Dzięki obowiązującej od nowego roku uldze na zabytki, kupując i remontując zabytek, można od podstawy opodatkowania odliczyć do 500 tys. zł. Rozwiązanie to stało się obiektem fali krytyki. Odnieśli się do tego zarówno mazowiecki, jak i stołeczny konserwatorzy zabytków, którzy bronią przepisu, jednocześnie proponując ewentualne poprawki.
Z ulgi na zabytki skorzystać mogą członkowie wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych, którzy są współwłaścicielami zabytku, oraz indywidualni właściciele. To rozwiązanie jest częścią Polskiego Ładu.
Niestety zamiast wyczekiwanej i przełomowej zmiany w myśleniu o systemie finansowania ochrony zabytków, nowa ulga na remont zabytków spotkała się z falą nagonki medialnej i prześmiewczo nazywano ją „Pałacyk”. Pytanie, dlaczego ulgi nie określono, np. „Znikająca Drewniana Chałupa czy „Zrujnowana kamienica”, gdyż tych obiektów w rejestrze i ewidencjach jest znacznie więcej niż pałaców
– skomentował na fb mazowiecki wojewódzki konserwator zabytków prof. Jakub Lewicki.
Jak zaznaczył, wszelkiego typu ulgi mogą jedynie pomóc i stanowić uzupełnienie systemu finansowania remontów zabytków o nowe instrumenty finansowe. Wszystkie te elementy, razem z dotacjami, mają tworzyć kompleksowy system, który byłby dostosowany do potrzeb i sytuacji finansowej poszczególnych właścicieli (w 1972 r. taki system postulowało UNESCO).
Wiele zabytków zginie, jeżeli natychmiast nie zostaną uruchomione jak największe fundusze – więc każda inwestycja w zabytki jest niezbędna!!!
– zaapelował prof. Jakub Lewicki.
W tej sprawie głos zabrał również stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki.
Wbrew fali krytyki (…) projekt ulg podatkowych związanych z utrzymaniem i konserwacją zabytków jest jednym z niewielu pomysłów, które po pewnych poprawkach i korektach, należałoby utrzymać
– napisał na fb. Podobnie wypowiada się prof. Lewicki, który uważa, że wszelkie możliwe nieścisłości wynikające z programu powinny być przedmiotem poprawek, nie zaś likwidacji programu.
Stołeczny konserwator wyjaśnił, że zaproponowana ulga pozwalająca odliczyć od podatku wydatki poniesione na prace konserwatorskie i budowlane, ale też na fundusz remontowy (co szczególnie istotne w sytuacji wspólnot), daje cień szansy, że te prace przy zabytkach będą prowadzone w sposób właściwy, a nie na skróty i wbrew wartościom zabytkowym.
Każdy właściciel, każda wspólnota mieszkaniowa, a nie tylko wybrani w konkursach beneficjenci, dostaje do ręki mechanizm wsparcia. To systemowa zmiana, która z zabytku robi wartość dodaną, a nie tylko obciążenie
– napisał.
Według Krasuckiego inną sprawą jest ulga na zakup zabytku. Konserwator zauważa, że przy takiej konstrukcji, jaka została zaproponowana, to faktycznie prawdziwa zachęta do spekulacyjnego zakupu kolejnych obiektów zabytkowych a następnie ich szybkiej odsprzedaży. Proponuje, żeby wprowadzić procentowy limit odliczenia (np. 25 proc.) i ograniczyć możliwość szybkiego zbycia (np. po 5 latach), a przy tym wzmocnić obowiązek przeprowadzenia realnych prac ratunkowych (a nie za przysłowiową złotówkę) to mogłoby się okazać, że i taki mechanizm będzie sprzyjał zabytkom. Szczególnie tym, które od lat popadają w ruinę.
Zdaniem obu konserwatorów za opiekę nad zabytkiem odpowiada właściciel, którego obowiązkiem jest wykonywanie bieżących napraw, utrzymywanie w dobrym stanie, a gdy trzeba wykonywanie niezbędnych zabezpieczeń, czy kompleksowych remontów konserwatorskich. Prace powinny odbywać się pod okiem konserwatora.
Tak prowadzone prace konserwatorskie czy budowlane, realizowane zgodnie ze sztuką, z jednej strony utrzymują, bądź nawet podnoszą wartość zabytkową obiektów, ale też nierzadko do cna drenują kieszeń właścicieli
– tłumaczy stołeczny konserwator.
Potrzeby są tak ogromne, że Skarb Państwa nie jest i nigdy nie będzie w stanie ich sfinansować, podobnie jak władze samorządowe i lokalne
– dodaje prof. Lewicki.
Jak zauważa, na Mazowszu grupą zabytków najbardziej zagrożoną zniszczeniem są zrujnowane dwory i pałace. Krasucki dodaje do tego jeszcze mieszkania w starych wspólnotowych kamienicach i blokach, wiejskie chałupy, małomiasteczkowe domy.
Bez natychmiastowych inwestycji w zabytki większość z nich nie przetrwa i to my będziemy za to odpowiedzialni. To jest ostatnia chwila na ich uratowanie
– zaapelował prof. Jakub Lewicki.
PAP/AS