Site icon ZycieStolicy.com.pl

Myśli nieuporządkowane

Myśli

„Myśli nieuporządkowane”

Czasem zastanawiam się, jak będzie wglądała kolejna wojna w Europie? W tym miejscu zaznaczam, że jestem ostatnią osobą na tym padole łez, która pragnie konfrontacji zbrojnej, jednak historia uczy, że musimy być przygotowani na wszystko, dlatego siłą rzeczy próbuję sobie poukładać ewolucję myśli wojskowej na przestrzeni ostatnich lat. Trzy dekady temu – zimą 1991 roku – wszyscy zachwycali się starciem na irackiej pustyni oraz strategią i sztuką operacyjną, zastosowaną przez wojska koalicji antysaddamowskiej, dowodzonymi przez amerykańskiego generała Herberta Normana Schwarzkopfa Jr. Schwarzkopf, weteran z Wietnamu i Grenady, zaskoczył irackich sztabowców, gdyż już w pierwszej fazie konfliktu praktycznie „przeniósł wojnę w powietrze”. Samoloty i śmigłowce operowały aż 43 dni, niszcząc Stanowiska Dowodzenia (SD), Węzły Łączności (WŁ), główne szlaki komunikacyjne, zaplecze logistyczne i kluczowe dla przemysłu zbrojeniowego zakłady produkcyjne położone w głębi Iraku. Przewaga techniczna aliantów i dobre wyszkolenie wojsk zapewniły minimalne straty w ludziach i sprzęcie, załamując jednocześnie wolę walki i morale Arabów. Gdy po tym preludium ruszyły do walki wozy bojowe i piechota, wtedy okazało się, że wystarczyły 4 doby, aby pokonać wojska lądowe Husajna. Triumf był połowiczny, ale pustynnej szarży sprzymierzonych nie zatrzymał przeciwnik, a decyzja prezydenta George’a H.W. Busha.

Decyzją prezydenta George’a W. Busha – syna przywołanej powyżej głowy państwa – generał Tommy Ray Franks, na czele wojsk kolejnej kolacji, zaatakował Irak ponownie wiosną roku 2003. Franks, także weteran z Wietnamu oraz Afganistanu, uderzył od razu na lądzie, a siły powietrzne wspierały i osłaniały nacierające pododdziały zmechanizowane i czołgów. Ta operacja zakończyła się całkowitym sukcesem, ponieważ alianci zdobyli Bagdad i zaczęli kontrolować – przynajmniej na jakiś czas – całe terytorium państwa. Znów technika wzięła górę, bowiem zgrupowania i ruchy wojsk arabskich były śledzone w trybie teraźniejszym przez satelity, a fotografie z kosmosu docierały prawie natychmiast do dowódców szczebla operacyjnego i taktycznego, dzięki czemu, ci mogli reagować z dużym wyprzedzeniem w stosunku do strony przeciwnej. Okupacja Iraku się nie powiodła, ale bezsprzeczny jest fakt, że ze starcia symetrycznego w terenie równinnym, to Zachód wyszedł zwycięsko. Przewaga cyfrowa i sprzętowa oraz rozpoznanie satelitarne okazały się głównymi determinantami pozwalającymi osiągnąć powodzenie, a na to wszystko nałożyły się dodatkowo: ciągła inicjatywa wojsk własnych i elastyczność struktur.

Elastyczność struktur jest jedną z największych zalet sprawnie formowanej 18. Dywizji Zmechanizowanej im. gen. broni Tadeusza Buka (18 DZ). W tym Związku Taktycznym (ZT) brakuje chyba jedynie okrętów podwodnych, aby skumulować tam wszystkie rodzaje wojsk. Naturalnie, moje ostanie zdanie jest żartobliwe i przesadzone, ale, faktycznie, w „Żelaznej Dywizji”, jak powszechnie jest nazywana, mamy praktycznie komplet – od czołgistów w Wesołej, przez bataliony zmechanizowane w Lublinie, aż po piechotę górską w Rzeszowie. Moi Czytelnicy muszą przyznać, że dowodzenie tak złożonym organizmem jest niezwykle skomplikowane i trudne, dlatego struktura sztabu 18 DZ jest odmienna od trzech pozostałych sztabów dywizyjnych, jakie mamy w Polsce. „Żelazna Dywizja” ma piony: operacyjny, planowania i wsparcia, a, choćby w takiej 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej sztab składa się komórek niższego szczebla, mianowicie z wydziałów. W największej tajemnicy Państwu zdradzę, że jeden z moich kolegów służy w Siedlcach, gdzie znajduje się dowództwo ZT i przy szklaneczce opowiedział mi o pewnym interesującym rozwiązaniu, jakie implementowano w proces dowodzenia wojskami. Otóż, podczas działań SD znajduje się głęboko na tyłach, co zapewnia bezpieczeństwo i komfort pracy dowódcy oraz bezpośrednio podległym mu oficerom. Z przodu zaś – przy brygadach pierwszego rzutu – swoje miejsce ma zastępca dowódcy dywizji, którego zadaniem jest realizowanie komend otrzymanych od przełożonego. Tutaj muszę wtrącić, że nikt nie wymyślił tego z nudów i dla hecy. Zwyczajnie, zebrano doświadczenia z poprzednich wojen i każdy zdaje sobie sprawę, że dowódca jest najważniejszy, dlatego musi być chroniony niczym źrenica oka, bo od jego decyzji zależy powodzenie natarcia czy obrony. Abecadłem żołnierskim jest także niszczenie w pierwszej kolejności SD i „nerwu armii”, czyli WŁ, toteż nikt nie może sobie pozwolić, aby pilot jakiegoś zabłąkanego rosyjskiego samolotu, przelatującego przypadkiem nad danym rejonem dostrzegł wystające spod siatek maskujących anteny i posłał w ich kierunku ostatnią posiadaną rakietę, paraliżując w ten sposób cały proces dowodzenia. Wiem, że być może część z Państwa czuje się zawiedziona, ale zapewniam, że tylko na filmach – i to kiepskich – dowódca osobiście prowadzi atak na bagnety. Najważniejsza jest racjonalność wykorzystania posiadanego potencjału.

Posiadany potencjał pozwala dowódcy 18 DZ przeciwstawić się także działaniom hybrydowym, tak dobrze znanym z konfliktu na Ukrainie w roku 2014. Co prawda, nasz kraj zamieszkuje ludność jednolita etnicznie i językowo, ale nie można wykluczyć, że przeciwnik – w celu destabilizacji sytuacji społecznej – będzie chciał przerzucić kilkudziesięciu lub nawet kilkuset „zielonych ludzików”, aby ci spalili jakiś urząd gminy, zdewastowali stację uzdatniana wody lub wysadzili wiejski transformator. Takie działania mogą realizować głównie Grupy Dywersyjno-Rozpoznawcze wchodzące w skład regularnych pododdziałów rosyjskich, ale także kilkunastu polskojęzycznych bandziorów uzbrojonych i wyposażonych przez jakąś szemraną organizację. Trudno pomiędzy chałupami lub w lesie gonić takich łotrów czołgiem lub Bojowym Wozem Piechoty (BWP-1), ale na ich miejscu unikałbym raczej spotkania z zaprawionymi w długich marszach i wspinaczkach żołnierzami lekkich pododdziałów piechoty górskiej, których wkrótce można będzie szybko przerzucić z Rzeszowa do Lublina budowaną drogą ekspresową S19, będącą częścią trasy „Via Carpatia”. Gdybym miał odwiedzić bukmacherów, to w tym wypadku ostatni grosz postawiłbym na „górali”, bo jednak ci mają większe możliwości.

Możliwości 18 DZ są znacznie większe, niż trzech pozostałych polskich ZT. W skład każdej brygady wchodzą aż cztery bataliony bojowe, a, przykładowo, w 12. Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej mają ich tylko po trzy. Nikogo z Państwa nie będę nauczał matematyki, ale dodam, że jeden batalion to około 60 czołgów lub BWP-1, dlatego rachunek jest prosty, a wniosek tylko jeden – „Żelazna Dywizja” może więcej.

Więcej o 18 DZ mógłbym napisać i ja, ale nie zamierzam nikogo zanudzać. Niniejszy tekst nie jest adresowany do żołnierzy, ponieważ oni to wszystko wiedzą. Niniejszy tekst jest adresowany do tych z Państwa, którzy martwią się o swoje bezpieczeństwo. Mozolnie i z zaangażowaniem budujemy potencjał obronny na wschodzie Polski. Szef MON, Mariusz Błaszczak, nakazał formowanie „Osiemnastki” już jesienią 2018 roku, ale jest to proces żmudny, dlatego wciąż trwa. Ja patrzę bardzo przychylnym okiem na zmagania dowódcy 18 DZ, gen dyw. Jarosława Gromadzińskiego i trzymam kciuki za jego żołnierzy. Mam nadzieję, że Państwo do mnie dołączą, przeczytawszy powyższe wojskowe „myśli nieuporządkowane”.

Howgh!

Tȟašúŋke Witkó, 26 kwietnia 2021 r.

Exit mobile version