Site icon ZycieStolicy.com.pl

[NASZ NEWS!] Lockdown podzieli Zjednoczoną Prawicę?!

lockdown

Według naszych informacji w Solidarnej Polsce trwa ostra dyskusja na temat lockdown’u. Grupa, której przewodzi Mariusz Kałużny chce stopniowego znoszenia obostrzeń i otwierania gospodarki. Czy skończy to się podobnym kryzysem w Zjednoczonej Prawicy jaki miał miejsce pod koniec zeszłego roku, kiedy to Solidarna Polska zakwestionowała wizję sukcesu po negocjacjach budżetowych Morawieckiego w Brukseli?

 

 

Bez wytchnienia

Mogłoby wydawać się, że Ziobryści z lubością przyglądają się kłopotom w obozie Jarosława Gowina. Po okresie grillowania Solidarnej Polski, która kontestowała sukces Mateusza Morawieckiego w negocjacjach budżetowych w Brukseli, mogą złapać oddech i zaplanować nowy ruch. Wszystko dzięki sporowi jaki wybuchł w Porozumieniu [jeszcze przynajmniej z nazwy – Jarosława Gowina]. Nic bardziej mylnego. Według naszych informacji u drugiego koalicjanta PiS trwa poważna dyskusja na temat obostrzeń utrzymywanych przez rząd. Na czele zwolenników luzowania rygoru i odmrażania gospodarki ma stać Mariusz Kałużny.

Kałużny to sekretarz generalny Solidarnej Polski, który dostał się do Sejmu z listy PiS w okręgu toruńskim. To były wiceprezes i prezes Centralnego Ośrodka Sportu. Zyskał na rozpoznawalności dzięki min. barwnym wypowiedziom. Kałużny niedawno ostro punktował Emilewicz, gdy na jaw wyszedł jej wyjazd na narty z synami. Teraz naciska liderów swojej partii w sprawie zmiany podejścia do lockdown’u i rządowych obostrzeń.

 

Znieść obostrzenia i mieć obostrzenia

Według naszych ustaleń Solidarna Polska chce być solidnym koalicjantem i popiera politykę rządu w sprawie walki z koronawirusem oraz utrzymanie obostrzeń sanitarnych z uwzględnieniem ostatnich poluzowań. Jednak nie wiadomo jak długo te poparcie utrzyma się.

„To dla nas szansa. Zwłaszcza teraz, gdy Gowin zbiera baty to okazja na odbudowanie wizerunku solidnego koalicjanta po starciu z Morawieckim i jego ekipą. Z drugiej strony odczuwamy presję społeczną na luzowanie lockdown’u.”

– twierdzi Ziobrysta, który chce zachować anonimowość.

Plany te mogą pokrzyżować niektórzy co ambitniejsi politycy Solidarnej Polski. Zwracają oni uwagę na koszty polityczne i gospodarcze jakie wiążą się z utrzymywaniem często absurdalnych obostrzeń. Do części przemawiają argumenty pojawiające się w dyskusji publicznej na temat obostrzeń. Polityka, zwłaszcza informacyjna rządu pozostawia wiele do życzenia.

„Przez brak konsekwencji w luzowaniu obostrzeń tracimy wizerunkowo. Ludziom coraz trudniej jest wyjaśnić sens poszczególnych zakazów. Po sesji w Warszawie, często trzeba się tłumaczyć ludziom w okręgu. Dlaczego utrzymujemy tak twardą dyscyplinę sanitarną. Zwłaszcza, że wiele branż zamrożonych przez lockdown może funkcjonować w reżimie sanitarnym. Jak wytłumaczyć wyborcom czy rodzinie dlaczego do niedawna klasy 1-3 nie mogły chodzić do szkoły, a obecnie mogą? Jak wytłumaczyć dlaczego dziecko znajomego uczące się w trzeciej klasie podstawówki może chodzić do szkoły, a dlaczego także jego dziecko w czwartej klasie już nie może, chociaż mieszkają pod jednym dachem?”.

– opisuje nasz rozmówca z kręgu Ziobrystów.

Części polityków Solidarnej Polski opowiadających się za luzowaniem obostrzeń i otwieraniem gospodarki przewodzi wskazany już przez nas Mariusz Kałużny. Próbowaliśmy skontaktować się z posłem Kałużnym. Niestety bez powodzenia. Gdyby nasze informacje się potwierdziły, byłby to olbrzymi problem nie dla Zbigniewa Ziobry, ale głównie dla Mateusza Morawieckiego. Jak realizować politykę rządu przy pękającym w szwach Porozumieniu i jeszcze teraz Solidarnej Polsce, w której pojawia się zwątpienie w to, że Ministerstwo Zdrowia wie co robi.

Solidarnej Polsce daleko, a nawet bardzo daleko do sytuacji jaka ma miejsce w Porozumieniu. Jednak przy kruchej większości sejmowej każda szabla jest na wagę złota.  Dyskusja w strukturach koalicjanta PiS dopiero się rozpoczyna. Przywództwo Zbigniewa Ziobry nie jest w żaden sposób zagrożone, jednak pojawienie się zdecydowanej grupy posłów, która nie widzi sensu w utrzymywaniu obostrzeń pomimo spadku liczby zakażeń nie wróży dobrze Zjednoczonej Prawicy. To może oznaczać, że czeka nas kolejny spór na linii Solidarna Polska – PiS, a dokładniej na linii Solidarna Polska – Morawiecki. Szybko może okazać się, że częściowe otwarcie gospodarki to za mało. Dla zdecydowanej części społeczeństwa i niektórych polityków obozu Zbigniewa Ziobry może to być pożądany pierwszy krok do całkowitego otwarcia. Oczywiście stoi to w sprzeczności z polityka rządu kierowanego przez premiera Mateusza Morawieckiego.

 

Argumenty

Argumenty jakie padają podczas dyskusji w Solidarnej nie odbiegają od tych, które pojawiają się w sferze publicznej. Zwraca się uwagę na niewystarczające środki przeznaczone na pomoc w kolejnych tarczach. Rząd nie ma już tyle do zaoferowania, ile mógł dać na tacy podczas uruchamiania pierwszych środków pomocowych. Wiele emocji budzi sposób zarządzania kryzysem przez Ministerstwo Zdrowia. Wprost pojawiają się argumenty o tym, że minister Niedzielski oraz rządowi eksperci w ocenie poszczególnych ryzyk nie dysponują odpowiednimi badaniami czy nawet statystykami. Zaś te, które są dostępne są źle interpretowane lub zwyczajnie nadinterpretowane. Część Ziobrystów nie rozumie czym różni się działalność hotelu od zajęć w klasach 1-3. Oczywiście chodzi o kwestię różnej szkodliwości teoretycznie takich samych profilów działalności [ze wskazaniem na znacznie łatwiejsze utrzymanie reżimu w branży hotelarskiej]. Wreszcie pojawia się argument, że Ministerstwo Zdrowia nie posiada żadnej alternatywnej strategii walki z epidemią koronawirusa, jak tylko lockdown. Walczymy z epidemią już rok i wypadałoby abyśmy posiadali kilka wcześniej przygotowanych modeli.

„W ministerstwie zdrowia powinni znać różnicę między operowaniem z użyciem skalpela, a amputacją z użyciem siekiery.”.

– komentuje nasz rozmówca.

Niektórzy twierdzą też, że bardzo poważnym ryzykiem jest lawina pozwów przedsiębiorców. Póki co, takie przypadki można policzyć na palcach jednej dłoni. Jednak w przyszłości takich pozwów może być znacznie więcej. Spodziewana lawina upadłości i surowe karanie łamiących lockdown może skłaniać przedsiębiorców do walki o odszkodowania od Skarbu Państwa. Już teraz niektórzy obawiają się wariantu podobnego do tego jaki przerabiają właśnie banki borykające się z pozwami frankowiczów.

Od podważania decyzji Niedzielskiego już tylko jeden krok do podważania działań Mateusza Morawieckiego…

 

Zyskują inni

Posłowie Solidarnej Polski, którzy chcą dalszego luzowania obostrzeń i odmrażania gospodarki zwracają uwagę na to, że na skutek takiej a nie innej polityki rządu traci sam rząd, a oni razem z nim.

„Konfederacja krytykuje lockdown i zbija na tym kapitał. Wychowuje wyborców, którzy nabierają przekonania, że mogą liczyć na posłów Konfederacji, nawet jeśli to zimna kalkulacja polityczna.”.

– słyszymy od naszego rozmówcy.

Rzeczywiście, badania opinii publicznej nie pozostawiają wątpliwości, że większość z nas jest zwolennikami systematycznego zmniejszania obostrzeń. W niedawnym sondażu przeprowadzonym dla „wpolityce” aż 50 procent badanych uważa, że rząd powinien zmniejszyć obostrzenia, nawet jeśli będzie to związane z zwiększeniem liczby zachorowań. Zaledwie 19 procent opowiada się za zwiększeniem rygoru lockdown’u celem maksymalnego zmniejszenia liczby zakażeń.

Jeszcze gorsze wnioski płyną dla obozu władzy, jeśli uwzględnić sondaż przeprowadzony przez IBRiS dla Business Insider Polska. Zapytano w nim Polaków o to, jak odnoszą się do strajku przedsiębiorców, którzy zaczęli buntować się przeciwko obostrzeniom i pootwierali swoje biznesy. W przypadku hoteli blisko 70 procent ankietowanych popierało przedsiębiorców. W przypadku wyciągów narciarskich odsetek ten wyniósł nawet 75 procent. Z takimi sondażami nie można się nie liczyć.

 

 

Scenariusze na przyszłość

Obecnie trudno wyrokować w jakim kierunku pójdzie dyskusja nad obostrzeniami w Solidarnej Polsce.

„Jeśli w działaniach rządu będzie brakowało konsekwencji, temat będzie nabrzmiewał. Póki co, na razie mamy dyskusję. Mariusz [Mariusz Kałużny – przypis red.] brutalnie, ale prawdziwie opisuje rzeczywistość. Tu nie chodzi tylko o kalkulację polityczną, ale często o życie naszych wyborców. Nikt nie wie jak długo będzie posłem, a wrócić trzeba mieć gdzie…”

– podsumowuje nasz rozmówca.

Wszystko zależy od rozwoju sytuacji ekonomicznej w naszym kraju. Rząd zakłada, że zaraz po otwarciu gospodarki wskoczymy na ścieżkę szybkiego rozwoju. Opiera się ona w dużej mierze na środkach z funduszu odbudowy. W latach 2022-2023 wzrost PKB w wartościach bezwzględnych ma wynieść prawie 67 mld złotych i 61 mld złotych. To jednak tylko założenia, a przedsiębiorcy rachunki muszą płacić cały czas. Problem w tym, kiedy otworzyć gospodarkę. Czy mamy sugerować się Republiką Federalną Niemiec i Królestwem Niderlandów? A może już likwidować obostrzenia i rozniecać na nowo polską przedsiębiorczość? Trzeba pamiętać, że wprowadziliśmy lockdown wcześniej niż niektóre kraje europejskie. Teoretycznie pozwala nam to na wcześniejsze otwarcie gospodarki i wyprzedzenie niektórych państw.

Czy starczy nam na to odwagi?

To ważne pytanie tym bardziej, że za otwieraniem gospodarki opowiadają się nie tylko posłowie i politycy Solidarnej. Podobne głosy można usłyszeć w kuluarach wśród pewnej grupy posłów PiS.

Nie udało nam się porozmawiać z Mariuszem Kałużnym. Nie uzyskaliśmy jego stanowiska ani też nie uzyskaliśmy potwierdzenia naszych informacji od jego osoby.

Konflikt w Porozumieniu. Gowin pisze list do członków partii

Exit mobile version