ZycieStolicy.com.pl

Historia magistra vitae 1939

Druga RP była liczącym się potencjałem w Europie. Dysponowała znaczną liczbą ludności, jednym z większych terytoriów, rosnącą gospodarką, Wojsko Polskie było oceniane przez ekspertów jako siódma armia lądowa świata. Mimo tego państwo polskie w stosunkowo krótkiej kampanii (1 IX – 6 X 1939) poniosło klęskę militarną. Kampania polska 1939 to działania wojenne, gdy broniący się nie dysponujący wielkim potencjałem, chociaż z bitną i dobrze uzbrojoną armią, zostaje zaatakowany przez mocarstwo (III Rzesza) dysponujące wielkim potencjałem i potężna armią (samoloty, czołgi, okręty), a do tego agresorowi pomaga drugie mocarstwo (ZSRR), które napada na tyły broniącego się. Oczekiwanie, że w tych warunkach można było odnieść zwycięstwo jest niemądre, ale w przypadku Polski niedopuszczalną była kapitulacja, poddanie się napastnikom. W tej sytuacji warto rozważyć, jaka mogłaby być obrona, aby maksymalnie utrudnić działania agresorowi.

Wspomnijmy, że w 1921 Polska zawarła sojusz wojskowy z Francją. Zobowiązała się do utrzymywania w okresie pokoju dużej armii (30 dywizji piechoty, 9 brygad kawalerii z jednostkami lotnictwa, artylerii, czołgów). Francja wymusiła taka strukturę sił zbrojnych RP. Francuzi zażądali, aby Polacy mieli wojska operacyjne do przeprowadzenia interwencji zbrojnej, gdyby Niemcy naruszyły postanowienia traktatu pokojowego. W 1923 uzgodniono plany wspólnych działań ofensywnych na kierunku niemieckim. Później, mimo porzucenia przez Francję ofensywnych zamiarów „dyscyplinowania” Niemiec, w polskim planowaniu obronnym wsparcie sojusznicze przyjmowano jako podstawowy warunek powodzenia obrony przed Niemcami. Zakładano, że po wystąpieniu Francji nastąpi polska kontrofensywa na Niemcy, którą wykonają wojska operacyjne. W dowództwie polskim przyjęto jako metodę działania manewrowe tymi wojskami. Z racji na niedostatek środków państwo polskie nie mogło obok wojsk operacyjnych rozbudowywać umocnienia i siły obrony miejscowej, terytorialne. Nie wydawały się one zresztą potrzebne bowiem po wstępnej fazie wojny działania miały się przecież toczyć na terytorium wroga.

 

Odpowiedź na Blitzkrieg

Niemcy w 1939 miały armię, która była w stanie wykonywać krótkie kampanie (Blitzkrieg), trwające dwa, trzy miesiące. Nie mogła prowadzić długotrwałych działań  wojennych. We wrześniu 1939 już po dwu tygodniach walk niemieckie zapasy wojenne były na wyczerpaniu. W razie przedłużania się obrony wojska niemieckie straciłyby zdolności ofensywne. Sytuacja byłaby dla Polski korzystniejsza, gdyby wojska niemieckie „ugrzęzły” w walkach. Wydaje się prawdopodobne, że wówczas Stalin nie śpieszyłby się z przekroczeniem polskich granic. Sowiecki dyktator nie chciałby znaleźć się u boku Hitlera, gdyby ten nie był w stanie poradzić w wojnie z Polską. Można sądzić, że przedłużający się opór powstrzymałby Stalina przed zajmowaniem ziem wschodnich RP.

            W 1939 agresor użył dużych ilości czołgów i samolotów. Polska nie miała możliwości wystawienia podobnej wielkością broni pancernej i lotnictwa. Trudno było oczekiwać, że polski piechur i kawalerzysta „manewrując” będzie szybszy od niemieckich pancerniaków i lotników. Wydaje się, że  dlatego planie wojny 1939 należało skupić się na obronie w przestrzeni, a nie kolejnych linii oporu. Miejscami, gdzie można było zatrzymać wojska pancerne wroga, były tereny zurbanizowane; Warszawa i Lwów skutecznie broniły się w 1939. Także przeszkody naturalne, wzniesienia, kompleksy leśne, rzeki mogły posłużyć do obrony. Należało obsadzić takie pozycje wojskiem. Ponadto, gdyby na terenach zajętych przez Niemców na tyłach ich wojsk uruchomiono działania nieregularne, to zdolności ofensywne Wehrmachtu musiałyby osłabnąć. Dopiero wówczas polskie wojska operacyjne, kawaleria i pancerno-motorowe, uzyskałyby swobodę działania i mogłyby skutecznie kontratakować. Dodajmy, że były też możliwości wzmocnienia polskiej obrony siłami państwa bałtyckich i Słowacji, gdyby wcześniej udało się związać sojuszem te państwa z Polską.

mapka

 

Potrzebna Obrona Terytorialna

Wykonanie takiej obrony było jednak niemożliwe nawet, gdy przebieg wojny wymuszał obronę miejscową i działania nieregularne. Do obsadzenia wielu ośrodków na terenie kraju nie było sił. Zaplanowano wystawienie 1,35 mln żołnierzy w 39 dywizjach, 11 brygadach kawalerii i 2 brygadach pancerno-motorowych, łącznie 52 tzw. wielkie jednostki. Te siły miały wykonywać manewry odwrotowe, kontratakować, ale nie mogły jednocześnie wykonywać zadań obrony miejscowej. Mogłyby je podjąć wojska terytorialne, ale liczyły one nieco ponad 50 tys. żołnierzy. Decyzja o utworzeniu wojsk terytorialnych (Obrona Narodowa) zapadła w końcu 1936. Nie było czasu, aby te formacje rozwinąć liczebnie.

Teoretycznie były możliwości sformowania licznej OT. Można było na ten cele znaleźć środki finansowe. Zgodnie z planem mobilizacyjnym wystawiono w wojskach operacyjnych dodatkowe 9 dywizji rezerwowych piechoty. Koszt sformowania takiej dywizji wynosił 30 mln zł. Na wystawienie dywizji terytorialnej, Obrony Narodowej, trzeba było wydać 7 mln zł. Koszt wystawienia batalionu ON wynosił 100 tys. zł, dziesięć razy mniej od batalionu piechoty w wojskach operacyjnych. Tak więc za 270 mln zł wydane na 9 dywizji wojsk operacyjnych można było wystawić około 40 dywizji ON, – 2700 batalionów ON! Wówczas w wojskach terytorialnych byłoby co najmniej milion żołnierzy. Liczba wystarczająca do obrony przestrzennej, miejscowej, wytypowanych miejsce w kraju. Wraz z wojskami operacyjnymi siły zbrojne RP liczyłaby 2,4 mln żołnierzy. Wszyscy żołnierze rezerwy zostaliby wykorzystani w obronie kraju.

W 1939 zmobilizowano część rezerwistów, ogółem około 3% społeczeństwa. Finlandia zmobilizowała siły stanowiące 16% ludności państwa. W polskich warunkach fiński odsetek zmobilizowanych dawałby 5,3 mln. żołnierzy. We wrześniu 1939 tysiące rezerwistów zgłaszało się chcąc walczyć. Wielu z nich nie miało możliwości, aby uczestniczyć w obronie kraju. 

 

Działania nieregularne, broń ppanc., fortyfikacje

Ważne w obronie kraju mogłyby stać się działania nieregularne (partyzanckie). Mobilizując byłych powstańców śląskich i wielkopolskich, peowiaków (w 1939 byli to ludzie w sile wieku) i uwzględniając tzw. dywersję przyfrontową organizowaną przez II Oddział SG WP można było jeszcze przed wybuchem wojny stworzyć organizację do działań nieregularnych na terenach, które mogli zająć Niemcy. Jak trudną do eliminacją była taka forma oporu pokazuje przykład oddziału mjr. Henryka Dobrzańskiego „Hubala”; major miał pod swymi rozkazami ok. 200-300 żołnierzy, Niemcy do likwidacji jego oddziału musieli zgromadzić 7,5 tys. wojska. Jakimi siłami musieliby dysponować, gdyby na terenach zajętych we wrześniu zaczęło działać kilkaset oddziałów takich „hubalczyków”?

Kolejna możliwość: niemiecki szef sztabu generalnego gen. Franz Halder napisał w Dzienniku wojennym: „Gdyby Polska miała broń przeciwpancerną, to zwycięski pochód byłby niemożliwy”. Polska miała możliwości produkcji nowoczesnych środków obrony ppanc., ale nie było na to dość pieniędzy. Tymczasem w 1938 zamówiono w Holandii okręt podwodny – za wydane pieniądze można było kupić 2200 działek ppanc. Polskie dywizje piechoty i brygady kawalerii, niedostatecznie uzbrojone w środki walki ppanc. musiały, korzystając z lekkich umocnień polowych, zmierzyć się z niemiecką bronią pancerną. W polskim wojsku było 1200 dział ppanc. i około 3500 rusznic ppanc. (tzw. karabin Ur.), a ponadto część dział polowych 75 mm zostało przystosowanych do zwalczania czołgów. Dzięki temu Polacy zdołali zniszczyć około 40% wozów pancernych wroga. Nie ulega wątpliwości, że gdyby Wojsko Polskie miało więcej dział ppanc. i dobrze przygotowaną w terenie obronę to niemieckie dywizje pancerne najpewniej straciłby wszystkie czołgi. Obrona Finlandii, państwa słabszego od Polski,  dzięki dobrze przygotowanej w terenie obronie zniszczyła 2400 czołgów sowieckich, tj. tyle, ile liczyły niemieckie siły pancerne atakujące Polskę.

Istotnym elementem elementem obrony powinny być fortyfikacje i umocnienia. Przykład właściwego wykorzystania umocnień w obronie stanowi np. Linia Mannerheima, zbudowana przez Finów na granicy z Sowietami. Dzięki umocnieniom Finowie skutecznie odpierali ataki sowieckich czołgów. Fortyfikacje fińskie były tanie. Polska  mogła tworzyć podobnie umocnione rejony. Improwizowana a jednak skuteczna obrona Warszawy oraz Lwowa wskazuje, że strona polska, oddając Niemcom miasta praktycznie bez walk, zaprzepaściła liczące się możliwości powstrzymywania niemieckiego natarcia. Wcześniejsze przygotowanie i możliwie najdłuższa obrona terenów zurbanizowanych (miast) nie pozwoliłaby wojskom niemieckim na błyskawiczne zajmowanie terytorium Polski.

Wydaje się, że najlepszym wariantem byłoby więc skoncentrowanie wysiłku obronnego na umocnieniach obsadzonych wojskami terytorialnymi, usytuowanych głównie w rejonach zurbanizowanych. Należało zastosować dyskutowany, ale odrzucony plan utworzenia tzw. obozów warownych (duże ośrodki miejskie) z możliwością wyprowadzania stąd kontrataków wojskami operacyjnymi na siły niemieckie wdzierające się w głąb polskiego terytorium. Przyjęta manewrowa koncepcja prowadzenia wojny nie pozwalała na wykorzystanie nawet istniejących wojsk terytorialnych w obronie miejscowej.  Bataliony ON wyprowadzone z miast, których skutecznie broniły, w starciu na polach bitewnych z wojskami operacyjnymi wroga musiały przegrywać.

Wniosek na dziś

Dowódca Armii „Poznań” generał Tadeusz Kutrzeba powiedział, że „we wrześniu 1939 r. żołnierz polski dostał niewykonalny rozkaz obrony Ojczyzny”. Zastosowanie właściwych środków obrony mogłoby sprawić, że rozkaz obrony Ojczyzny uzyskałby szanse wykonania. Stwierdzając powyższe musimy jednak pamiętać, że oceniamy podejmowane wówczas decyzje, tworzone plany, zamiary z dzisiejszej perspektywy, gdy np. wiemy jak skuteczne w obronie mogą być działania asymetryczne, a czego nie mogli wiedzieć polscy dowódcy w 1939. Bardzo łatwo popaść w prezentyzm wiedząc to, czego nie mogli wiedzieć minister Beck, czy marszałek Śmigły. Dzisiejsze obwinianie ich wygląda trochę tak, jakby ktoś miał pretensje do Naczelnego Wodza, że nie użył samolotów odrzutowych, które pojawiły się przy końcu II wojny światowej. Takie traktowanie historii może przynosić opowieści z gatunku science-fiction. A zdarza się, że są one najzupełniej poważnie traktowane jako opracowania naukowe tłumaczące przeszłość, wytykające błędy, rysujące perspektywy odniesienia zwycięstw. Dziś niektórym wydaje się, że potrafiliby lepiej niż Piłsudski lub Beck uporać się z kłopotami.

Mamy prawo wyciągać wnioski z historii, jeśli historia ma nas czegoś nauczyć, ale należy zachować rozsądek w formułowaniu ocen i nie należy szafować oskarżeniami zarzucając głupotę i nieudolność przywódcom Polski w 1939.

Ze swej strony od dłuższego czasu propaguję potrzebę stworzenia systemu obronnego w którym rolę zasadniczą odgrywałaby masowa Obrona Terytorialna niezbędna przy zamiarze wykonania – w razie zagrożenia – „obrony totalnej” Polski. Moje propozycje są ignorowane, są też wykpiwane przez takich, którzy potrafią krytykować marszałka Śmigłego, ale nie potrafią wyciągać wniosków z 1939 – wniosków, które są niezbędne przy tworzeniu współczesnego systemu obronnego RP.

Exit mobile version