Site icon ZycieStolicy.com.pl

Już wszystko jasne: Lewandowski RL9 jest za słaby na Barcę!

Chłopaki

Już wszystko jasne: Lewandowski jest za słaby na Barcę!

Po sesji zdjęciowej i bardzo skromnej, żeby nie powiedzieć ubogiej prezentacji w amerykańskim ośrodku treningowym filii Barcy, Robert Lewandowski ma już za sobą pierwsze kroki na boisku w pasiastej koszulce Dumy Katalonii. I po pierwszych trzech meczach turnieju po USA, malkontenci już wysnuli wniosek, że kapitan reprezentacji Polski nie nadaje się do Barcy. Że Blau Grana to dla naszego asa nad asy za duży rozmiar kapelusza, A Robert dla katalońskiego giganta jest zwyczajnie za słaby. No i już wiadomo, że nie będzie kimś wyjątkowym, jak był dla Bayernu, tylko jedną z wielu w konstelacji gwiazd Barcelony.
Skąd takie radykalne, żeby nie napisać drastyczne wnioski? Otóż w towarzyskich grach za oceanem przeciwko Realowi Juventusowi i Red Bull Nowy Jork, nie strzelił żadnego gola, a gdy już miał ku temu okazję, to niemiłosiernie pudłował.
Zatem ci, którzy od początku hiszpańskiej sagi Lewego nie wierzyli, że najlepszy napastnik świata nie poradzi sobie w Barcelonie, mogą triumfować. Tyle, że to triumf bardzo niepełny, wręcz płytki. No bo tak na logikę, kto mógł oczekiwać, że Lewandowski z marszu, ledwie kojarząc wszystkich nowych kolegów „z twarzy” wejdzie do szatni i od razu zacznie strzelać jak uzi albo kałasznikow, musiał być albo skrajnie naiwny, albo kompletnie nie orientować się w piłkarskiej rzeczywistości. Nowy system gry, inne oczekiwania, a przede wszystkim brak czasu na poznanie nawyków i boiskowych zwyczajów nowych partnerów na murawie sprawiły, że Polak kończy amerykański etap bez trafienia. Ale czy grał źle? Czy ustępował innym w drużynie? Nie! Co więvej, uważam, że zobaczyliśmy nową lepszą wersję Roberta Lewandowskiego. W debiucie z Realem cofał się po piłkę, podawał, próbował uderzać. Szczególne wrażenie zrobił na mnie jego rajd od środka boiska, w trakcie którego „nawinął” dwóch czy trzech rywali, wpadł w pole karne i z narożnika „szesnastki” potężnie huknął na bramkę „Królewskich. Na logikę piłka powinna, ba musiała!, ugrzęznąć w siatce, tyle że belgijski bramkarz realu Thibault Courtois sobie tylko znany, sposobem wybił futbolówkę na rzut rożny. Natomiast w starciu z RB Nowy Jork nasz kapitan kilka razy doszedł do wybornych sytuacji, piłka szukała go w pobliży bramki rywali, co jest dobrym zwiastunem tego, w końcu, prędzej czy później, a obstawiam, że prędzej Lewandowski zacznie zdobywa gole.
Z jednym się z malkontentami zgodzę – Robert, choć przybył do Katalonii jako architekt i twarz projektu odbudowy potęgi katalońskiego klubu, to nie jest w nim traktowany jak „święta krowa”. Pokazuje to choćby akcja z numerem na koszulce. Lewy przez lata grał z 9 i bardzo zależało mu, żeby tak pozostało i w Barcy. Jednak spotkał się ze stanowczym sprzeciwem dotychczasowego użytkownika „dziewiątki” – Holendra Memphisa Depaya i póki cu musi przełknąć, że przyszło mu grać z „12”. Motto Barcy brzmi – „Barcelona to coś więcej niż klub”. Parafrazując – Lewandowski to ktoś więcej niż zwykły nowy piłkarz w nowym klubie. Robert choć już wybitny, to pod katalońskim niebem wejdzie do grona „niebotycznych” artystów futbolu, gdzie swoje miejsce mają Messi i Ronaldo Już niebawem, a wtedy ci, którzy na niego teraz psioczą, niech zakrztuszą się swoim jadem.

Piotr Radomski

Exit mobile version