Site icon ZycieStolicy.com.pl

Kampania pełna samobójów – Wojciech Wybranowski dla „Życie Stolicy”

wybranowski1

Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły. W zasadzie zamiast „zająca” można wpisać „Rafała” lub „Andrzeja”, w zależności od tego, kto przegra prezydencki wyścig w tej groteskowo źle prowadzonej   kampanii. I też będzie to prawda.

            Za kilka godzin zacznie obowiązywać cisza wyborcza i to jest pierwsza dobra wiadomość od wielu lat dla obserwatorów polskiej sceny politycznej. Pozwoli na chwilę odpoczynku przed totalną polityczną rozpierduchą w kraju, jaka wybuchnie – z jeszcze większą niż dotychczas siłą – natychmiast po ogłoszeniu przez PKW oficjalnych wyników wyborczych. Odpoczynku tym bardziej niezbędnego, bo przez ostatnie tygodnie mieliśmy do czynienia z kuriozalną parodią kampanii wyborczej, w której role pożytecznych idiotów odegrali zarówno sztabowcy, jak i zagorzali sympatycy.

            Wewnętrzne sondaże realizowane na zlecenie sztabów wyborczych Rafała Trzaskowskiego i Andrzeja Dudy, jakie docierają nieoficjalnymi ścieżkami do mediów wskazują na niewielką przewagę urzędującego prezydenta, przewagę tak niewielką, że w zasadzie tuż przed ciszą wyborczą można spodziewać się jednego. O zwycięstwie zadecydują nie więcej niż dwa punkty procentowe i mobilizacja twardych elektoratów. W zasadzie najtwardszych, bo polityczne i środowiskowe zaplecze obu kandydatów zrobiło wiele, by wątpiących, nieprzekonanych, ten tak zwany elektorat „przepływowy” do siebie zrazić.

            Na ostatniej prostej kampania Rafała Trzaskowskiego dzięki „pomocy” jego sojuszników zaliczyła tyle potknięć i wpadek, że aż można było wręcz pomyśleć, że to znów Małgorzata Kidawa- Błońska wróciła do gry. Począwszy od agresywnych zachowań politycznych dresiarzy – Sławomira Nitrasa i Agnieszki Pomaski – aż po strzały w kolano jego zwolenników.

            W minioną środę popularna społecznik Joanna Ochojska ogłosiła, że poprze Rafała Trzaskowskiego, bo ten w całym kraju wprowadzi słynną (raczej niesławną) „Kartę LGBT plus”.  Już widzę oczami wyobraźni, jak konserwatywny elektorat wiejski, ten który wcześniej głosował na Władysława Kosiniak- Kamysza i co niedzielę chodzi do kościoła biegnie do urn głosować na kandydata, który zamierza w szkołach wprowadzać tęczowe piątki. Albo jak krzyżyk przy jego nazwisku kreślą sympatycy Konfederacji, szczególnie narodowcy kontestujący – niekiedy fizycznie – Parady LGBT. Oby się nie pozabijali pchając się do urn, by głosować na kandydata Platformy.

             Sam kandydat ostatnie dni kampanii spędził w terenie próbując przekonać do siebie wyborców z małych i średnich miasteczek. Bardzo mu w tym „pomógł” inny salonowy autorytet, były piłkarz i były nieudolny trener naszej kadry narodowej – Zbigniew Boniek, jednoznacznie kojarzony ze środowiskiem Platformy, który ogłosił, iż „Prezydent Polski dzisiaj może być wybrany głosami ludźmi środowiska wiejskiego, głosami emerytów i ludzi z podstawowym wykształceniem. To chyba trochę dziwne w tak pięknym i rozwijającym się kraju jak nasza Polska”. No to teraz Trzaskowski i jego kibole, w tym Boniek mogą zdziwić się frekwencją wyborczą właśnie na wsiach.

            Trzeba oddać Bońkowi, że tak jak był świetnym piłkarzem i gole strzelał całymi seriami, tak samobóje dziś też tak strzela. Uczynił bowiem wyraźnie krytyczną aluzję do osób korzystających ze społecznego wsparcia „500 plus” stwierdzając: „Aby uczynić z ludzi niewolników, należy dać im pieniądze, których nie zarobili” . Szkoda, że nikt Bońkowi wcześniej nie wytłumaczył, że pieniądze, które Polakom daje, albo raczej oddaje rząd, to te same pieniądze, które wcześniej wyborcy zarobili ciężką pracą, a które państwo im zacharapciło. O działaniach pewnej fundacji, której zarząd kierowany przez ludzi Platformy wykluczył niepełnosprawną kobietę, bowiem ta w mediach społecznościowych poparła Andrzeja Dudę nawet nie ma co wiele mówić. Wystarczy jedno słowo – bandytyzm.  Prosty przekaz, jak bardzo sojusznicy kandydata mówiącego o zakopywaniu podziałów budują je dalej.

            Z kampanią Andrzeja Dudy wcale nie jest lepiej. I tu wpadka goni wpadkę. Zaczęło się źle, od otorbienia prezydenta ludźmi Gowina, czego efektem było powołanie na szefa kampanii pani Jolanty Turczynowicz- Kieryłło, która dyletancko rozwaliła prezydentowi ważny etap kampanii.

            Kończy się też źle, głupim pomysłem rezygnacji z debaty z Rafałem Trzaskowskim  i oddania pola narracyjnego w obecności mediów rywalowi. Nota bene ten sam błąd zrobił Trzaskowski odmawiając wyjazdu do Końskich i debaty z Dudą.

 A jak o debatach mowa, to trudno powiedzieć czy emocje nad którymi, jak wieść gminna niesie, prezydent ma problem żeby zapanować, czy jakiś idiota z grona doradców podpowiedziały Andrzejowi Dudzie groteskową wypowiedź przeciwko obowiązkowym szczepieniom. Później kandydat co prawda tłumaczył się mało przekonująco, że nie powiedział tego co powiedział, że przekręcono jego wypowiedź, a on sam miał co innego na myśli, ale kompromitujący przekaz poszedł w eter. Jeśli walczy się też o głosy mieszkańców wielkich miast, a taki był zamysł finiszu kampanii, to nie wolno z siebie robić antyszczepionkowego oszołoma. Jeśli zamysłem była walka o głosy antyszczepionkowców z Konferedacji, to pomysł równie chybiony, nawet w tym gronie przeciwników obowiązkowych szczepień jest niewiele. Na szczęście.

            Typa sympatyzującego z Dudą, który wpadł na pomysł, by nakręcić spot mający przekonywać, że sympatycy Konfederacji popierają Dudę, z udziałem podstawionych osób nie mających związku z ta partią należałoby batożkami po śniegu gonić. Konfederaci szybko zdementowali fałsz, a opinie jakie pojawiły się w tym środowisku, w najlepszym wypadku mówiły o pozostaniu w domach i nie głosowaniu na żadnego z kandydatów.

            Nota bene, jak już o spotach mowa, to jednym z większych błędów kampanii była emisja adresowanego do młodych nagrania zrealizowanego w Warszawie, przekonującego jak Polska się zmienia. Ładny, technicznie dobrze nagrany spot. Pokazał młodym wykształconym z wielkich miast, że stolica jest fajnym miejsce do życia. Tyle, że Warszawą, podobnie jak innymi wielkimi miastami od lat rządzi Platforma Obywatelska. Sztabowcy Trzaskowskiego autorom tego klipu powinni wysłać skrzynkę dobrej wódki i list z podziękowaniami. 

            Pięć lat temu, gdy w wyborach Andrzej Duda rywalizował z Bronisławem Komorowskim, po raz pierwszy od lat, dla wielu Polaków był to wybór między różnymi wizjami Polski. Dziś, w drugiej turze, dla równie wielu będzie to już niestety ponownie wybór między mniejszym i większym złem. Sztab ani Trzaskowskiego, ani Dudy nie pomógł kandydatom w przekonaniu niezdecydowanych wyborców, że o to ich faworyt ma ciekawą wizję Polski. Zarówno obydwa sztaby, jak i zagorzali sympatycy Trzaskowskiego i Dudy zrobili wiele, by dać do myślenia dotychczasowym wyborcom jednego bądź drugiego kandydata, czy może lepiej w niedzielę wyborczą nie pozostać w domu. Jak pisał Ignacy Krasicki: „Gdy więc wszystkie sposoby ratunku upadły, wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły.”

Exit mobile version