Rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego wywołuje rozważania domorosłych strategów surowo oceniających dzieje narodu. Jesteśmy przekonywani, że w czasie II wojny światowej mieliśmy głupich przywódców politycznych i szalonych dowódców wojskowych prowadzących odważne polskie barany na bezsensowną rzeź. Słyszymy – ofiary i straty, cierpienia, utrata niepodległości i sowiecka niewola to skutek niemądrej polityki polskiej – sami sobie jesteśmy winni skoro dla czegoś tak mało praktycznego jak honor nie chcieliśmy kolaborować z bandziorami z Berlina i uratować życie i mienie milionom Polaków.
Kiedy wykazuje się, że w warunkach 1939 politycy polscy nie mogli realizować innej polityki słyszymy – a Węgry? Mówią nam: władze tego państwa poszyły z Hitlerem, Węgry nie poniosły strat, ochroniły nawet swoich Żydów, a po wojnie przecież nie spotkał ich los gorszy niż Polski, też trafiły do sowieckiego bloku. Czyli można było inaczej, ale głupcy Beck, Śmigły, dowódcy AK zaczadzeni polskim romantyzmem nie potrafili tego zrobić.
Jak było z Węgrami?
Dzisiejsi zwolennicy maszerowania z Hitlerem nie rozumieją, że geopolityczne położenie Polski i Węgier jest odmienne; opanowanie Polski było kluczowe zarówno dla realizacji planów Hitlera jak i Stalina – bez tego Hitler nie mógł zabudować Lebensraum, Stalin dopiero „po trupie” Polski mógł w świecie wprowadzać „socjalizm”. Rola Węgier w planach obu zbrodniarzy była poboczna, stąd możliwości gry Budapesztu i Warszawy różne, a polskie szanse manewrowania, z racji na jej położenie, bez porównania mniejsze od węgierskich.
Inny też był punkt wyjściowy polityki polskiej i węgierskiej. Państwo polskie odrodziło się po 123 latach zaborów i odzyskało znaczą części dawnego terytorium – stało się dużym państwem (387 000 km² powierzchni). Węgry przed I wojną światową utworzyły z Austrią mocarstwo, które po przegranej wojnie rozpadło się. Węgry zmniejszone z 325 tysięcy km² do 93 tys. km², straciły 13 milionów obywateli, stały się małym państwem. Celem polityki węgierskiej w latach międzywojnia było odzyskanie dawnej pozycji i straconego terytorium, gdy celem polityki polskiej zachowanie osiągniętego stanu posiadania. Z punktu widzenie Budapesztu sojusznikiem były państwa „rewizjonistyczne”, takie jak Niemcy dążące do obalenia ładu wersalskiego, w interesie Polski leżało poskramianie „rewizjonistów” i obrona tego ładu w sojuszu z Francją.
Hitler wsparł aspiracje terytorialne Węgier. W listopadzie 1938 Węgry uzyskały terytorium południowej Słowacji i Ruś Podkarpacką (11 927 km²). W sierpniu 1940 Rumunia musiała zwrócić Węgrom północną część Siedmiogrodu (43 104 km²). Do kwietnia 1941 Węgry anektowały 11 tys. km² terytorium Jugosławii. Dzięki temu obszar Węgier powiększyło się do 172 tys. km², a ludność wzrosła z 9 do 14,6 miliona. Dla Węgrów był to widoczny znak, że związek z III Rzeszą jest opłacalny – Węgry przystąpiły do paktu antykominternowskiego i zaangażowały się militarnie po stronie państw Osi.
W przypadku Polski związek z Niemcami oznaczałby popadnięcie w stan wasalnej zależności od Berlina i prawdopodobną utratę Pomorza, Wielkopolski, Śląska, które Niemcy uważali za własne.
Po ataku Niemiec na ZSRR Węgry skierowały na wojnę 200-tysięczną armię. W walkach straciła ona 85 % stanu osobowego (zabici, ranni, wzięci do niewoli) i całe uzbrojenie: 110 tys. karabinów, 460 dział ppanc., ponad 70 samolotów oraz 111 czołgów. Zdemoralizowane i pozbawione zdolności bojowych resztki jednostek węgierskich zostały skierowane przez Niemców do zadań okupacyjnych.
Marny koniec
W 1943 stojący na czele Węgier regent Miklós Horthy uznał, że wojna może zakończyć się klęską Niemiec i podjął tajne negocjacje pokojowe z Anglikami. Niemcy to odkryli. W marcu 1944 przejęli kontrolę nad polityką i armią Węgier. Rozpoczęło się tworzenie gett, z których od 15 maja 1944 do Auschwitz wysyłano pociągami 12 tysięcy ludzi dziennie. W ciągu niespełna dwóch miesięcy deportacje do obozów śmierci objęły około 440 tys. osób. Węgierscy Żydzi stali się największą grupą ofiar obozu zagłady Auschwitz-Birkenau.
Hitler pozbawił Horthego władzy, na czele Węgier postawił szefa prohitlerowskiej partii Strzałokrzyżowców. Węgry musiały pozostać „najwierniejszym sojusznikiem III Rzeszy”. W październiku 1944 wojska sowieckie wkroczyły na Węgry. Stalin wydał rozkaz: „Zająć Budapeszt z marszu”. 1 grudnia na polecenie Hitlera miasto ogłoszono twierdzą. Poza wojskiem było w nim 800 tys. cywilnych mieszkańców, a nie było zapasów żywności i lekarstw. Węgrzy mimo to bronili miasta, walecznością wyróżniały się węgierskie oddziały Waffen-SS. Walki trwały dłużej niż Powstanie Warszawskie. Zginęło ponad 100 tys. żołnierzy i ponad 300 tys. mieszkańców Budapesztu (dużo więcej niż w Warszawie podczas Powstania). Zabudowa miasta została zniszczona w 80 %, w tym zamek i gmach Parlamentu, a także pięć mostów na Dunaju – zniszczenia podobne do zniszczeń Warszawy.
Dla ludności cywilnej kapitulacja nie oznaczała końca piekła. Sowiecki marszałek Malinowski barbarzyńskim zwyczajem pozwolił swoim sołdatom przez dwa dni pastwić się nad mieszkańcami stolicy Węgier. Sowieci dopuszczali się zbrodni na masową skalę, zamordowali blisko 40 tys. ludzi. Rabowano wszystko, co miało jakąkolwiek wartość. Sowieci zgwałcili 50 tys. kobiet w wieku od 10 do 70 lat. Zresztą zbrodni gwałtów Sowieci dopuszczali się na terenie całych Węgier – ponad 400 tysięcy kobiet zostało zarejestrowanych jako zarażone chorobami wenerycznymi na skutek gwałtów. W sposób wyjątkowo okrutny traktowano oficerów i żołnierzy armii węgierskiej. Mordowano oficerów, na Sybir, do łagrów wywożono szeregowych żołnierzy. Ogółem Sowieci aresztowali i wywieźli do łagrów 700 tys. Węgrów, większość z nich straciło życie, po latach wróciło na Węgry zaledwie 300 tys. Ludność Węgier w tym czasie liczyła około 10 milionów co oznacza, że same tylko wywózki objęły 7 proc. ludności. Węgry straciły też wszystkie terytoria odzyskane przy wsparciu Niemiec. I jeszcze jedna uwaga – stalinizm na Węgrzech był bez porównania bardziej okrutny niż w Polsce.
Były ambasador Węgier w Polsce Ákos Engelmayer tłumaczył: „Proszę pamiętać, że – inaczej niż w przypadku Polski – Sowieci wkroczyli na Węgry jako do kraju, który przegrał wojnę. I wbrew temu, co myśli się powszechnie, Węgry zostały podczas wojny potwornie zniszczone”.
Tego wszystkiego najwyraźniej nie wiedzą tropiciele głupoty polskich przywódców.
I jeszcze honor
Tropiciele głupoty polskich przywódców ze szczególnym upodobaniem wyśmiewają słowa ministra Becka, który w maju 1939 w sejmie, gdy odrzucał niemieckie żądania powiedział, że honor nie pozwala nam poddać się Hitlerowi. Wspominał Józef Beck: „Przygotowując to przemówienie, myślałem o Komendancie, który nieraz powtarzał: gdy człowiek ma przed sobą kilka dróg, gdy męczy się i waha i nie wie, którą wybrać – niech wybiera drogę honoru, ta zawsze będzie właściwsza.”
Słowa Ministra o honorze są przedstawiane jako przykład skrajnej i zbrodniczej – zważywszy na skutki – głupoty. Należało Hitlerowi ustąpić tak jak Węgrzy – słyszymy.
W kwietniu 1941 premier węgierskiego rządu Pál Teleki zastrzelił się w proteście przeciwko związaniu się z Hitlerem i atakiem wraz z Niemcami na Jugosławię. W liście pożegnalnym do regenta Horthyego Teleki napisał: „Straciliśmy honor. Stanęliśmy po stronie szubrawców. Będziemy rabować trupy. Staniemy się narodem śmieci. Nie powstrzymałem cię”.
Warto pamiętać, że Teleki będąc premierem w 1920 spowodował dostarczenie Polsce milionów nabojów i tysięcy karabinów, gdy odcięci od dostaw z Zachodu przez Niemcy, Czechy i Gdańsk, gdzie nie chciano rozładowywać statków z zaopatrzeniem dla polskiej armii, przygotowywaliśmy się do bitwy warszawskiej. Nie wygralibyśmy tej bitwy, gdyby nie amunicja z Węgier.
Ten sam Teleki jako premier Węgier w 1939, gdy Hitler zażądał przepuszczenie Wehrmachtu w celu zaatakowania Polski odmówił stwierdzając, że dla Węgier jest sprawą honoru, aby nie brać udziału w żadnej agresji na Polskę.
Honor nie pozwolił też premierowi Węgier stanąć „po stronie szubrawców”.
Ten sam honor nie pozwalał ministrowi Beckowi pójść z Hitlerem jednak w Polsce Beck nie był osamotniony w swym poglądzie. Polski minister miał poparcie głowy państwa, rządu i całego społeczeństwa, całego, bez względu na dzielące je różnice poglądów. Tego też mądrale potępiający polskich przywódców zrozumieć nie potrafią.
Romuald Szeremietiew
3 komentarze
Dziękuje za polemizujący i przypominający fakty artykuł.
Bardzo dobry artykuł. Człowiek uczy się całe życie. Pozdrawiam
Bardzo trafna diagnoza „alternatywnej drogi” dla Polski podczas IIWS, oczywiście można gdybać co by było gdyby, jednak przykład Węgier, pokazuje że mimo całego morza przelanej polskiej krwi, to może wcale nie była ta gorsza opcja
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.