Sytuacja w Grecji, głównie na wyspie Lesbos i przy granicy z Turcją robi się coraz bardziej napięta. Zwykli Grecy mają dość nielegalnej imigracji. Na popularnej niegdyś wśród turystów wyspie Lesbos, znajduje się ośrodek w którym przebywają nielegalni imigranci. Gdy spadły przychody z turystyki, Grecy na własnej skórze odczuli trudy związane z funkcjonowaniem ośrodka, a także wymierne efekty polityki migracyjnej z 2015 roku. Sytuację zaognia obecność kilkunastu tysięcy migrantów na granicy Turcji i Grecji.
Zwischenfall auf #Lesbos: NGO-Mann gerät mit Einheimischen aneinander. Beim Gerangel stürzt der Aktivist kopfüber auf den Betonboden und seine Kamera ins Wasser. pic.twitter.com/nRxXh7ceCT
— Hartes Geld (@Hartes_Geld) March 1, 2020
Na Lesbos panuje obecnie chaos. W związku z kryzysem migracyjnym wybuchły tam zamieszki. Mieszkańcy wyspy blokowali uchodźcom dostanie się na brzeg wyspy. Doszło także do starć z policją. Wyspa Lesbos leży tylko 30 kilometrów od wybrzeża Turcji. Na mocy porozumienia Turcji z Unią Europejską, tureckie siły zatrzymały na swoim terytorium uchodźców. Zaostrzający się konflikt w Syrii i brak klarownego stanowiska Brukseli, spowodował, że Turcja otworzyła na 72 godziny granice z ogarniętą wojną Syrią. Spowodowało to napływ kolejnych imigrantów, którzy ruszyli w kierunku Europy.
W ubiegłą niedzielę, premier Grecji zapowiedział, że ojczyzna Sokratesa i Platona zawiesi przyjmowanie wniosków o azyl oraz, że zaostrzy metody ochrony granic.
A może rzucić to wszystko i zamieszkać na Bali lub Hawajach?
1 komentarz
Obrona własnych granic jest prawem każdego obywatela i narodu.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.