Długotrwały boom gospodarczy w Polsce spowodował odwrócenie sytuacji na rynku pracy. Z kraju o jednym z najwyższych wskaźników bezrobocia w Europie stała się Polska krajem o jednym z najniższych. I to pomimo pandemii koronawirusa – pisze portal ARD w korespondencji z Warszawy.
Pandemia niewiele zmieniła w tym względzie, mimo że wiele osób straciło pracę z powodu zamknięcia zakładu. Większość z nich znalazła pracę gdzie indziej, podjęła samozatrudnienie – i tylko w czerwcu na giełdzie ponownie pojawiło się już 300 tys. wolnych miejsc pracy
– wylicza Anna Wicha ze stowarzyszenia agencji zatrudnienia.
Polscy pracodawcy nie boją się i z optymizmem patrzą w przyszłość […] Już teraz wszędzie brakuje rąk do pracy; w Poznaniu, Gdańsku, Warszawie, Krakowie i Wrocławiu jest obecnie dwa razy więcej wolnych miejsc niż w 2019 r.
– mówi Wicha korespondentowi ARD Janowi Pallokatowi.
Eksperci ostrzegają jednak „już od dłuższego czasu: niedobór wykwalifikowanych pracowników, w pewnym momencie może zahamować boom” – zwraca uwagę ARD.
Pod względem czysto demograficznym Polska jest na najlepszej drodze do stania się strukturalnie najstarszym narodem w Europie z powodu masowej emigracji szczególnie młodych ludzi po przystąpieniu do UE i niskiego wskaźnika urodzeń.
Obecnie rozwiązaniem problemu są „setki tysięcy ukraińskich pracowników-gości, którzy zazwyczaj mają tylko tymczasowe pozwolenia na pracę” – pisze publicysta.
Aby wypełnić lukę demograficzną, do 2050 roku potrzebowalibyśmy co najmniej 100 000 osób przyjeżdżających do naszego kraju każdego roku
– mówi Sonia Buchholtz z SGH.
Jest to politycznie i społecznie niewykonalne. Dlatego powinniśmy przynajmniej dążyć do wykorzystania potencjału obecnych migrantów zarobkowych, z których więcej niż co drugi jest zatrudniony znacznie poniżej swoich możliwości.
Generalnie jednak „polski rynek pracy jest dziś pasmem sukcesów, także w odniesieniu do skutków koronawirusa, które zostały złagodzone m.in. poprzez pomoc finansową dla szczególnie dotkniętych firm” – zauważa ARD. Ale „jest jedna wada: młodsi często trafiają na pozorne samozatrudnienie bez ubezpieczenia społecznego, popularnie zwane „umowami śmieciowymi”
PAP/AS
Kolejne sklepy otwierają się w niedziele. Czy będzie zaostrzenie ustawy?