Prezes IPN Karol Nawrocki złożył w poniedziałek rano wieniec przed Krzyżem-Pomnikiem przy katowickiej kopalni Wujek, gdzie 43 lata temu – 16 grudnia 1981 r. – podczas krwawej pacyfikacji zakładu zomowcy zastrzelili dziewięciu protestujących górników. Była to największa tragedia stanu wojennego.
Nawrocki złożył wieniec w towarzystwie dyrektora katowickiego oddziału IPN Andrzeja Sznajdera, który był najmłodszym internowanym w stanie wojennym – gdy został zatrzymany miał 17 lat i 10 dni, w ośrodkach internowania spędził prawie miesiąc. W swoim wystąpieniu Nawrocki powiedział, że śmierć górników z kopalni Wujek jest dowodem na to, że system komunistyczny był okrutny i barbarzyński od początku do samego końca, również w latach 80.
„Kopalnia Wujek i śmierć górników jest także symbolem trudności w procesie transformacji ustrojowej w Polsce” – ocenił i przypomniał, że rozliczanie bezpośrednich sprawców tej zbrodni trwało wiele lat, a ich mocodawcy – generałowie Wojciech Jaruzelski i Czesław Kiszczak – nigdy nie zostali skazani za śmierć ofiar stanu wojennego.
„Myślę, że ci, którzy w III RP z podziwem i z szacunkiem zerkali w stronę Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka, dziś mogą po raz kolejny czuć się zawstydzeni, bo Wojciech Jaruzelski i Czesław Kiszczak (…) po roku 1989 w rodzącej się do wolności w takich trudach Polsce byli bohaterami i partnerami dla wielu, niestety, środowisk politycznych” – powiedział prezes IPN.
Jak oświadczył, przyjechał do Katowic przede wszystkim po to, by oddać hołd ofiarom i potępić sprawców, ale także po to, aby przestrzegać Polaków „przed tym, że zerkanie w stronę komunistycznych dyktatorów, takich jak Wojciech Jaruzelski i Czesław Kiszczak niszczyło naszą świadomość obywatelską w latach dziewięćdziesiątych, w latach dwutysięcznych i najwyższy czas, żeby to się skończyło”.
Podczas briefingu padło pytanie o „koalicję 13 grudnia”. „Według mojej wiedzy rząd został zaprzysiężony 13 grudnia i dlatego jest to koalicja 13 grudnia” – odpowiedział Nawrocki. Dopytywany „czy to zobowiązuje”, odpowiedział: „Mam nadzieję, że to nie zobowiązuje, chociaż czasami jak przyglądam się przywracaniu przywilejów emerytalnych funkcjonariuszom Służby Bezpieczeństwa albo kolejnym rewolucjom w podstawie programowej ministerstwa edukacji i nauki, mam wrażenie, że ten 13 grudnia w pewnych fragmentach życia społecznego obowiązuje i bardzo mnie to przeraża – ta data 13 grudnia i w ogóle 13 grudnia jest jednym z najtragiczniejszych dat w polskiej świadomości historycznej”.
„Jeśli 13 grudnia miałby kogokolwiek zobowiązywać, to tylko do szacunku do ofiar komunistów, a nie w przywracaniu przywilejów emerytalnych funkcjonariuszom Służby Bezpieczeństwa. Noszenie na swoich plecach takiej daty, 13 grudnia, dla współczesnych polityków powinno wiązać się jednak z jasnym odcięciem od elementu postkomunistycznego (…)” – dodał Nawrocki.
Prezes IPN był też pytany o umowę na zakup odzieży patriotycznej od firmy Red is Bad przez Muzeum II Wojny Światowej, w czasie gdy Nawrocki kierował tą instytucją. Umowę upubliczniła posłanka KO Agnieszka Pomaska. Nawrocki mówił, że w Gdańsku, gdzie Pomaska jest najbardziej znana „nie wszyscy na serio biorą te zachowania pani poseł”.
„Jeśli ktoś ma chociaż odrobinę wyobraźni, to zdaje sobie sprawę przede wszystkim z tego, że dyrektor dużej państwowej instytucji kultury nie odpowiada za asortyment w sklepiku muzealnym” – powiedział Nawrocki i dodał, że jego współpracownicy z Muzeum wybierali polskie marki „nie mogąc ekstrapolować artykułów, które były w muzealnym sklepiku na polityczne afery wiele lat później”.
Strajk w kopalni Wujek wybuchł 14 grudnia 1981 r. Protestujący domagali się m.in. uwolnienia zatrzymanego przewodniczącego zakładowej komisji NSZZ „Solidarność” Jana Ludwiczaka oraz innych internowanych, odwołania stanu wojennego i przestrzegania porozumień zawartych przez stronę rządową w sierpniu i wrześniu 1980 r.
16 grudnia władza postanowiła siłowo zdławić bunt. Po rozpędzeniu zgromadzonego przy kopani tłumu milicja i ZOMO przystąpiły do pacyfikacji kopalni. W kierunku zakładu wystrzeliwano gazy łzawiące i świece dymne, a strajkujących polewano wodą z armatek. Ogrodzenie kopalni sforsowały czołgi, na teren zakładu weszli funkcjonariusze, m.in. pluton specjalny ZOMO, uzbrojony w pistolety maszynowe. W stronę strajkujących górników padły strzały.
Na miejscu zginęło sześciu górników, trzej pozostali zmarli później w szpitalach. Dla Józefa Czekalskiego, Krzysztofa Gizy, Ryszarda Gzika, Bogusława Kopczaka, Zenona Zająca, Zbigniewa Wilka, Andrzeja Pełki, Jan Stawisińskiego i Joachima Gnidy była to ostatnia szychta w życiu. Najmłodszy z nich miał 19 lat, najstarszy – 48. Ran postrzałowych doznało także 23 innych protestujących.
źródło: PAP.