ZycieStolicy.com.pl

Kto chce zniszczyć Dodę?!

Policjant prowadzący śledztwo przeciwko Dodzie i jej mężowi, korzysta z usług tego samego adwokata co były partner Dody – Emil H.! Mecenas Jerzy Jurek reprezentował asp. sztab. Mariusza D. z komendy policji na Malczewskiego w jego sprawie rozwodowej! Co więcej, prokurator nadzorująca jego czynności w sprawie przeciwko piosenkarce i jej mężowi zeznawała jako świadek w sprawie o rozwód Mariusza D..

doda 4

 

Zlecenie na Dodę?

W 2016 roku portale plotkarskie żyły konfliktem pomiędzy Dorotą Rabczewską – czyli „Dodą” a jej byłym partnerem Emilem H., który oskarżył piosenkarkę o zniszczenie samochodu. Ta w odpowiedzi oskarżyła swojego byłego partnera o oszustwa finansowe.

Publiczna eskalacja tego konfliktu nie służyła ani mnie, ani Dorocie, ani naszej działalności artystycznej. Chciałem go zakończyć jak najszybciej, ale Emil nie chciał ze mną rozmawiać.

– mówi Emil Stępień, mąż Dody.

W tej sytuacji, Stępień zdecydował się wynająć trzech mediatorów celem prowadzenia negocjacji dot. spłaty zadłużenia Emila H. wobec Dody. Ci zamiast prowadzić klasyczne rokowania i mediacje, na drugim spotkaniu z Emilem H. nakłaniali go, aby podpisał dokument, na podstawie którego uznaje dług wobec Dody na kwotę – 1 miliona złotych – i zobowiązuje się go spłacić. Co istotne Dorota Rabczewska posiada potwierdzony notarialnie akt pożyczki dla H. na taką właśnie kwotę. Emil H. nie zgodził się i zgłosił sprawę na policję. Urządzono zasadzkę i trzej mężczyźni wynajęci przez Stępnia wpadli podczas drugiej wizyty. Jej przebieg zarejestrowano za pomocą urządzeń nagrywających. Rzecz w tym, że zainstalowali je nie policjanci tylko sam biznesmen.

Początkowo, sprawę prowadziła Prokuratura Rejonowa Warszawa – Mokotów. Przez kilka miesięcy prowadzenia śledztwa nie stwierdziła, aby w sprawie zachodziły podstawy do postawienia zarzutów Dodzie oraz jej partnerowi – Emilowi Stępniowi. Z informacji do których udało się dotrzeć Życiu Stolicy wynika, że w ocenie nadzorującego wówczas sprawę prokuratora, treść nagranych rozmów oraz innych dowodów (w tym zeznań) nie było podstaw do postawienia zarzutów dla Dody i jej partnera. Wówczas nastąpiło kilka wydarzeń, które układają się w jakby z góry uknuty plan.

 

Przecieki (nie)kontrolowane

Jan Piński, były red. naczelny Gazety Finansowej – twierdził, że „dał” Grzegorzowi Jakubowskiemu Dodę, oraz ze sprawą prowadzenia postępowania przeciwko piosenkarce zainteresowało się Biuro Spraw Wewnętrznych Policji.

Najpierw nastąpiły przecieki informacji z toczącego się śledztwa. Na łamach „Gazety Finansowej” publikowano zeznania świadków i wyjaśnienia podejrzanych w sprawie. Publikowano nawet treść obu rozmów nagranych przez E.H. podczas wizyt z udziałem mediatorów. W odpowiedzi na te zupełnie nietypowe i niezgodne z prawem działania prawnik Emila Stępnia zawiadamiał Prokuraturę i Policję o dokonanych i planowanych publikacjach materiałów z prowadzonego śledztwa, które były objęte tajemnicą śledztwa. Niestety dla Dody i Stępnia zawiadomienia nie przynosiły zamierzonego efektu, ponieważ organy ścigania wykazywały w tej kwestii dziwną i długotrwałą bezradność. W konsekwencji, w międzyczasie ukazywały się kolejne publikacje zawierające w sobie materiał dowodowy (objęty tajemnicą śledztwa). Oficjalnie autorem publikacji ukazujących się na łamach Gazety Finansowej był Grzegorz Jakubowski. Nieoficjalnie to Jan Piński (ówczesny redaktor naczelny Gazety Finansowej) do samego momentu publikacji decydował o treści artykułu, który ukazał się w Gazecie Finansowej. Twierdził, że:

Ja [Piński – przypis red.] dałem mu [Jakubowskiemu] Dodę.

Co oznacza, że to Jan Piński przekazał Grzegorzowi Jakubowskiemu materiały, które posłużyły do napisania serii artykułów. Praca jaką wykonał Grzegorz Jakubowski miała polegać głównie na:

wzięciu kwitów i lataniu po mieście po stanowiska.

Grzegorz Jakubowski. Według Jana Pińskiego – Jakubowski „dostał od niego Dodę” a jego praca ograniczała się głównie do „wzięcia kwitów i latania po mieście za stanowiskami”.

Piński sam twierdził, że Jakubowski nie posiada umiejętności pisania tekstów opisowych i często sam pisał lub redagował teksty pod którymi ostatecznie podpisywał się Jakubowski. Nie jest tajemnicą, że Piński przedstawia się jako przyjaciel Romana Giertycha, który reprezentuje H., a obecnie robi to też jego żona. Według naszych ustaleń Grzegorz Jakubowski wcale nie utworzył ani nie edytował jako ostatni pliku, który z teksem na temat Dody trafił do redakcji w dniu 8 marca 2017 roku. Jako rzeczywistego autora jednego z tekstów o Dodzie w Gazecie Finansowej, które były podpisane imieniem i nazwiskiem Grzegorza Jakubowskiego wymienia się po cichu osobę o nazwisku Tomasz Stefaniak, mającą mieć związek ze światem show-biznesu, w którym od wielu lat obracał się… Emil Stepień – znany producent filmowy.

 

Wbrew logice procesowej, która nakazywałaby szybkie i skuteczne dążenie Prokuratury do wykrycia sprawców ,,przecieków” i zahamowania ich eskalacji, w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Śródmieście nie przykładano się do prowadzenia tych postępowań. Zamiast tego, Śledczy ze Śródmieścia konsekwentnie umarzali postępowania po wykonaniu symbolicznych i nieskutecznych czynności. W odpowiedzi na te zaniechania pełnomocnik Doroty Rabczewskiej i Emila Stępnia – Dariusz Raczkiewicz skutecznie zaskarżał niezasadne i przedwczesne decyzje Prokuratury a Sąd przychylał się do argumentacji adwokata oraz zwracał sprawy nakazując oskarżycielowi publicznemu właściwe zbieranie dowodów i podejmowanie skutecznych działań.

 

Nagła zmiana prokuratora

Kolejnym niecodziennym wydarzeniem była zmiana osoby Prokuratora prowadzącego dochodzenie. Referentką sprawy została młoda prokurator Marta Ch. – delegowana z jednej z podwarszawskich jednostek do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów. To właśnie pod jej nadzorem, czynności prowadził aspirant sztabowy Mariusz D. zatrudniony w Komendzie przy ulicy Malczewskiego – do wątku Pana aspiranta jeszcze wrócimy. Jak się następnie okazało, w bardzo krótkim czasie (kilka miesięcy), pani prokurator została przeniesiona do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, a następnie do Prokuratury Regionalnej, gdzie funkcjonuje do dzisiaj. To nie koniec wątku Pani Prokurator.

 

Dziś przesłuchuję, jutro jestem przesłuchiwany

Naszym zdaniem jednym z najbardziej skandalicznych wątków tej sprawy jest właśnie wątek aspiranta sztabowego Mariusza D. z komendy na Malczewskiego. W międzyczasie pełnomocnikiem pokrzywdzonego (zgodnie ze statusem w sprawie) biznesmena Emila H. został adwokat Jerzy Jurek, który reprezentuje go także w wielu innych sprawach. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że Jerzy Jurek był także pełnomocnikiem aspiranta sztabowego Mariusza D. w jego sprawie rozwodowej o sygn. akt III C 1102/18 toczącej się przed Sądem Okręgowym w Warszawie.

Tak oto adwokat w procesie cywilnym reprezentuje funkcjonariusza policji (asp. sztab. Mariusza D.), który to prowadzi sprawę karną, w której status pokrzywdzonego posiada Emil H. – stały klient tegoż mecenasa (od jego sprawy rozwodowej). Formalnie nie istnieje przepis prawa, który zakazywałby takiej praktyki. Są jednak poważne wątpliwości natury etycznej, czy taki fakt nie miał wpływu na obiektywizm i bezstronność asp. sztab. Mariusza D. podczas wykonywanych przez niego czynności?

Rzecznik KSP do którego zwróciliśmy się z serią pytań w ten sprawie stwierdził, że okoliczność czy funkcjonariusz Mariusz D. był reprezentowany w swojej prywatnej sprawie przez mec. Jerzego Jurka wykracza poza zakres kompetencji Biura Prasowego i Rzecznika KSP, gdyż

dotyczy spraw o charakterze prywatnym, czyli niezwiązanych ze służbą.

 

Naruszenie zasad uczciwego procesu?

Zresztą wystarczy sobie wyobrazić sytuację. Mariusz D. opowiada o swoich rodzinnych sekretach mec. Jerzemu Jurkowi, który prowadzi jego sprawę rozwodową. Następnie ten sam pełnomocnik może przesłuchiwać Mariusza D. podczas procesu Doroty Rabczewskiej i Emila Stępnia. Baa.., może spotkać się z tym samym mecenasem podczas przesłuchania Emila H. O czym Panowie mogą rozmawiać? I jak pracuje się z pełnomocnikiem pokrzywdzonego, który wie o tym, czy przesłuchującego funkcjonariusza zdradzała żona, czy to też on był zdradzającym i z kim? Nie wspominając o innych sekretach małżeńskich. Trochę niezręcznie, prawda? Najwidoczniej nie dla asp. sztab. Mariusza D.. Co ciekawe jak udało nam się ustalić, żona asp. sztab. Mariusza D. kierowała pod jego zarzutem bardzo poważne oskarżenia podważając jego uczciwość jako funkcjonariusza policji.

Ujawnienie takich relacji może być podstawą do wykazania błędów w postępowaniu przygotowawczym. Sąd może zwrócić akta sprawy do prokuratury celem powtórzenia czynności, a to oznacza przeciągnięcie postępowania. I znów będzie to okazja do „grillowania” Dody. Taka okoliczność, że policjant prowadzi sprawę, w której osoba o statusie pokrzywdzonego ma tego samego prawnika co policjant w swojej sprawie rozwodowej uzasadnia złożenie wniosku o wyłączenie od prowadzenia sprawy, przez samego policjanta.

 

Sygnatura znana kilka dni przed jej nadaniem

Oczywiście i to nie koniec wątpliwości w sprawie. Emil H. po raz pierwszy poszedł na policję w dniu 20 grudnia 2016 roku. Wówczas został przesłuchany i przyjęto od niego zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa polegającego na próbie wyłudzenia pieniędzy. Po czynnościach, wyszedł z komendy i wrócił do domu. Jednakże jeszcze tego samego dnia pismo w jego sprawie złożył mecenas Jerzy Jurek. Co ciekawe na piśmie podał sygnaturę śledztwa 6 Ds. 1650/2016. I w tym nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie fakt, że sprawa oficjalnie otrzymała taką sygnaturę dopiero kilka dni później, po wpłynięciu akt do Prokuratury…

Nie wiem, skąd pan mecenas Jurek znał prokuratorską sygnaturę tego śledztwa, ale jej nadanie to w zasadzie kwestia kilku dni od wpłynięcia zawiadomienia do Policji

– mówi Dariusz Raczkiewicz – adwokat Emila Stępnia. Raczkiewicz, przez 20 lat pracował jako prokurator i doskonale zna procedurę karną oraz obieg dokumentacji procesowej pomiędzy policją i prokuraturą.

 

Zaginione taśmy Gazety Finansowej?

Podczas zasadzki i zatrzymania natarczywych mediatorów przez Policję, ich rozmowy były utrwalane za pomocą mikrofonów zainstalowanych w biurze Emila H..

Nie ma żadnej pewności, że ten pan udostępnił policji wszystkie nagrania sporządzone w jego domu.

– zauważa mecenas Raczkiewicz. Według niego, zachowanie funkcjonariuszy w tej kwestii było niezrozumiałe.

Zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego i instrukcjami policyjnymi, to funkcjonariusze (technicy), którzy urządzają zasadzkę, powinni przygotować i obsługiwać sprzęt nagrywający. Nie wiem, dlaczego w tej sprawie było inaczej.

– mówi adwokat.

Przedruki protokołów i cytaty z przesłuchań były przez kilka tygodni, regularnie upubliczniane. Najpierw w Gazecie Finansowej, a następnie w innych mediach. Z artykułu w „Gazecie Finansowej” wynikało, że znana piosenkarka „Doda” usłyszy zarzuty, a oficjalny autor artykułu – Grzegorz Jakubowski – cytował wypowiedzi adwokata Romana Giertycha, który reprezentował Emila H.. Giertych twierdził, że Doda powinna usłyszeć cięższe zarzuty – wymuszenia rozbójniczego. Były wicepremier złożył również wniosek, by prokuratura postawiła piosenkarce zarzut kierowania grupą przestępczą. Wówczas musiałaby trafić do aresztu (przy takim zarzucie, prokuratura z urzędu występuje o trzymiesięczny areszt, a sąd z automatu go stosuje). Prokurator nadzorująca postępowanie nie podzieliła tej interpretacji przepisów prawa i nie postawiła nowych zarzutów propagowanych przez Romana Giertycha.

Jan Piński był przekonany, że zarówno Doda jak i jej partner nie pozwie Grzegorza Jakubowskiego. Jak twierdził:

Doda go [Jakubowskiego – przypis red.] nie pozwie. Finansowej też nie. Szaleje po prostu, bo nawet do niej dociera, że albo ona albo jej facet idą na dno.

 

Ustawka policyjna?

Czynności w sprawie powierzono Komendzie Rejonowej Policji Warszawa-Mokotów, a dokładniej asp. sztab. Mariuszowi D.. Według informacji do których udało dotrzeć się dziennikarzom Życia Stolicy, to Mariusz D. miał poinformować paparazzi o doprowadzeniu Dody do Prokuratury oraz wpuścił ich o 6 rano do klatki mieszkania piosenkarki.

Jeden z fotografów potwierdził, że Rabczewska miała opuścić mieszkanie z aspirantem Mariuszem D.. Jednak zażyczyła sobie wyjazd przez garaż. Rabczewska stwierdziła, że „co najmniej dziwne jest, że policjant zatrzymuje się parę metrów przed prokuraturą by poprawić sobie fryzurę i mówi, że chce dobrze wyjść na zdjęciach”. Rodzi się pytanie: skąd wiedział, że w ogóle zdjęcia będą robione? Co ciekawe już następnego dnia po rozstaniu z Emilem H. Dorota Rabczewska miała być prześladowana przez funkcjonariuszy policji, którzy codziennie jeździli za nią po jej osiedlu nakładając stertę mandatów za wykroczenia drogowe. Asp. sztab. Mariusz D. ciągle pojawiał się w sprawie niemal od samego początku jej rozstania z Emilem H.

Z informacji którymi dysponujemy wynika, że sprawą realizacji czynności w postępowaniu przeciwko Dodzie i Emilowi Stępniowi nadal interesuje się Biuro Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji. Sam Jan Piński uważał, że informacja o wszczęciu przez Biuro Spraw Wewnętrznych KGP wspólnie z prokuraturą postępowania wyjaśniającego dot. możliwości przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji z Warszawy to konsekwencja zachowania śledczych przy sprawie Dody:

– bo się awantura zrobiła że haider miał prywatnych policjantów przy okazji rozczulili mnie, bo stwierdzili że do tej sprawy wszystkiem walnięto technikę poza „Tobą [Pińskim – przypis red.] i Romanem” –

Pytanie zasadnicze brzmi: Kto przekazał Pińskiemu informacje o toczącym się postępowaniu z udziałem BSW KGP jak również o zainstalowanej technice operacyjnej? 

Wydaje się, że kwestia zatrzymania Dody również mogła być kontrolowana a nawet reżyserowana, przez osoby, którym bardzo zależało na totalnym zdeprecjonowaniu tej artystki. Wniosek taki może płynąć np. z krótkich wiadomości tekstowych (SMS) pomiędzy prezenterką Agnieszką W-S. a jej znajomym. Treść jednego z nich brzmiał bowiem następująco: 

M – ,,A gdzie można zobaczyć ten film z zatrzymania?”  Agnieszka W-S. – ,,Nie można, ja to widziałam u H…”. M – ,,Przyjaznicie się”? Agnieszka W-S. – ,,Znamy i lubimy”.

 


 

Jak policjant z prokurator

Czas wrócić do wątku Pani Prokurator. Zatrzymani mężczyźni, którzy zostali nagrani przez Emila H. początkowo nie współpracowali ze śledczymi. Gdy już zaczęli składać wyjaśnienia okazało się, że ich relacje zawierają wiele sprzeczności. Podejrzani min. twierdzili, że „odwiedzili” biznesmena w związku z ich działalnością polegającą na walce z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy Jerzego Owsiaka. Asp. sztab Mariusz D. nie wiedział jakie czynności ma podejmować. – nasz informator twierdzi, że kilkakrotnie dzwonił do prokurator Ch. i konsultował się z nią. Jak twierdzi: „Zauważyłem, że byli na „ty” i łączą ich bliskie relacje.”. I tu dochodzimy do zaskakujących wydarzeń. Prokurator Ch. była przesłuchiwana jako świadek w sprawie rozwodowej aspiranta Mariusza D. z komendy na Malczewskiego… Przypomnijmy, w sprawie, w której pełnomocnikiem Mariusza D. jest Jerzy Jurek, który jest także pełnomocnikiem Emila H. w sprawie przeciwko Dodzie i jej mężowi. I tu krąg się zamyka. W sprawach Dody, Mariusza D. występują ciągle niemal te same osoby. Zmieniają się jedynie konfiguracje i role procesowe.

Wątpliwości w sprawie nie ma nadinsp. Adam Maruszczak były Dyrektor Centralnego Biura Śledczego. Jego zdaniem sytuacje jak ta mogą rodzić wątpliwości co do przebiegu postępowań karnych:

Według mnie funkcjonariusz policji powinien zwrócić się raportem do przełożonego o wyłączenie z prowadzenia czynności, przełożony zaś powinien powierzyć prowadzenie czynności procesowych innemu funkcjonariuszowi.

Zdaniem Maruszczaka:

Kontakty na linii policjant-pełnomocnik-pokrzywdzony a dodatkowo prokurator mogą być wykorzystane przez stronę przeciwną w celu zakłócenia i utrudnienia procesu dowodzenia w prowadzonym postępowaniu. Zasadą jest, że organ procesowy powinien mieć bezstronny stosunek do sprawy, do stron i innych uczestników postępowania procesowego.

 

Kariera Ch. nabrała tempa. W tym roku Pani Prokurator otrzymała awans do Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Wraz z Panią Prokurator do prokuratury trafiło też śledztwo dotyczące „Dody” i jej męża Emila Stępnia, chociaż ranga sprawy świadczy o tym, że śledztwo powinno zostać w prokuraturze rejonowej…. Od zatrzymania nadgorliwych i średnio rozgarniętych mediatorów minęły dwa lata, a sprawa zdaje się jakby utknęła w miejscu i wisi nad głową Dody. To nie jedyna tak ciekawa sprawa prowadzona przez Prokurator Ch. Pojawia się ona także w sprawie piramidy finansowej GetBack.

 

Podsumowanie

Być może to tylko dziwny zbieg okoliczności, ale w sprawie GetBack i w sprawie Dody są wątki łączące je. Po pierwsze, obie sprawy prowadzi prokurator Ch.. Po drugie, w obu przypadkach interesy uczestników postępowania reprezentuje Roman Giertych. Po trzecie, w obu przypadkach kulisy sprawy opisywała Gazeta Finansowa, z którą ściśle związany jest Jan Piński deklarujący się jako serdeczny przyjaciel Romana Giertycha. Po czwarte autorem publikacji ma być Grzegorz Jakubowski – protegowany Pińskiego. Jest to o tyle ciekawe, że właśnie Grzegorz Jakubowski opisywał próbę zatrzymania przez ABW Leszczka Czarneckiego. Ten miał wykiwać funkcjonariuszy ABW i wymknąć się z kraju przekazując śledzony przez służby telefon swojej żonie.

Powstaje zatem dość oczywiste, aczkolwiek niewygodne pytanie: Czy nie zbyt dużo dziwnych zbiegów okoliczności oraz wątpliwości co do rzetelności funkcjonariuszy jak na jedną, zupełnie prozaiczną sprawę, której jedynym atutem jest ,,medialny charakter” oraz osoba znanej piosenkarki i jej męża?

Ł. P.

 

 

Przygotowując artykuł zwróciliśmy się z serią pytań do biura prasowego KSP. Poinformowano nas o przekazaniu pytań do właściwej Komendy Policji. Do czasu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi, poza wskazaną wypowiedzią dotyczącą kwestii reprezentacji Mariusza D. przez mec. Jerzego Jurka w sprawie rozwodowej. W materiale (w tym w zdjęciu tytułowym)wykorzystano zdjęcia z Twittera, kadr z materiału wideo wSensie.tv (materiał wskazany w grafice), Wikipedia, Na Temat.

Exit mobile version