonizował nasze postrzeganie kosmosu.
Była jak gwiezdna magnolia.
Delikatna.
I silna.
Dziewczyna – Architekt Gwiazd…
ZDJĘCIA: ScienceSource, Harvard, Smithsonian Institute, NASA.
Exit mobile version