ZycieStolicy.com.pl

Nowe ustalenia w pedofilskiej sprawie Roberta K. z Wioski Żywej Archeologii. „Wiedzieli już od marca”

Z powodu groźby matactwa i ciężaru zarzutów 50-letni Robert K. ma spędzić trzy miesiące w areszcie śledczym. K. znany jest głównie jako organizator słowiańskiej i wikińskiej Wioski Żywej Archeologii na warszawskim Bródnie i aktywista związany z Targówkiem i politykami oraz samorządowcami z Platformy Obywatelskiej. Podejrzany jest o wykorzystanie seksualne 14-letniej wolontariuszki, co w prawie klasyfikowane jest jako czyn pedofilski i gwałt na dziecku.

„Robertowi K. postawiono zarzut wielokrotnego obcowania płciowego z osobą małoletnią poniżej 15. roku życia. Do tych zdarzeń dochodziło w kraju, ale także za granicą”

– informuje Katarzyna Skrzeczkowska z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

Proceder przestępczy miał trwać od lipca ubiegłego roku. Mężczyzna zabrał 14-latkę między innymi na wycieczkę na Maltę.

Sprawa dotyczy działalności Roberta K. w Warszawie, głównie na terenie Bródna i Targówka. Podejrzany zaangażowany był w kampanię na rzecz prezydenta Rafała Trzaskowskiego i chwalił się wspólnym z nim zdjęciem. Podobnie zresztą jak z wieloma innymi politykami PO.

„Sprawa Roberta K. na Targówku i to, że wiceburmistrz dzielnicy i radni z Platformy Obywatelskiej składali do budżetu obywatelskiego projekty, które były dedykowane pod wioskę Żywej Archeologii i pod konkretnego działacza i to związanego z Platformą Obywatelską wypacza w ogóle ideę budżetu obywatelskiego”

– mówi w rozmowie z ZycieStolicy.com.pl Marta Borczyńska, radna dzielnicy Targówek m.st. Warszawy.

Marta Borczynska Targowek

Marta Borczyńska podczas konferencji prasowej w sprawie Wioski Żywej Archeologii

Robert K. składał wiele wniosków o publiczne pieniądze. W jednym z nich powoływał się na wiceburmistrza Targówka Krzysztofa Miszewskiego, swojego znajomego, tytułując go we wniosku „Krzysiek Miszewski”. Ten od czasu wybuchu afery pedofilskiej przebywa na urlopie.

„Nie mam wiedzy o tym czy urlop Krzysztofa Miszewskiego miał miejsce w związku z aferą i ujawnieniem zażyłości z Robertem K. czy był to urlop zaplanowany. Jednak pewne jest to, że podczas kryzysu, jaki bez wątpienia panuje w dzielnicy Targówek, nie istnieje tu komunikacja kryzysowa. Poza burmistrzem dzielnicy i rzecznikiem dzielnicy nikt z urzędu nie zabiera głosu, a zwłaszcza te osoby, które są najbardziej zamieszane w funkcjonowanie Wioski Żywej Archeologii i kontakty z Robertem K., czyli wiceburmistrz Krzysztof Miszewski i dyrektor Domu Kultury Świt, przy którym rozwijał działalność Robert K. Dziwnym trafem te dwie osoby są akurat na urlopie”

– mówi nam radna Borczyńska.

Jak informuje Portal Warszawski „Wielkiego rozmachu organizacyjnego wioska nabrała dopiero od czasu pojawienia się w DK „Świt” nowej dyrekcji.”

„Na stanowisko to została powołana na 7 lat (bez konkursu!) Lidia Krawczyk, osoba bliska prominentnym lokalnym politykom PO. Wśród jej mocodawców wymienić warto takie nazwiska, jak  Krzysztof Miszewski (obecnie wiceburmistrz) i Michał Jamiński (Przewodniczący Rady Dzielnicy na Targówku). Wszyscy znali się ze wspólnego miejsca pracy – Mazowieckiej Jednostki Wdrażania Programów Unijnych. O tej instytucji było głośno w mediach w 2012 roku, kiedy to działacze PO obsadzili ją swoimi ludźmi”

– czytamy na portalwarszawski.com.pl

Jak twierdzi radna Marta Borczyńska, sprawa podejrzeń o pedofilię była znana już od marca tego roku, jednak dopiero dzięki mediom udało się ją nagłośnić i ostrzec potencjalne inne ofiary. Jej zdaniem, władze Targówka ukrywały ją nawet przed radnymi.

„Można tłumaczyć się, że nie ma komunikacji, bo urlopy były wcześniej zaplanowane, ale przypominam, że sprawa afery pedofilskiej – jak się okazuje – była znana włodarzom dzielnicy już w marcu tego roku i wtedy burmistrz Małgorzata Kwiatkowska złożyła już zawiadomienie. Był więc czas, żeby opracować przynajmniej oświadczenia, komunikacje, informacje, ale nie zrobiono nic w tym kierunku, a kiedy media ujawniły sprawę osoby związane z wiedzą o niej są na urlopach”

– skarży się radna dzielnicy Targówek.

Wioska funkcjonowała do czerwca tego roku. Część radnych uważa, że brak informacji o sprawie Roberta K. z ratusza dzielnicy mógł narazić na niebezpieczeństwo dzieci biorące udział w późniejszych zajęciach w Wiosce Żywej Archeologii.

„Prawdopodobnie władze dzielnicy liczyły na to, że sprawa zostanie zgłoszona do prokuratury, a ta dokona zatrzymania lub nie, ale sprawa nie będzie medialna i uda się od niej umyć ręce”

– domyśla się radna Borczyńska.

„Z moich informacji wynika, ale podkreślam, to wymaga weryfikacji, że pani burmistrz nie zgłosiła sprawy podejrzeń o pedofilię sama z siebie, ale zgłosił się do niej ponoć jeden w wiceburmistrzów dzielnicy i jeden z radnych, którzy chcieli, żeby zgłoszenia dokonała sama burmistrz. Dla mnie to dziwne. Chodzi przecież o tak drastyczne przestępstwo jak pedofilia. Tu nie ma czasu na konsultacje i dywagacje czy i kto zgłasza. To trzeba niezwłocznie zgłosić organom ścigania. Ten wątek także – moim zdaniem – powinien być wyjaśniony, dlaczego osoby, które pierwsze się dowiedziały o sprawie domniemanych nadużyć seksualnych, których ofiarą miało paść dziecko, nie zgłosiły tego od razu, tylko chciały to zrobić czyimiś rękami i być może się od sprawy odciąć”

– postuluje samorządowiec z Targówka.

„Część informacji, które posiadam to także informacje od mieszkańców. Podkreślam, że ich potwierdzenia lub wykluczenia powinna dokonać prokuratura”

– puentuje Borczyńska.

Jak ustaliliśmy, prokuratura bada obecnie kwestię czy pokrzywdzona mogła być tylko jedna dziewczynka czy większa ilość dzieci. Weryfikowane mogą też być okoliczności zaprzestania działalności Roberta K. w środowisku ekukacyjno-archeologicznym w Kaliszem.

„W Kaliszu Robert K. miał prostą ksywkę – „Wiking”. Wtedy jeszcze nie współpracował z Platformą Obywatelską, a przy wyborach samorządowych był nawet w koalicji po drugiej stronie barykady, razem z lokalnym stowarzyszeniem konkurencyjnym dla PO. Nie brał w wyborach jednak udziału. Mówiło się, że przeszkadza mu w tym zdarzenie z przeszłości, wyrok sądowy w komunikacyjnej sprawie karnej. Ale o Robercie K. mówiło się także, że lubił dwa razy młodsze od siebie dziewczyny. Z jedną z nastolatek miał przecież dziecko i była to wówczas głośno komentowana różnica wieku. Mógł mieć wtedy jakieś 44, może 45 lat”

– mówi nam aktywista społeczny z Kalisza, który prosi o zachowanie anonimowości.

Robert K., co ciekawe, posługiwał się dwoma nazwiskami i znany jest także (m.in. w mediach społecznościowych) jako Robert S. Jego profil jest aktywny i można z niego dowiedzieć się o jednostronnym zaangażowaniu politycznym podejrzanego po stronie Platformy Obywatelskiej.

Robert Wyrostkiewicz

Exit mobile version