„Czy Szymon Hołownia studiował w Collegium Humanum?” – pyta Renata Kim na łamach Newsweeka i wskazuje, że o Hołowni jako studencie uczelni „mówią wszyscy byli pracownicy tej prywatnej, warszawskiej uczelni”.
„Widzieli jego nazwisko na liście studentów, widzieli jego podpis pod immatrykulacją, czyli przyrzeczeniem studenckim. Słyszeli też, jak słynnym studentem, wtedy byłym kandydatem na prezydenta i liderem powstającego ruchu Polska 2050, chwalił się ówczesny rektor Collegium Humanum, który otrzymał już blisko 100 zarzutów, w tym m.in. fałszowania dyplomów na masową skalę i kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. Paweł Cz. lubił powtarzać: mam Hołownię na liście”
Newsweek pisze, że wszystkie oceny, pliki i dokumenty Szymona Hołowni były wpisane do Sokratesa, czyli systemu informatycznego obsługującego dydaktykę na wyższej uczelni.
„System Sokrates zapewnia pełną automatyzację procesu rekrutacji, ewidencjonowania studentów, rozliczania sesji egzaminacyjnych oraz kontrolę nad danymi. Dostęp do niego miało bardzo wiele osób: pracownicy rektoratu, dziekanatu, studium języków obcych, a także nauczyciele akademiccy”
Oceny Hołowni miał wpisywać sam Paweł Cz., rektor uczelni.
Przecieki w tej sprawie do mediów pojawiły się zaraz po ogłoszeniu przez marszałka Szymona Hołownię startu w wyborach prezydenckich i po jego wyrażonych opiniach, że:
Uważam, że Rafał Trzaskowski nie jest dobrym kandydatem na prezydenta Polski”
„(Trzaskowski) to nie jest ten człowiek na to miejsce”.
Hołownia przyznał, że złożył wniosek o przyjęcie na psychologię na tej uczelni, ale studiów nie podjął, nie wnosił żadnych opłat i nie uczestniczył w zajęciach oraz stwierdził, że:
Sprawa jest bardzo poważna. To oznacza, że dojdzie do bardzo poważnego kryzysu zaufania w naszej koalicji, bo jeżeli służby za tym stoją, albo jeżeli służby lub prokuratura miała w tym swój udział, bo skądś te informacje musiały wyciec, to będzie znaczyło, że to nie jest to na co się umawialiśmy.
Po tych słowach, politycy koalicji rządzącej nagle zaczęli zapewniać wyjaśnienia Hołowni za wystarczające, o pełnym zaufaniu do jego działań i słów. Odpuszczają teraz ale przekaz w eter już poszedł, a marszałkowi dano ostrzeżenie jakie jest jego miejsce w szeregu.