Site icon ZycieStolicy.com.pl

Historia epidemii

virus 4898571 1920
Koronawirus nie jest pierwszy i nie ostatni.

Współczesny świat, z jego możliwościami błyskawicznego przemieszczania się ludzi w obrębie kontynentów sprzyja szerzeniu się epidemii.

Jeszcze na początku XX wieku, gdyby w Chinach wybuchła epidemia koronawirusa dowiedzielibyśmy się o niej na długo po jej wygaśnięciu a szansa, że dotarłby do Polski byłaby bardzo niewielka.

Nie oznacza to jednak, że epidemia jako taka  to przypadek naszych czasów. Pojawiały się na całym świecie od początków jego istnienia, masowe zachorowania, wysoką śmiertelność tłumaczono zazwyczaj gniewem bożym, plagą, klątwą…

W czasach prasłowiańskich obawiano się bardzo demona Trzybka, który miał roznosić „morowe powietrze”, w średniowieczu epidemie ewidentnie przypisywane były Bogu, który w te sposób karał za grzechy, czasem dokładano znaki na niebie i ziemi – komety, dziwny układ planet – niewątpliwie zwiastujący koniec świata.

Ślady epidemii można znaleźć w postaci kolumn wotywnych stawianych w miastach po ustaniu epidemii, na rozstajach dróg, żeby „morowe powietrze przepędzić”…

W Polsce nie brak udokumentowanych przypadków epidemii: zabijała masowo dżuma, cholera, ospa, grypa i z nieco większym oddaleniem czasowym – kiła. Potem gruźlica…

Co ciekawe, ostatnia wielka polska epidemia miała miejsce w 1963 roku. W Wrocławiu wybuchła epidemia ospy prawdziwej! Miasto zamknięto kordonem sanitarnym, wszystkich chorych umieszczano w izolatoriach. Według prognoz WHO epidemia miała trwać 2 lata, miało umrzeć 2000 osób. Dzięki natychmiastowym działaniom udało się „zarazę” opanować już po 25 dniach, zmarło 7 chorych – głównie pracowników służby zdrowia. A wydawałoby się, że ospa prawdziwa już nie występowała…

Po opanowaniu epidemii ospy wprowadzono obowiązkowe szczepionki.

Walkę z chorobą pokazuje film „Zaraza” z roku 1972  (http://www.filmpolski.pl/fp/index.php?film=121372)

Ale wróćmy do podróży.

Pierwszą wzmianka o epidemiach pojawia się w Kronikach Długosza – pisze on, że w latach 1003 – 1006 „…głód, mór i zaraza panowały nie tylko w Polsce ale i na całym prawie świecie..”

Cały świat dla Długosza to Europa, a wiedział, że zaraza panowała bo był to czas rozwoju handlu i wędrówek karawan kupieckich. A z towarem i kupcami przyjeżdżały choroby. Pustoszyły zwłaszcza miasta, gdzie było bardzo duże zagęszczenie ludności, fatalne warunki sanitarne, zwyczaj pochówków zmarłych na małych cmentarzach w miejskich parafiach.

Dodatkowo w czasach „zarazy” ludność miała zwyczaj gromadzenia się na zbiorowych modłach w świątyniach, o zakazie przemieszczania się nie było mowy.

Później dżuma pojawiała się  jeszcze wielokrotnie – w roku 1186, 1283, 1307, 1360, 1383, 1451, 1497, 1542, 1573, 1663, 1680, 1720. W roku 1348 „morowa zaraza” zabrała (według ówczesnych kronik) jedną czwartą ludności Polski. Epidemie dżumy, cholery, ospy i innych, czasem niezidentyfikowanych chorób pojawiały się co kilka kilkanaście lat, czasem na określonym obszarze, a czasem w całym kraju lub na całym kontynencie. Pod koniec XV wieku w Krakowie epidemie dżumy zdarzały się co 2-3 lata, a nawet rok po roku. W latach 1500-1750 w Krakowie odnotowano 92 epidemie – najwięcej ze wszystkich polskich miast. W latach 1601-1650 epidemii w Krakowie było 19, a Warszawie – 33. Później zachorowania w obu miastach utrzymywały się na zbliżonym poziomie.

Według Długosza pierwsze działania władz państwowych – chociaż, trzeba przyznać dość kuriozalne – miały miejsce za czasów Władysława Warneńczyka, który będąc jednocześnie królem Węgier wydał zakaz podróży. Sam też nie opuścił z dworem pałacu w Budzie chociaż „w komnatach królewskich codziennie po kilku znajdowano umarłych…” a „podczas nabożeństwa ludzie padali na ziemię i (…) życia dokonywali”

Karawany kupieckie, wojny i związane z nimi masowe ruchy ludności sprzyjały szerzeniu się wielu chorób, nie tylko dżumy czy ospy.

Najazdy tatarskie z XIII wieku zaowocowały nie tylko sprowadzeniem do Polski kupców i rzemieślników z Niemiec, ale także trądu…

Ożywione kontakty z cudzoziemcami spowodowały, że 1495 roku (dwa lata po powrocie Kolumba z Ameryki) odnotowany został pierwszy przypadek kiły. Legenda głosi, że żona bogatego kupca krakowskiego będąc na pielgrzymce w Rzymie zgrzeszyła i po powrocie do domu zaraziła swego męża. Cóż podróże są niebezpieczne.

Na kiłę chorowali zwykle wielcy i bogatsi, mający czas na cielesne igraszki i dostęp do…hm…partnerek spoza swojego najbliższego kręgu.  Na kiłę chorował Jan Olbracht, Stefan Batory, Jan III Sobieski zakochany w swej Marysieńce, Barbara Radziwiłłówna  i wielu europejskich monarchów. Zwana była chorobą francuską, dworską, angielską lub…w Rosji polską.

Wiek XIX to wiek cholery. Duża ruchliwość i podróże na bliski wschód. Na cholerę umarł podczas podróży do Konstantynopola Adam Mickiewicz.

Pod koniec XIX na terenach północnej Polski szalała epidemia Cholery, po cmentarzach które wówczas powstały pozostały tylko pamiątkowe tablice. Wiele miast północnej Polski było poddanych kwarantannie na długie miesiące. Spowodowało to zubożenie miast przy północnej granicy tzw. Kongresówki.

I wojna światowa to czas tyfusu i czerwonki – dziesiątkowały one nie tylko wygłodzone i zawszone obozy jenieckie, ale i szeregi walczących armii. Szacuje się, że przyczyną ¼ zgonów były właśnie tyfus, czerwonka i grypa hiszpanka. Hiszpanka była najbardziej zabójczą ze współczesnych epidemii, szybko przeszła także na ludność cywilną, na całym świecie zginęło blisko 100 milinów osób a chorowało 500 milionów!

Wbrew nazwie – hiszpankę do Europy przywieźli żołnierze amerykańscy udający się na front I wojny światowej.

Kolejne żniwo chorób zakaźnych zebrała wojna polsko-bolszewicka 1920 roku. Spośród 85 tys. jeńców rosyjskich w Polsce ok. 25 tys. zmarło na tyfus i czerwonkę, jeszcze więcej na terenie Rosji i Litwy. Chore wojska szukając schronienia u chłopów i w mniejszych miejscowościach oprócz spustoszeń siały także zarazę wśród ludności cywilnej.

Czerwonka, czyli dur brzuszny (choroba bakteryjna) zbierała swe żniwo do połowy ubiegłego stulecia. Dopiero masowe szczepienia wprowadzone w połowie lat siedemdziesiątych ograniczyły tę plagę i jest to obecnie choroba zanikająca.  

II wojna światowa to z kolei czas gruźlicy, dyfterytu i polio. Dzięki antybiotykom, a przede wszystkim masowym szczepieniom udało się te choroby opanować. Gruźlica, epidemia romantyczna – zbiera swe żniwo ponownie, wraz z zaniechaniem obowiązkowych szczepień.

Odbudowujący się po II wojnie świat, wydawałoby się, że dzięki poprawie warunków sanitarnych opanował epidemie i pandemie. Szczepienia, antybiotyki, wzrost wiedzy na temat profilaktyki zachorowań nie przerwał jednak łańcucha „zarazy”.

Oto w roku lipcu 2016 ONZ ogłosił, że grozi nam kolejna (po tej w 1981 r) epidemia HIV/AIDS ze względu na dramatyczny wzrost zachorowań, zwłaszcza w Europie wschodniej.

W międzyczasie były jeszcze

Obecnie szaleje koronawirus. W Polsce mamy kolejne, udokumentowane przypadki zachorowań. Zamknięte szkoły, przedszkola, uczelnie wyższe. Odwołane imprezy mniej i bardziej masowe.

W komunikacji miejskiej panika, w sklepach pustki, kina i teatry przerywają działalność.

A my zamiast wyciągnąć wnioski z przeszłości i zrobić wszystko aby zatrzymać się rozprzestrzenianiu epidemii narzekamy na utrudnienia. Nie przestaliśmy podróżować po świecie, nawet do krajów w których było pierwotne ognisko zachorowań. I nadal istnieją przeciwnicy szczepionek. Co prawda na koronowirusa jeszcze szczepionki nie wynaleziono, ale po co dokładać mu żniwo w postaci dodatkowych plag.

Przeżyjemy i tę epidemię,  wkrótce wybuchnie następna, nowa. A człowiek nie uczy się na błędach.


Epidemia: wystąpienie na danym obszarze zakażeń lub zachorowań na chorobę zakaźną w liczbie wyraźnie większej niż we wcześniejszym okresie albo wystąpienie zakażeń lub chorób zakaźnych dotychczas niewystępujących.”( Ustawa z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych i ludzi , Dz.U. Nr 234 poz. 1570 z późn. Zm.

Pandemia: W odróżnieniu od epidemii, która jest ograniczona obszarem występowania, pandemia ma charakter globalny. Co ciekawe, wybuchowi pandemii sprzyja niska śmiertelność choroby – mniej ofiar gwarantuje wyższy wskaźnik zaraźliwości.

Exit mobile version