Po 10 latach Warszawski Ratusz przegrał ostatecznie proces ze Stowarzyszeniem Marsz Niepodległości – poinformował Bartosz Malewski, prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.
Zakończyła się sprawa dotycząca słynnej „Tęczy” na Placu Zbawiciela, która spłonęła podczas Marszu Niepodległości 11 listopada 2013 roku. Urząd m.st. Warszawy próbował obciążyć Stowarzyszenie „Marsz Niepodległości” oraz ówczesnego prezesa Stowarzyszenia Witolda Tumanowicza kwotą 124 414,20 zł tytułem odszkodowania za szkody powstałe rzekomo z winy organizatorów marszu. Sprawę w maju tego roku ostatecznie rozstrzygnął Sąd Najwyższy. Po prawie 10 latach batalii sądowej – warszawski Ratusz przegrał proces!
Zarzuty urzędników były absurdalne. 16 listopada 2016 roku Urząd m. st. Warszawy, którym kierowała wówczas jeszcze Hanna Gronkiewicz-Waltz, skierował do Stowarzyszenia „Marsz Niepodległości” i ówczesnego Prezesa Stowarzyszenia Witolda Tumanowicza, wezwanie do zapłaty 124 414,20 zł tytułem odszkodowania za szkody powstałe na ulicy Skorupki oraz na Placu Zbawiciela w dniu 11 listopada 2013 r. Sęk w tym, że miejsca te w ogóle nie stanowiły części trasy Marszu Niepodległości i zostały wyrządzone przez osoby znajdujące się poza kolumną Marszu. Zupełnie bezzasadnym była zatem próba obciążenia tymi kosztami organizatorów Marszu Niepodległości w 2013 r.
Sprawę na korzyść Stowarzyszenia „Marsz Niepodległości” i Witolda Tumanowicza rozstrzygnął już jako sąd I instancji Sąd Okręgowy w Warszawie w wyroku z dnia 6 lipca 2021 r., w którym sąd jednoznacznie wskazał, że:
– organizatorzy podjęli starania, aby zapobiec ewentualnym szkodom i nie dopuścić do bezprawnych działań po stronie uczestników Marszu Niepodległości;
– wskazywane przez warszawskich urzędników zdarzenia nie miały miejsca na trasie przemarszu zgromadzenia, która została zaplanowana tak, aby ominąć potencjalnie punkty zapalne, organizatorzy nie mogą ponosić odpowiedzialności za czyny i szkody, które zaistniały poza zgromadzeniem publicznym, jakim jest Marsz Niepodległości;
– warszawscy urzędnicy nie wykazali, aby na trasie zgromadzenia doszło do jakichkolwiek zamieszek związanych ze zniszczeniem mienia, nie wskazano i nie wykazano również na czym miałoby polegać niedołożenie przez organizatorów należytej staranności w organizacji Marszu;
– kolumna Marszu Niepodległości oraz jego trasa były zabezpieczane przez Straż Marszu Niepodległości, a w ocenie Komendanta Głównego Policji, organizatorzy dołożyli wszelkich starań, by zgromadzenie miało charakter pokojowy – w toku postępowania przed sądem przyznał to nawet jako świadek jeden z warszawskich urzędników;
– zgodnie z informacjami medialnymi, „Tęcza” na Placu Zbawiciela w Warszawie będąca głównym obiektem sporu stanowiła tymczasowy obiekt budowlany. Zniszczenia z dnia 11 listopada 2013 roku nastąpiły już po upływie terminu, na jaki została wydana zgoda na jego instalację. Ponowny montaż Tęczy nastąpił bez zgłoszenia wymaganego prawem budowlanym. W sytuacji, jeśli Tęcza przeznaczona była do rozbiórki, Urząd Miasta nie poniósł szkody, a zatem nie miał prawa domagać się za nie odszkodowania. (nadmieńmy, że fakt niezgodności instalacji z prawem budowlanym i miejscowym planem zagospodarowania wskazywało w latach 2013-2014 Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE protestujące przeciwko tej samowoli budowlanej https://www.tapatalk.com/groups/pismejker/rozebra-samowol-budowlan-t-cza-na-placu-zbawiciela-t3264.html#.U1E37_l_uO4)
Warszawski Ratusz, kierowany już przez Rafała Trzaskowskiego, nie dał jednak za wygraną i odwołał się od wyroku sądu I instancji. 22 czerwca 2022 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił jednak jego apelację w całości, a ustalenia faktyczne i ich cena prawna dokonane przez sąd I instancji, przyjął w pełni za własne.
To jednak nie powstrzymało Rafała Trzaskowskiego w dalszych staraniach obarczenia organizatorów Marszu Niepodległości odpowiedzialnością za szkody, których nie dokonali uczestnicy Marszu. Warszawscy urzędnicy, złożyli do Sądu Najwyższego skargę kasacyjną, próbując wykazać, że w niniejszej sprawie występuje istotne zagadnienie prawne i zachodzi potrzeba wykładni przepisów prawnych budzących poważne wątpliwości odnośnie definicji zgromadzenia pokojowego, odpowiedzialności organizatora i przewodniczącego zgromadzenia – jej rodzaju, przesłanek zaistnienia, jak również skutków prawnych w stosunku do uczestników zgromadzenia posiadających wyroby pirotechniczne. Sąd Najwyższy odmówił jednak przyjęcia skargi kasacyjnej do rozpoznania, wskazując, że złożona skarga kasacyjna nie zawiera dostatecznych argumentów, pozwalających uznać powyższe twierdzenia warszawskiego Ratusza.
Od lat nas – organizatorów największej patriotycznej manifestacji w Europie – fałszywie oskarża się o wszelkie możliwe „grzechy”. Opluwa się nas nie tylko w mediach, ale i przed sądami. Przyzwyczailiśmy się już, że do zakazu organizacji Marszu Niepodległości i naszej delegalizacji nawołują lewicowi politycy i publicyści.
Jednak tuż przed tegorocznym Marszem Niepodległości – największym spośród wszystkich dotychczasowych, bezsprzecznie bezpiecznym i spokojnym, do warszawskiego Ratusza wpłynęło pismo prokuratora Macieja Młynarczyka, tzw. „prokuratora od mowy nienawiści”, w którym wzywa władze Warszawy do rozważenia złożenia wniosku do sądu o delegalizację Stowarzyszenia „Marsz Niepodległości”. Jako jeden z argumentów za takim działaniem wskazuje… rzekome działania niezgodne z prawem, których mają się dopuszczać organizatorzy i uczestnicy corocznych Marszów Niepodległości. Wyroki sądów jasno jednak wskazują rzeczywistość zgoła odmienną od tej, która roi się w głowach naszych przeciwników.
– zauważa Bartosz Malewski.