Site icon ZycieStolicy.com.pl

Najman mistrz!

Najman

Najman mistrz!

Artur Szpilka efektownie rozpoczął przygodę z MMA. Pięściarz, który mentalnie i sportowo przestał istnieć w zawodowym boksie po znokautowaniu przez Deontaya Wildera ( swoją drogą, to był kapitalny pojedynek w wykonaniu „Szpili”, oczywiście do chwili gdy padł na deski), odnalazł się w oktagonie. W debiutanckiej walce pochodzący z Wieliczki fighter rozbił w pył niedoszłego mistrza świata w boksie Siergieja Radczenkę. Artur najpierw sprowadził rywala do parteru, a tam walił w niego jak w bęben dopóki Ukrainiec nie odklepał.

Po efektownej wygranej ruszyła giełda nazwisk kolejnych przeciwników Szpilki. Mówi się o hitowej walce z Mariuszem Pudzianowskim. Niespodziewanie z drzwiami i futryną do rywalizacji o prawo do walki z panem Arturem włączył się Marcin Najman. Jak to ma zwyczaju włączył się sam, nikogo nie pytając o zgodę. Po zlaniu Radczenki, Najman ogłosił w mediach społecznościowych, że wyzywa Szpilkę na pojedynek. Ktoś powie – „już do reszty mu odbiło! Nie ma ze Szpilką żadnych szans!”.

Tym bardziej, że Najman, jeśli już wygrywa, co dzieje się niezwykle rzadko, to w walkach które toczy z piekarzami, taksówkarzami i innymi przedstawicielami mało sportowych profesji. A najciekawsze w tym wszystkim jest to, że sam pan Marcin pewnie też ma świadomość, że zostanie potężnie obity. Zatem, nasuwa się pytanie: po co to robi? Dlaczego dobrowolnie podstawia głowę pod topór? Stracił poczucie rzeczywistości? Masochista jakiś? Spokojnie! Nic z tych rzeczy! Bo Marcin „Eltestosteron” Najman doskonale wie co robi! Wyzwanie rzucone Szpilce dokładnie przemyślał, przeanalizował i… przekalkulował. Bo Najman jak słabym był bokserem, a potem zawodnikiem mieszanych sztuk walki (MMA), tak jest znakomitym, prężnym, wręcz wizjonerskim biznesmenem. Na pęczki można sypać przykładami wielkich mistrzów pięści, którzy w ringu zarobili setki milionów dolarów, by po zakończeniu sportowych karier, klepać biedę. Pierwszy z brzegu przykład – Mike Tyson, który nawet stróżom w swojej rezydencji, w przypływie kaprysu ofiarowywał złote Rolexy, a teraz wynajmuje się jak małpa do reklam napojów, czy innych „wynalazków”, by mieć z czego żyć.

Najmanowi bieda do garnka nie zajrzy. Bo to prawdziwy gracz. Człowiek przewidujący, który fortunę zarobił dopiero po zejściu z poważnego placu boju. Ma swój plan na życie, sposób na nabijanie konta. Prosty – udaje bardziej naiwnego i głupszego, niż jest naprawdę. Tu coś palnie, tam wrzuci jakiś mocno kontrowersyjny i niezbyt lotny wpis w mediach społecznościowych, tam zaszokuje. Jak niedawno , gdy na twarz swojej gali MMA-VIP, na której walczyli jakiś mocno anonimowi pato – celebryci, wybrał byłego szefa gangu pruszkowskiego „Słowika”. Na Najmana wylano wiadro pomyj, odsądzono – od czci i wiary, a on spokojnie liczył kolejne zera po stronie zysków ze sprzedanych w systemie pay-pay-wiew transmisji. Mocno nieetyczne zrobienie z gangstera mającego krew na rękach gwiazdy wieczoru, spełniło swoje zadanie. Płatne transmisje z tego pseudo – sportowego wydarzenia cieszyły się ponoć sporą popularnością.

Marcin Najman to mądry gość. Jeśli już wymsknie mu się jakieś stwierdzenie nie na pokaz, to można z niego odczytać wiedzę na różne tematy (szczególnie historyczną!) i wyraziste poglądy polityczne. Teraz też Najman doskonale wie, że jeżeli dojdzie do walki ze Szpilką to dostanie potężny łomot. Ale wykalkulował sobie, że siniaki, krwiaki i obtarcia są warte kolejnego deszczu kasy, który dzięki starciu ze Szpilką zarobi.

Piotr Radomski

Exit mobile version