Site icon ZycieStolicy.com.pl

„Nie macie prawa do niczego”, czyli dlaczego już niedługo Lewica będzie rządzić

lewica

Fikcyjny prezydent USA Frank Underwood wygłasza przemówienie, w którym przyznaje, że politycy służą nie narodowi, a swoim interesom, amerykański sen zawiódł, a miliony Amerykanów nie ma prawa do niczego. Ich dzieci będą żyły w gorszych warunkach niż oni. Zamiast obiecanego progresu będzie regres.

Niefikcyjny poseł Konfederacji, Sławomir Mentzen, w odpowiedzi na postulaty młodej lewicy, grzmi w mediach społecznościowych „Brutalna prawda jest taka, że trzeba było się uczyć, pracować i oszczędzać.”. Który z nich jest lepszym politykiem? Zapraszam do felietonu o tym jak prawica wkur**a resztki swojego młodzieżowego elektoratu.

Prawica nie posiada żadnej oferty dla młodzieży. Wyśmiewanie młodych ludzi tylko dlatego, że warunki ekonomiczne w naszym kraju zmusiły ich do mieszkania z rodzicami w wieku 35 lat jest największym przejawem ignorancji polityków na tłustych posadach, ich synekur i opłacanej dobrze części farm trolli. Nawet zły program jest lepszy niż brak programu. I dlatego młodych ludzi znajdziecie na manifestacjach proaborcyjnych czy krzyczących hasło „Jebać PiS”. Lewica nie zdobywa popularności dlatego, że oferuje mrzonki o zielonej energii, tylko dlatego, że daje możliwość wyżycia się i udaje, że rozumie potrzeby młodych ludzi. Tłuste koty prawicy stać tylko na wyśmiewanie frustracji młodego pokolenia.

 

Ucz się ucz, nauka to potęgi klucz…?

 Wszystko zaczęło się od słów Łukasza Michnika, który na konwencji Lewicy stwierdził, że jego pokolenie średnio do 35 roku życia mieszka z rodzicami. Słowa te padły w kontekście tego, że młodzież czuje się oszukana i pozostawiona przez system, w którym wyrosła. Prawica zrobiła to, co potrafi najlepiej – zaczęła wyśmiewać. Poseł Konfederacji Sławomir Mentzen skrytykował te słowa twierdząc, że prostym przepisem na sukces jest praca, nauka i oszczędzanie. Wpis posła Konfederacji zmotywował innych domorosłych prezesów Spółek Skarbu Państwa i ich klakierów. Pokazali tym samym smutną prawdę, że nic nie wiedzą o najmłodszej grupie wyborców oraz nie mają dla nich żadnego programu. Jeśli uważacie, że 500 plus na dziecko to wystarczający program dla młodych ludzi to zniechęcam do dalszego czytania felietonu.

Mówię w imieniu 30-latków, którzy nie marzyli o wolnej aborcji, którzy ciężko pracowali odkąd pamiętają. Nie jestem przedstawicielem wielkomiejskiej klasy uprzywilejowanej. Nie jestem też narkomanem, alkoholikiem czy wyznawcą liberalnej wizji świata. Swoją młodość spędziłem nad książkami, pomagałem rodzicom w prowadzeniu małej firmy, utrzymywaniu domu. Na studiach nie balowałem [co uważam było błędem]. Byłem przekonany, że ciężką pracą dojdę do czegoś. Rzeczywistość jednak surowo mnie przywitała i uświadomiła, że żyłem wizją świata, którego nigdy nie było i nie będzie. Można powiedzieć, że byłem naiwny. Tak, byłem naiwny, podobnie jak rzesze moich rówieśników karmionych od maleńkości sloganami typu – ciężką pracą człowiek się bogaci, ucz się ucz… i inne podobne farmazony. Nie mam żalu do ludzi, którzy wpajali mi te „farmazony”. Bo jak motywować młodzież do pracy nad sobą? Mówiąc jej, że nie ważne ile czasu spędzicie nad książkami i tak wasz sukces zależy od znajomości, układów i kręgosłupa z gumy?

Prawda jest taka, że żyjemy w kraju, w którym budowlaniec, mechanik, lakiernik, hydraulik i wiele innych zawodów w latach 90-tych uważanych za mało perspektywiczne żyją lepiej, niż prawnicy, wysocy urzędnicy i inni specjaliści, którzy latami ciężko zdobywali wykształcenie. Nie mówię tylko o relacji wynagrodzeń, ale także kwestii podejścia do pracy, czegoś co moglibyśmy nazwać szczęściem wynikającym z balansu pracy i życia prywatnego. Oczywiście nie umniejszam zawodom technicznym, ani też nie tworzę sielanki. Zwyczajnie łatwiej o pracę w tym zawodach, presja społeczna wywierana na hydraulika też jest mniejsza. Ubogi hydraulik to nie wstyd, ubogi prawnik jest traktowany jak ktoś z niepełnosprawnością moralną. Hydraulicy nie pracują w korporacjach, które chcą ich ostatniej kropli krwi. Jeśli uważasz, że odpowiedzią na sytuację białych kołnierzyków jest przebranżowienie, to również jesteś w grubym błędzie. Odpowiedz sobie na pytanie czy chciałbyś latami poświęcać życie nauce, gdy twoi koledzy się bawili, a na końcu doszedłbyś do wniosku, że także mogłeś to robić i lepiej byś na tym wyszedł i zaczynasz od miejsca, w którym był kilka lat temu najbardziej leniwy uczeń z twojej klasy?

 

 

Ciężka lekcja życia, a wychowanie dziecka

Uważam, że sytuacja ekonomiczna, rodzinna i społeczna 40-latków jest odpowiedzią na pytanie skąd w młodzieży tak duży ładunek emocjonalnego buntu wobec władzy, niechęć do uczenia się, chęć posiadania tu i teraz najmniejszym wysiłkiem. To tak zwane podejście millenialsów. Powstało z kilku czynników. Zacznijmy od tego, że ich zapracowani rodzice tyrający, aby spłacić kredyt na mieszkanie nie mieli czasu, aby wpoić im przekaz o nauce i kluczu do potęgi. Sami też czują się oszukani tym hasłem. To naturalne, że będą chcieli oszczędzić swoim dzieciom zawodu jaki sami doznali, czy to z wyboru czy braku sił oszczędzają swoim dzieciom propagandy o sukcesie.

Dzieci są doskonałymi obserwatorami. Jeśli widzą jak ich zestresowani i zirytowani rodzice zarabiają mniej niż koleś, który na YouTubie robi z siebie bez wysiłku pajaca… jaka to lekcja dla młodego człowieka? Dodajmy do tego półki sklepowe uginające się od modnych i „fajnych” towarów. Smartfony, komputery, drogie ciuchy, gadżety. Wszystko niczym owoc zakazanego drzewa w raju jest na wyciągnięcie ręki. Problem w tym, że szyba która oddziela wystawę od młodego konsumenta wydaje się nie do pokonania. Prosty przepis na zbudowanie armii lewicowych wyborców.

 

 

Źli millenialsi nie chcą pracować

 Nic tak nie bawi mnie jak utyskiwania na millenialsów – czyli pokolenia obecnych 20-latków. „Nie chcą pracować”, „Nie chcą się rozwijać”, „Chcą wszystko już teraz”, „Nie interesuje ich wolontariat”, „W pracy interesują ich pieniądze, a nie perspektywa rozwoju”. Dla mnie brzmi to jak narzekanie oszusta, który jest zły na ludzi którzy nie chcą dać się oszukać. Nie chcą dać się oszukać szyderczą wizją awansu i podwyżką w niewiadomej przyszłości. Po pierwsze, ludzie pracują, żeby mieć pieniądze. Najśmieszniejsi są wielcy prezesi, którzy zarabiają kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie i nie rozumieją młodzieży. Młodzi wychodzą z prostego założenia, jeżeli mają się napracować i nie zarobić, to równie dobrze mogą nie pracować. To komuniści tworzyli wizje świata, w którym ludzie pracowali dla przyjemności. Praca ma przynosić wymierne korzyści majątkowe i to wpływa na wydajność i zaangażowanie. Jeśli uważasz, że bzdury o rozwoju osobistym i pracy w miłym zespole przyciągną kogokolwiek do pracy, to jesteś zwyczajnie śmieszny.

Teraz najważniejsze, jeśli młody człowiek widzi [co wyniósł z domu i praktyki], że to nie ciężka praca popłaca, że praca w korporacji nie sprawi, że zostanie bogaty, że dwupokojowe mieszkanie w betonowej dżungli, które będzie spłacał do 60-tego roku życia jest w istocie gorszym lokum, niż mieszkanie w bloku w którym dorastał – czy będzie zmotywowany do ciężkiej pracy? Czy będzie chciał założyć rodzinę. Czy będzie chciał zamieszkać w dwupokojowym mieszkaniu z widokiem na betonową ścianę albo balkon sąsiada? Oczywiście zakładając, że będzie w stanie dostać kredyt. Czy będzie chciał ze strachu przed komornikiem znosić głupszego od siebie szefa? Czy perspektywa 30-letniego jeżdżenia do pracy komunikacją miejską w szarówce codziennego dnia zachęci go złożenia CV? Czy perspektywa użerania się ze sfrustrowaną żoną czy mężem zachęci go/ją do zawarcia małżeństwa? Czy nie lepiej żyć tu i teraz, skoro i tak mamy przechlapane? Mamy pretensję do młodych ludzi, że warunki które im stworzono nie promują konserwatywnych postaw.

 

Prawica jak prezesi spółek

Jak zachowuje się obecnie prawica? Kpienie z potrzeb młodych Polaków i Polek źle się dla niej skończą. Nie każdy marzy o tym, aby budować cudze piramidy – historia uczy, że próby uczynienia z kogoś niewolnika kończyły się fatalnie. Politycy prawicy na tłustych posadach, z fundacjami ociekającymi forsą z dotacji od spółek skarbu państwa zachowują się jak prezesi korporacji. Nie chcą się dzielić. Stali się tym, czym była Platforma Obywatelska w 2014 roku. Nie rozumieją jak młodzi mogą już ich nie uwielbiać. Najlepiej, aby jeszcze byli gotowi umierać na wojnie za ich interesy… Dlatego Lewica wkrótce przejmie władzę, bo prawica zwyczajnie nie rozumie młodzieży. I nie mówię, że spełni ich postulaty. Ona da im szansę do wyżycia się i realizacji cudzych interesów. Najpewniej nie przyniesie rozwiązania ich problemów i cykl się powtórzy.  

 

Aha, Frank Underwood był Demokratą..

Exit mobile version