Site icon ZycieStolicy.com.pl

Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o… rowery

rowery

Stołeczni radni Platformy Obywatelskiej, Gazeta Wyborcza, miejscy działacze antymotoryzacyjni, władze miasta i zagraniczna korporacja. Co ich łączy? Wszyscy oni uważają, że miejskie rowery Veturilo powinny funkcjonować w czasie pandemii.

Miejskie rowery w dobie epidemii

Rząd wprowadził zakaz korzystania z rowerów miejskich. Tyczy się to nie tylko Warszawy, ale także innych miast. Niemal natychmiast uniosła się wrzawa wszelkiej maści wyznawców publicznych rowerów. „Jakim prawem? Przecież rowery nie przyczyniają się do rozwoju epidemii!”. A no właśnie przyczyniają się. Koronawirus może pozostawać na powierzchniach nieożywionych nawet do 7 dni. W warunkach rowerów Veturilo może to być do 48 godzin. Rower może wypożyczyć każdy, ich dezynfekcja to iluzja. Dlatego słuszne wydaje się ograniczenie przez rząd możliwości korzystania z tego środka lokomocji. Tym bardziej, że rząd nie zakazał ruchu rowerowego, ale jedynie korzystania z miejskich rowerów. Co jest jak najbardziej logicznym posunięciem

Warszawka broni rowerowej wolności

Nagle rozpętała się prawdziwa kampania medialna, przeciwko rządowi. Władze Warszawy, które tak ochoczo tłoczyły Warszawiaków w komunikacji publicznej mówią jednym głosem z niemieckim operatorem miejskich rowerów. Nie dalej jak wczoraj radny Warszawy Marek Szolc stwierdził publicznie na Twitterze, że jest gotów posłużyć się jawnie fałszywymi danymi, byle tylko doprowadzić do uruchomienia miejskich rowerów.

Na oficjalnej stronie Urzędu Miasta stołecznego Warszawy możemy przeczytać, że:

„Warszawiacy chcą korzystać z Veturilo. Prezydent m.st. Warszawy apeluje do rządu o zniesienie zakazu korzystania z wypożyczalni rowerów miejskich. Polska – inaczej niż kraje europejskie – wprowadziła ograniczenia w korzystaniu z publicznych jednośladów.”

Do dyskusji włączył się także Warszawski ZDM, czyli Zarząd Dróg Miejskich, który przekazuje podobny komunikat.

Swoją kampanię prowadzi też firma Nextbike Polska, która jest operatorem miejskich rowerów w Warszawie

Jak jest w Europie?

Moją uwagę przykuło sformułowanie „Polska jest prawdopodobnie jedynym państwem w Europie, które na poziomie krajowym zakazało korzystania z tego rodzaju usługi.”. Jako, że nie mam podstaw aby ufać rzecznikom m. st. Warszawy, postanowiłem poszperać. No i znalazłem informację, że co prawda nie rowery miejskie, ale korzystanie ze wszystkich rowerów było lub jest zakazane w Hiszpanii, Włoszech, Francji, Andorze. W tych krajach był zakazany ruch rowerowy bez względu na to czy były to rowery miejskie czy też prywatne.

Nextbike, czyli europejska korporacja rodem z Niemiec

Miejskie rowery nie są miejskie. System Veturilo wymaga operatora, którym od 2012 roku jest firma Nextbike. W artykule Polityki z 2016 roku „Kto zarabia na miejskich jednośladach” autorstwa Cezarego Kowandy, możemy przeczytać:

„Na razie nasz rynek opanowały dwie obce spółki z dużym doświadczeniem międzynarodowym i co chyba ważniejsze zapasem pieniędzy: niemiecki Nextbike i francuski BikeU. Nextbike udzielił licencji swojej polskiej spółce, w której ma jedną czwartą udziałów. Resztę posiada giełdowa firma Larq, wcześniej znana jako CAM Media. Ona z kolei jest kontrolowana przez spółkę zarejestrowaną w Luksemburgu. Nextbike ma dziś ponad dwie trzecie udziałów w naszym rynku rowerów miejskich. Zarządza warszawskim Veturilo, a także bliźniaczymi systemami we Wrocławiu, w Poznaniu, Lublinie i Białymstoku. Z kolei BikeU, należący do francuskiego koncernu Egis, kontroluje rynek bydgoski, bielski i szczeciński. Jednak kontrakt na rozbudowę systemu w Szczecinie wygrał niedawno Nextbike.”

Firma Nextbike to niemiecka sieć bezobsługowych wypożyczalni rowerów, która działa w kilkunastu krajach na świecie. Posiada około 17 tys. rowerów tylko w Polsce.

Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o… rowery

Ile warte są miejskie rowery? Fortunę. W artykule z 2018 roku, który ukazał się na money.pl „Rowery miejskie to żyła złota. Rekordowe zyski Nextbike Polska”. Wskazano, że przychody Nextbike Polska z 2017 wyniosły 44 mln złotych, a zysk netto wyniósł 4,7 mln złotych. Jak za biznes, który nie wymaga utrzymania pracowników to bardzo dużo. Zakaz poruszania się rowerami miejskimi to oczywiście mniejsze zyski dla firmy Nextbike. I tu dochodzimy do sedna całej sprawy. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o rowery właśnie…

Pieniądze ponad życiem ludzkim?

W dobie kwarantanny narodowej, ograniczenie możliwości poruszania się rowerami miejskimi jest jak najbardziej uzasadnione. Nie zamierzam tłumaczyć ile jest możliwych sposobów zakażenia koronawirusem i przeniesienia wirusa. Dość wskazać, że wirus na martwych powierzchniach potrafi utrzymać się przez kilka dni. Firma Nextbike i Urząd Miasta zapewnia, że systematyczne dezynfekcje zapobiegają możliwości rozwoju epidemii. Problem w tym, że dezynfekcja powinna być niemal ciągła. Przy każdej stacji rowerów Veturilo powinna stać ekipa odkażająca, co też nie gwarantuje sukcesu.

Dlatego może warto dmuchać na zimne, i zaakceptować ograniczenia wprowadzone przez rząd we wszystkich miastach, bez wyjątku?

Exit mobile version