Anna Wittenberg z „Dziennika Gazety Prawnej”, poinformował na platformie X że Ministerstwo Cyfryzacji, kierowanego przez lidera Lewicy Krzysztofa Gawkowskiego, ocenzurowania treści w internecie, zwłaszcza w mediach społecznościowych. W skrócie:
Ministerstwo Cyfryzacji chce, by prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej wydawał nakazy blokowania treści w internecie. Decyzje te mają być stosowane bez udziału sądu. Przepis dodano już po konsultacjach publicznych UKE będzie podejmować decyzje o blokowaniu treści w krótkim czasie (od 2 do 21 dni). Osoby publikujące treści dowiedzą się o ich usunięciu dopiero po fakcie. Decyzja będzie można zaskarżyć do sądu administracyjnego?
Minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski (Lewica) na platformie X uzasadnia projekt następująco:
Musimy lepiej chronić obywateli na platformach społecznościowych! Demokratyczne wartości i wolność słowa są dla rządu i Ministerstwa Cyfryzacji najważniejszą wartością. Przepisy, które projektujemy mają służyć zwalczaniu nielegalnych treści w internecie, w tym nielegalnych towarów, usług i informacji, z pełnym poszanowaniem Karty praw podstawowych. Obecnie nielegalne treści zamieszczane na platformach internetowych oceniane są wyłącznie przez te platformy i to one decydują o ich usunięciu bądź nie. Zmiany w prawie mają spowodować, że można będzie wnioskować o usunięcie nielegalnych treści w procedurze administracyjnej i będzie możliwe odwołanie do sądu. Państwo ma chronić obywatela, a akt o usługach cyfrowych koncentruje się właśnie na tworzeniu bezpieczniejszego środowiska internetowego dla użytkowników i firm cyfrowych oraz na ochronie praw podstawowych w przestrzeni cyfrowej. Wolność słowa, choć kluczowa, nie może usprawiedliwiać działań, które naruszają prawa innych osób.
„Proponowane przepisy, umożliwiające Prezesowi UKE blokowanie treści online bez uprzedniej kontroli sądowej i bez powiadomienia autorów, stanowią poważne zagrożenie dla wolności słowa w internecie … Krytycy obawiają się, że takie regulacje mogą prowadzić do nieuzasadnionej cenzury i ograniczenia swobodnej wymiany informacji w sieci.”
– alarmuje Dziennik Gazeta Prawna. ”
Tak daleko idące środki są dopuszczalne tylko w wyjątkowych okolicznościach i zawsze muszą być obudowane odpowiednio silnymi gwarancjami proceduralnymi, mającymi na celu ograniczenie ryzyka arbitralnego i nadmiernie szerokiego stosowania takich kompetencji — mówi Dziennikowi Gazeta Prawna Konrad Siemaszko, prawnik i koordynator programu Wolność Słowa w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
W praktyce projekt daje jednak prezesowi UKE ogromną władzę nad obiegiem treści w sieci, a więc także nad prowadzoną tam debatą publiczną, nie wprowadzając jednocześnie prawie żadnych bezpieczników ograniczających ryzyko arbitralnego wykorzystywania nowych uprawnień i nadmiernego blokowania treści — podkreśla.
stwierdza – doktor Dorota Głowacka, prawniczka z fundacji Panoptykon cytowana przez Dziennik GP
Akurat ja należę do tej grupy polityków, którzy na swój temat w internecie czytają najgorsze pomyje, bo niektórzy uważają, że jak mają dostęp do 5G, to mogą na temat człowieka napisać każdą bzdurę, oszczerstwo i kłamstwo. Dam sobie z tym radę. Jednak nigdy nie przyszłoby mi do głowy wprowadzać cenzurę prewencyjną na jakiejś platformie społecznościowej.
skomentowała te pomysły Ewa Zajączkowska-Hernik (Konfederacja).
Tyle było mowy o praworządności i Konstytucji.
Art. 54 Konstytucji.
Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane
Jeszcze raz przekonaliśmy się, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Gdy byli w opozycji grzmiali o cenzurze, ale gdy doszli do władzy chcą ją wprowadzić.
Naszej zgody na to być nie może.