Tzw. ustawa łańcuchowa to „piątka dla zwierząt bis” i zawiera szereg nieakceptowalnych zapisów – mówił wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak. Ocenił, że te regulacje to „stek bzdur”, utrudniają działanie schronisk i rolników, a także obciążają gminy kosztami.
Sejm skierował w środę do dalszych prac w komisji nadzwyczajnej ds. ochrony zwierząt obywatelski projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Projekt zakłada m.in. wprowadzenie zakazu trzymania psów na łańcuchach.
Kołodziejczak nie wziął udziału w głosowaniu, wyjmując swoją kartę z czytnika. W piątek powiedział, że zrobił to, by zwrócić uwagę, że ten projekt „w ogóle nie powinien być poddany pod głosowanie”. Podkreślił, że gdyby chodziło jedynie o wprowadzenie zakazu trzymania psów na łańcuchach, to projekt zmieściłby się na jednej stronie, tymczasem to „70 stron wprowadzających szereg zmian i nowych regulacji”.
Polityk KO ocenił, że nowe regulacje to „stek bzdur” i „piątka dla zwierząt bis”, a ludzie – w tym posłowie, zostali wprowadzeni w błąd przez sugestię, że projekt zajmuje się głównie uwolnieniem psów z łańcuchów. Tymczasem – jak dodał – ingeruje w dużo głębsze sfery na wielu poziomach. Jego zdaniem nikt, kto ma zdrowy rozsądek, nie powinien głosować nad tymi przepisami. Powiedział też, że liczy na jasną deklarację kandydata KO na prezydenta Rafała Trzaskowskiego w tej sprawie.
Wiceminister rolnictwa zaznaczył, że pierwszym zarzutem w stosunku do projektu jest kolizja z przepisami rządowego projektu ustawy o Krajowym Rejestrze Oznakowanych Psów i Kotów w zakresie prowadzenia bazy danych oznakowanych zwierząt. Obywatelski projekt ustawy zakłada wprowadzenie centralnego rejestru zwierząt oznakowanych przez Krajową Izbę Lekarsko-Weterynaryjną. Dodał, że takiego rejestru „nie można oddawać jakiejś organizacji, to musi prowadzić państwo”.
Jego zdaniem słusznym zarzutem rolników jest przewidziany w projekcie zbyt szeroki wachlarz działań i możliwości dla organizacji pozarządowych w ramach ich gospodarstwa, dotychczas przypisanych lekarzom weterynarii. W jego ocenie to „wypaczanie przepisów i poddanie pod wątpliwość państwowych instytucji”.
„W projekcie proponowany jest też zapis, że lekarz weterynarii w schronisku nie może zarabiać więcej niż 1,5-krotność minimalnej pensji krajowej. Niech ktoś teraz znajdzie lekarza weterynarii za te pieniądze. To jest niemożliwe. Powstaje pytanie, czy projekt ma spowodować, że schroniska nie będą miały swoich lekarzy weterynarii? (…) Z kolei kierownik schroniska dla zwierząt nie będzie mógł zarabiać więcej niż dwukrotność minimalnej pensji. Niech ktoś znajdzie takich ludzi za takie pieniądze” – powiedział.
źródło: PAP.