ZycieStolicy.com.pl

MIĘDZY BERLINEM A MOSKWĄ

MIĘDZY BERLINEM A MOSKWĄ

Nie tylko normalni obywatele tracą orientację, co się dzieje w Polsce i Europie, ale także tzw. elity polityczne gubią się w zamieszaniu, które w dużej mierze same wywołują. Niezwykłą nerwowość życia politycznego w Polsce, nazywaną wojną polsko-polską należy rozpatrywać jako fragment szerszego procesu politycznych zmian w świecie. Formuła ładu międzynarodowego, który ukształtował się po rozpadzie tzw. porządku jałtańskiego i bloku sowieckiego, wyczerpuje się w związku z nasilającymi się działaniami różnych ośrodków siły. Zabiegają o swoje interesy potężne państwa, ale też wpływowe ośrodki finansowe, wielkie ponadpaństwowe firmy dysponujące czasem dochodem większym od PKB Polski. Minął również w Moskwie szok po rozpadzie Związku Sowieckiego i w rosyjskiej polityce coraz mocniej dają o sobie znać aspiracje imperialne Kremla. Mamy nowe rozdanie geopolitycznej gry, która może nie skończyć się pokojowym remisem bowiem na tę światową geopolityczną grę nakłada się jeszcze coś dla nas znacznie groźniejszego, a mianowicie kryzys tzw. cywilizacji zachodniej. 

Europa zjednoczona marnie 

Realizacja projektu Zjednoczonej Europy całkowicie odbiegła od początkowych założeń; wartości chrześcijańskie i etyka katolicka nie stanowią już fundamentu europejskiego społeczeństwa. Europa zapomniała, że gwiazdy na sztandarze unijnym to gwiazdy Najświętszej Maryi Panny (Apokalipsa św. Jana: „Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu”).” Oficjalne strony internetowe UE nie wspominają, że ojcowie założyciele Zjednoczonej Europy, „święci w garniturach” — Robert Schuman i Alcide de Gasperi, są kandydatami na ołtarze. Dzisiejsza Europa nie tylko odrzuca, ale wręcz aktywnie zwalcza wartości chrześcijańskie. Wielki gmach Unii buduje się niczym nowoczesną wieżę Babel, w której ludzie coraz mniej się rozumieją. Warto przypomnieć, że biblijny pierwowzór — wieża Babel zawaliła się, gdyż ludzie w swej pysze zlekceważyli to, co mówił Pan Bóg. Można postawić tezę, że europejska „wieża Babel”  zawali się z tego samego powodu. Jakiś czas temu nie kto inny jak ówczesny premier Donald Tusk powiedział, że państwa unijne są od siebie odległe niczym planety w Galaktyce. Tak jak w przypadku wieży Babel doszło do swoistego „pomieszania języków”. Cóż z tego, że wszyscy lepiej czy gorzej znają angielski, skoro nastąpiło zagubienie wartości. Europa nie postępuje tak, jak zalecał Jan Paweł II, i odcina się od korzeni chrześcijaństwa. Dlatego realnym zagrożeniem dla istnienia Europy, hołdującej obecnie jakimś quasi-wartościom, staje się islam — religia wciąż silna i ekspansywna. Islam jest siłą, z którą świat musi się dziś bardzo liczyć, natomiast chrześcijaństwo, niestety też katolicyzm, ulega rozmiękczeniu, bywa słabe i bojaźliwe, także w Polsce, kraju błogosławionego Jerzego Popiełuszki i świętego Jana Pawła II. 

MIĘDZY BERLINEM A MOSKWĄ

Jan Paweł II przekonywał Polaków do Zjednoczonej Europy i wiązał z nią swoje duchowe nadzieje. które nie spełniają się. A teraz widzimy, że nie spełniają się także nasze strategiczno-polityczne oczekiwania. Projekt polskiej państwowości po 1989 r. został oparty na sojuszu z USA i członkostwie w NATO oraz na udziale w UE. Na szczęście dla nas Ameryka nie wycofuje się ze spraw europejskich, ale pytanie czy i na ile Polska jest ważna dla interesów USA jest ciągle aktualne, zwłaszcza, że USA czują się zagrożone rosnącą potęgą Chin. 

Chiny trzymają się mocno

Chiny rozwijają swoje siły zbrojne (mają liczebnie największą armię świata). Nie dysponują jeszcze potencjałem, który mógłby zagrozić bezpośrednio Ameryce, ale jej interesom w świecie jak najbardziej, a do tego przecież robią postępy i także bezpośrednie zagrożenie może stać się możliwe. No i jeszcze stały kłopot Ameryki — Bliski Wschód, gdzie z różnych powodów USA są gwarantem dostaw ropy dla Zachodu i… bezpieczeństwa Izraela wobec zagrożeń ze strony państw muzułmańskich, w tym głównie Iranu. Eksperci mówią wręcz o groźbie wybuchu trzeciej wojny światowej. Mamy kolejny konflikt palestyńsko-izraelski, latają rakiety, giną ludzie, a przecież Chiny dość dawno obwieściły światu, że wesprą Iran, nawet gdyby miało to oznaczać wybuch wojny światowej, Iran, który jest wrogiem Izraela i wspiera Palestyńczyków.

Świat jest dziś w sytuacji , w jakiej dawno nie był –  globalna gra, w którą także Polska jest uwikłana, może mieć dla nas przykre konsekwencje. USA, wobec zagrożenia ze strony Chin, mogą zwrócić się ku Rosji jako potencjalnemu sojusznikowi. Amerykańscy eksperci spodziewają się, że Chiny, rywalizując o światowe przywództwo, prędzej czy później zechcą sięgnąć po Syberię i jej surowce naturalne. Pamiętajmy, że ZSRR stał się sojusznikiem Zachodu, gdy Hitler zaatakował Stalina, teraz ten model relacji z Rosją mogłyby praktykować USA. Dla Polski miałoby to fatalne następstwa, tak jak fatalna była dla interesów polskich współpraca Roosevelta ze Stalinem. Rosja oczywiście prowadzi własną grę. Stara się utrzymać jak najlepsze stosunki z Chinami i sprzedaje im broń z nadzieją, że wzmacniając Chiny, osłabia pozycję Stanów Zjednoczonych, ale… Stalin też chciał mieć jak najlepsze stosunki z Hitlerem i nawet wspólnie z nim napadł na Polskę we wrześniu 1939 r., a wojny nie uniknął, czyli umizgi prezydenta Putina do Chińczyków też mogą zakończyć się wojną o Syberię.

Rosja ciągle imperialna

Niezależnie od tego istnieje jeszcze imperializm rosyjski. Kwestią pozostaje tylko, czy Rosja ma instrumenty do realizowania swoich imperialnych zamiarów. Moim zdaniem, znajduje się w dziś dość trudnej sytuacji, co nie jest pocieszające, przynajmniej dla jej najbliższych sąsiadów! Wręcz przeciwnie, dla sąsiadów Rosji to może być bardzo niebezpieczne. 

Rosja jest mocarstwem jednowymiarowym, opierającym swoją siłę na dochodach ze sprzedaży surowców energetycznych (ropa, gaz). To właśnie stawia ją w trudnej sytuacji. Wydobycie światowe tych surowców z tzw. łupków obniża ceny i redukuje rosyjskie dochody, a może się też okazać, że jeśli Chiny sięgną po Syberię, to Rosja straci złoża ropy i gazu. Do tego ma coraz gorszą sytuację demograficzną — co roku o ok. 1 mln zmniejsza się liczba etnicznych Rosjan. Można więc wyobrazić, że Kreml dlatego stara się szybko rozbudowywać potencjał militarny, aby drogą konfliktu zbrojnego uzyskać pozycję w świecie, jakiej pokojową drogą nie udałoby się osiągnąć za 20-30 lat .

Pojawia się pytanie, jaką rolę w planach Rosji może odgrywać Polska? Rosyjska propaganda od dawna straszy, że Polska jest na „celowniku”, jednak idealnym dla Rosji scenariuszem byłby wybuch wojny na Bliskim Wschodzie i gdyby Chiny zaangażowały się w walkę ze Stanami Zjednoczonymi. Wtedy Rosja, znajdując się na uboczu konfliktu, mogłaby odzyskać tzw. bliską zagranicę i spróbować podporządkować sobie Europę Zachodnią, o czym najbardziej marzą na Kremlu. Dla rosyjskiej mocarstwowości niezbędny jest zachodni potencjał technologiczny. Stąd zabiegi o zjednanie Niemców. 

Niemcy mają własne aspiracje i raczej nie zechcą podporządkowywać się Rosji. Dlatego obok współpracy może ujawnić się różnica interesów między Berlinem a Moskwą, co z kolei może też wywołać konflikt. Polska wówczas będzie tylko pionkiem, ale pionkiem rozstrzygającym. Prof. Zbigniew Brzeziński uważał, że w światowej polityce są tzw. kraje osiowe, posiadające status sworznia geopolitycznego, odgrywające istotną rolę dla graczy geopolitycznych, umożliwiając im dostęp do ważnych obszarów lub dostęp ten blokując. Opanowanie takiego kraju osiowego przez jedno z mocarstw umożliwia mu wygraną z innym mocarstwem. Mocarstwa dążą więc do podporządkowania sobie krajów osiowych. W przypadku konfliktu Niemiec z Rosją pojawi się problem czyim wówczas „pionkiem” będzie Polska — niemieckim czy rosyjskim? 

Dwa niepolskie stronnictwa

Jak dotąd sporą aktywność przejawiają ośrodki pragnące, aby Polska stała się pionkiem niemieckim. Używając odniesień do XVIII wieku, można powiedzieć, że mamy dziś w Polsce silne „stronnictwo pruskie”, jednakowoż np. w czasach saskich sytuacja była bardziej jednoznaczna niż obecnie, bo wtedy królem Rzeczypospolitej był elektor Saksonii, podczas gdy obecnie premierowi Tuskowi zaledwie wytykano dziadka w Wehrmachcie. Natomiast współczesne „stronnictwo ruskie” jest wyraźnie słabsze bowiem Polska nie ma terytoriów na wschodzie i Rosja nie bardzo może budować w Polsce jakąś współczesną Targowicę, jak to kiedyś zrobiła caryca Katarzyna. To jednak nie oznacza, że można zlekceważyć wpływy niewidocznego „stronnictwa ruskiego”.

Nie ma niczego zdrożnego w opieraniu polityki na sojuszach, jednak w przypadku wspomnianych „stronnictw” mamy sytuacje, gdy one stawiają interesy niemieckie/rosyjskie ponad polskim interesem narodowym. Szczególnie przedstawiciele „stronnictwa pruskiego” nie znają umiaru. 28 listopada 2011 r. Radosław Sikorski jako minister spraw zagranicznych RP w Deutsche Gesellschaft für Auswärtige Politik w Berlinie  deklarował podporządkowanie Polski Niemcom. Pojawiają się mocne głosy dowodzące, że Polska w 1939 r. popełniła błąd, odrzucając podporządkowanie się Hitlerowi! Niemcy są dziś sojusznikiem Polski w NATO i razem jesteśmy w UE, ale jak dotąd w sprawach dla Polski ważnych Niemcy kilka razy pominęły polskie interesy. Stosunki z Niemcami są więc politycznie bardzo poprawne, ale nie zawsze zgodne z polskim interesem narodowym.

Stronnictwo ruskie” jest  lepiej zamaskowane. W mediach społecznościowych coraz częściej podpowiada Polakom, że z Zachodu płynie zgnilizna (w czym jest sporo racji), a w „słowiańskiej” Rosji dzięki Putinowi (!) umacnia się chrześcijaństwo i dlatego bliżej Polsce do Rosji. Obserwując, co się dziś w Polsce dzieje, trudno też nie zakładać istnienia rosyjskiej agentury. Wciąż aktualne jest pytanie: czy polskie tajne służby są rzeczywiście polskie? Zdaniem Bronisława Komorowskiego — który w rządzie Mazowieckiego był wiceministrem obrony odpowiadającym za utworzenie WSI — po 1989 r. z Polski wyjechali oficerowie GRU i rosyjska agentura przestała istnieć. Może dlatego w Rosji pojawiały się teksty po objęciu przez Komorowskiego prezydentury, że wreszcie stosunki polsko-rosyjskie dobrze się ułożą, natomiast jeden z najbardziej popularnych rosyjskich serwisów internetowych tytułował tekst dotyczący wizyty Donalda Tuska w Moskwie„Nasz człowiek w Warszawie”. 

Należy przypuszczać, że w razie rozbieżności między ościennymi mocarstwami  spotęguje się w Polsce walka między tymi, co będą chcieli do Niemca, z tymi idącymi do Moskala. Obecnie  oba „stronnictwa” idą ręka w rękę bowiem ich mocodawcy liczą, że będą ze sobą współpracować. 

To co ważne

Niezwykle ważne dla Polski jest stabilizujące sytuację zaangażowanie USA w Europie, co nie oznacza, że należy tworzyć jakieś „stronnictwo amerykańskie”. Byli, i pewnie są, politycy traktujący Stany Zjednoczone według wzorca z PRL; liderzy SLD np. postawę смирно  w Moskwie zastąpili postawą attention w Waszyngtonie. Mówimy jednak o sojuszu z USA zgodnie z polskim interesem narodowym. Jeśli więc Polacy nie chcą skończyć jako „pionek” przesuwany przez mocarstwa na europejskiej szachownicy powinni zbudować niezależny środkowoeuropejski ośrodek siły (Trójmorze – Międzymorze). W Polsce nie wolno dopuścić do władzy polityków stronnictw pruskiego i ruskiego. Trzeba skonstruować samodzielną, niezależną politykę i wesprzeć ją realną siłą, własnymi zdolnościami obronnymi, Wojskiem Polskim. To nie będzie łatwe, ale ciągle możliwe. Potrzeba odwagi i mądrości elit, które w Polsce – mam nadzieję – już są! 

Exit mobile version