Site icon ZycieStolicy.com.pl

Nawałka musi obejść się smakiem.

Nawałka

Nawałka musi obejść się smakiem. Na nowego trenera reprezentacji Polski namaszczony zostanie Michniewicz

W poniedziałek 31 stycznia obejrzymy ostatni odcinek ciągnącej się jak obiad u teściowej telenoweli pt. „Kto zostanie selekcjonerem piłkarskiej reprezentacji Polski”. Prezes PZPN przedstawi dziennikarzom i kibicom nowego trenera Biało – Czerwonych. Wszystko wskazuje na to, że rzutem na taśmę wyścig o to prestiżowe stanowisko wygrał Czesław Michniewicz.

Prawda jest taka, że Kulesza nie chciał na stanowisku szkoleniowca kadry ani Nawałki ani Michniewicza. Wymarzył sobie, że reprezentację poprowadzi były zdobywca Złotej Piłki, ex-napastnik AC Milan Andrij Szewczenko. Ukrainiec ponoć też był na tak. Tyle, że na przeszkodzie stanęły pieniądze. „Szewa” co prawda teoretycznie był do wzięcia, bo kilkanaście dni temu został zwolniony z funkcji trenera Genoi. Tyle, że z włoskim klubem łączyła go umowa do 2024 roku i z jeuj tytułu co miesiąc otrzymywał setki tysięcy euro. Nie mógł sobie pozwolić na rezygnację z kilku mionów. No, chyba że PZPN zaproponowałby mu tyle, że pokryłoby to stratę. Tyle, że związku, choć jest w niezłej kondycji finansowej nie było na to stać. Ponad dwa miliony euro rocznie, których domagał się Szewczenko, mieli po połowie pokryć PZPN i prywatni sponsorzy. Ostatecznie jednak Ukrainiec nie zdecydował się na włożenie dresu z orzełkiem na piersi.

W tej sytuacji Cezary Kulesza nie miał wyjścia i powrócił do rozmów z Adamem Nawałką, którego sondował jeszcze za nim wpadł na pomysł z Szewczenką. I do piątkowego przedpołudnia wszystko wskazywało na to, że to trener, który doprowadził Polskę do ćwierćfinału Euro 2016, a dwa lata później nie wyszedł z grupy na mundialu, znów poprowadzi Biało – Czerwonych. Prezes PZPN schował do kieszeni prywatne ambicje, pogodził się z faktem, że powieli pomysł swojego poprzednika Zbigniewa Bońka, który „wymyślił” Nawałkę dla kadry i podpisze z panem Adamem umowę do końca 2022 roku. Ponoć nad ostatecznym kształtem kontraktu pracowali już nawet prawnicy obu stron. I wtedy nastąpił niespodziewany zwrot akcji i znacząco wzrosły notowania Czesława Michniewicza. Trenera, który 25 października został zwolniony z Legii Warszawa, po tym jak stołeczny klub osunął się na kompromitujące, ostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy.

Żeby było jasne – Michniewicz dla Kuleszy to raczej mniejsze zło, niż oczywisty i w pełni akceptowany wybór. Obaj panowie mieli już okazję współpracować. W 2011 roku Michniewicz został opiekunem Jagiellonii Białystok, której szefował Kulesza. I Nie będą tej współpracy dobrze wspominać. Pod wodzą trenera z Gdyni „Jaga” grała słabo, co wywoływało frustrację Kuleszy, z kolei szkoleniowiec narzekał na brak wartościowych wzmocnień. Po pół roku wzajemnej męki obaj panowie się rozeszli.

Wielki motywator z plamą na życiorysie

Michniewicz to od lat ścisła trenerska czołówka w kraju. Zagłębie Lubin (plus Superpuchar) i Legię Warszawa doprowadził do mistrzostwa Polski, z Amiką Wtronki dwukrotnie wywalczył Puchar Polski i raz Superpuchar, krajowy puchar zdobył tez prowadząc Lecha Poznań. Bedąc selekcjonerem młodzieżowej reprezentacji Polski awansował z nią do mistrzostw Europy do lat 21, a Legię po blisko pięciu latach nieobecności na arenie międzynarodowej, wprowadził do fazy grupowej Ligi Europy.

Mówi się o nim, że ma łatwość w budowaniu relacji z piłkarzami, że czuje szatnie. Jest inteligentny, dowcipny i… ma swoje zdanie. Jest zwolennikiem nowinek technicznych. Jako pierwszy wprowadził monitorowanie treningów swoich drużyn przy użyciu drona. Potrafi kapitalnie „przeczytać” i rozebrać na czynniki pierwsze każdego ponoć rywala.

Cieniem na jego CV kładzie się zażyła znajomość z szefem piłkarskiej mafii ustawiającej mecze w krajowych ligach – Ryszardem F., pseudonim „Fryzjer”. Ta przyjaźń była tak mocna, że śledczy ujawnili, iż Michniewicz aż 711 razy kontaktował się telefonicznie z „Fryzjerem” w apogeum jego przestępczej działalności. Mimo, że Michniewiczowi prokuratura nie postawiła zarzutów i nie stanął przed sądem, to plama na życiorysie pozostała.

Ponoć Kulesza zdecydował się na Michniewicza, bo to skuteczny zadaniowiec. A teraz, kiedy do półfinału barażów z Rosją (24 marca) o awans do grudniowych mistrzostw świata w Katarze pozostało bardzo niewiele czasu, potrzebny jest trener motywator, który błyskawicznie dotrze do piłkarzy, natchnie ich wiarą i poprowadzi do historycznej wygranej w Moskwie. A do tego Michniewicz nadaje się doskonale. Pan Czesław przekonał prezesa PZPN elastycznym podejściem do nowej roli. W Przeciwieństwie do Adama Nawałki, który upierał się przy umowie do końca roku, Michniewicz ponoć zgodził poprowadzić Polskę w dwóch meczach – z Rosji w półfinale i ewentualnie w finale barażów ze zwycięzców pary Czechy – Szwecja.

Michniewicz już ponoć rozwiązał obowiązujący do czerwca 2022 roku kontrakt z Legią, więc sprawa wydaje się być przesądzona. Tyle tylko, że nie wiadomo w jakim nastroju w poniedziałek obudzi się Cezary Kulesza, który pokazał, że można o nim powiedzieć wszystko, tylko nie to, że jest przewidywalny i konsekwentny w wyborze nowego sternika kadry.

Piotr Dobrowolski

Exit mobile version