ZycieStolicy.com.pl

Gdy sojusznik zawodzi

Gdy sojusznik zawodzi

Od września 1939 r., kiedy Hitler i Stalin postanowili na zawsze wymazać państwo polskie z mapy politycznej Europy Polacy przelali wiele krwi walcząc o odzyskanie niepodległości. W końcu  za sprawą wielkiego ruchu polskiej Solidarności i papieża Jana Pawła II doprowadzili do bankructwa komunizmu. W 1989 r. Polska wróciła jako suwerenne państwo do grona wolnych narodów, Polacy mogli zacząć odrabiać zapóźnienia i usuwać pozostałości po latach komunistycznej niewoli.  

W 1999 r. Polska została członkiem NATO, sojuszu suwerennych państw, w 2004 r. weszła do Unii Europejskiej, wspólnoty ojczyzn. Wydawało się, że państwo polskie jest bezpieczne i ma wszelkie warunki rozwoju – słyszeliśmy, że Polska jest tak bezpieczna jak nigdy dotąd. Można było założyć, że fatalizm geopolitycznego położenia między prącymi Drang nach Osten Niemcami, a ruszającymi Na Zapad! Rosjanami Polska ma definitywnie za sobą. Dziś jednak powstają poważne wątpliwości, czy tak naprawdę jest.

Europa zmienia się

Niemcy (nasz sojusznik w NATO, partner w UE) coraz mocniej wiążą się z Rosją Putina i nie tylko starają się dominować w Europie, ale też propagują ideologie kwestionujące wartości jakim ciągle hołdują Polacy. Do tego USA pod rządami Joe Bidena porzucają linię strategicznych związków z Polską i aprobująco traktują zacieśnianie współpracy niemiecko-rosyjskiej (Nord Stream2). Pojawiają się też próby ingerencji w wewnętrzne sprawy Polski ze strony naszych sojuszników fałszywie uzasadnianych jako obrona praworządności i demokracji, rzekomo w Polsce zagrożonych. 

Jeżeli polityka USA i Niemiec będzie zmierzała w kierunku ograniczania naszej suwerenności, narzucania zachowań zgodnych z oczekiwaniami Berlina i Waszyngtonu, trzeba będzie rozważyć do jakiego momentu możemy temu ulegać i kiedy pojawi się konieczność powiedzenia Non possumus! (Nie możemy), jak to kiedyś komunistom powiedział Prymas Tysiąclecia kardynał Stefan Wyszyński. 

Polska znalazła się w obliczu konieczności wyboru drogi jaką ma podążać w XXI wieku. Ale odpowiedzialna i rozważna analiza tego problemu oraz niezbędne wnioski to formuła trudna do przeprowadzenia nie tylko z racji toczących się w Polsce sporów i walk politycznych. Działa paraliżująco na wiele umysłów przekonanie, że Polska pozbawiona wsparcia silnego sojusznika (USA) jest skazana na podległość Rosji, a ponieważ takie rozwiązanie jest dla nas najgorsze w głowach wielu rodzi się myśl, że dla zachowania dobrych relacji, zwłaszcza z USA, trzeba godzić się na wszystko, czego od nas oczekuje Waszyngton czy Berlin. Tak uważają mniej i bardziej lewicowi politycy opozycji (postkomunistka Joanna Senyszyn „broni” TVN). Ale nie tylko oni, znany publicysta Rafał Ziemkiewicz, nazywający siebie „neo-endekiem”, pisał w artykule „Polska realna – czyli jaka?” („Rzeczpospolita”, 26-09-2009): „Być może jednak trzeba dziś wyraźnie powiedzieć, że zachowanie suwerenności wyszło z naszego realnego zasięgu. W takim razie trzeba sobie zadać pytanie o mniejsze i większe zło. Największym byłoby bez wątpienia rozdzielenie w Polsce stref wpływów pomiędzy Rosję i Niemcy, jak wielokrotnie w przeszłości. Jeśli już musimy znaleźć się w całości w jednej ze stref, należy więc zadać sobie pytanie: Rosja czy Niemcy? Wystarczy porównać Wielkopolskę z Białostockiem, żeby uznać odpowiedź za oczywistą. Tym bardziej że współczesne Niemcy nie kwestionują polskiej odrębności i prawa do państwowości – co w wypadku Rosji nie jest oczywiste. 

Z racji „europejskich” silnie brzmi opcja proniemiecka, która coraz głośniej woła: Polacy idziemy pod Niemca! Pojawiły się książki przekonywujące, że w przeszłości władze II Rzeczpospolitej popełniły ciężki błąd nie wiążąc się z Hitlerem. Na taki temat można spotkać opracowania próbujące z „rewizjonistycznych” pozycji dziś uzasadnić konieczność przymierza z Hitlerem. Wniosek można wysnuć taki: skoro w 1939 r. warto było iść z kanclerzem Hitlerem, to cóż dopiero teraz z kanclerz Merkel.

Jako obywatele Rzeczypospolitej przeżywamy kryzys jeśli chodzi o formowanie się naszej państwowości, mając na myśli w pełni suwerenne, niepodległe państwo polskie. Strasznie dużo zostało z tego, co było w PRL-u. Samo przejście ustrojowe też było dziwaczne. Mieliśmy przecież porozumienie i układ między katem (PZPR) i ofiarą (opozycja konstruktywna). Potem zresztą okazało się, że wśród „ofiar” byli też wspólnicy katów. W kwestii obronności ciągle mamy strasznie dużo bałaganu. Dotąd nie zrobiono tego, co powinno być  zrobione – nie opracowano strategii obronności państwa. Nie prognozowano zagrożeń, które mogą się pojawić. I nie zastanowiono się jakimi środkami możemy się tym zagrożeniom przeciwstawiać. Kiedy Polska odzyskała suwerenność pojawiła się pseudo-strategia mówiąca, że gwarantem naszego bezpieczeństwa będzie NATO. Dla tych, którzy mieli doświadczenia Układu Warszawskiego, przełożyły się one wprost na drugą stronę. Tak jak w PRL wzorowano się na tym co robią Sowiety i to oni określali strategie i zadania, które należy wykonywać, tak wielu polityków w III Rzeczypospolitej doszło do wniosku, że strategię dla obrony będzie nam definiować NATO. Przyjmowano wszystko, co w NATO (w Waszyngtonie) wymyślano i starano się to posłusznie wykonywać. Takie myślenie odbijało się na strukturze sił zbrojnych RP, planach modernizacji armii, pozyskiwaniu uzbrojenia. Temu myśleniu ulegli także odpowiadający za obronność politycy Zjednoczonej Prawicy, prawda w specyficznych okolicznościach, gdy na czele USA stanął sprzyjający Polakom Donald Trump. 

Od zawsze mówiłem, że należy w pierwszym rzędzie wzmacniać własne zdolności obronne. Moje ostrzeżenia wskazujące, że gwarancji bezpieczeństwa narodowego nie można uzależniać od zachowania ośrodków od nas niezależnych (USA) nie znajdowały żadnego zrozumienia. Dziś mógłbym z satysfakcją zawołać – a nie mówiłem! To jednak marna satysfakcja. Wolałbym, żeby nie było zmiany polityki sojuszników na wrogą interesom Polski i oby nie doszło do jakiejś drugiej Jałty, co postulował rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow.

Co należy robić?

Wbrew pozorom nie ma analogii z położeniem II Rzeczypospolitej w 1939 r. Po pierwsze po stronie zachodniej mamy demokratyczne Niemcy, to nie jest totalitarna III Rzesza. Niemcy dla których Polska jest jednym z najważniejszych partnerów gospodarczych – wyprzedziła Stany Zjednoczone i stała się trzecim największym eksporterem towarów do Niemiec. Zakładając, że nasze członkostwo w NATO nie będzie przeszkadzać w konfrontacji także stan sił zbrojnych Niemiec w zestawieniu z siłami zbrojnymi RP wskazuje, że nie ma się czego obawiać. Na kierunku niemieckim mamy sporo atutów i nie musimy przyjmować, że „zachowanie suwerenności wyszło z naszego realnego zasięgu”. 

69aedb947fa45b745167c923f86dd75f860000

Jeżeli spojrzymy na potencjał Polski (PKB), to chociaż jest on mniejszy (Niemcy 3 951 340 mld USD, Polska –  585 816 mld USD) widzimy, że w całym regionie środkowoeuropejskim nie ma ani jednego kraju, którego PKB byłby większy od polskiego. To dobrze rokuje, gdy myślimy o zrealizowaniu planu zbudowania wspólnoty Trójmorza. Polska ma dziś wystarczający potencjał, aby taką wspólnotę zbudować. Zdają sobie z tego sprawę w USA i w Niemczech skoro pojawiły się plany, aby kierownictwo Inicjatywy Trójmorza przenieść do Brukseli lub Berlina. 

 

Problemem oczywiście jest Rosja, która chce budować eurazjatycką wspólnotę geopolityczną rozciągającą się „od Władywostoku do Lizbony”. Jej wschodnią część miałaby organizować Rosja, a zachodnią – Niemcy. Współpraca Rosji z Niemcami miałaby utworzyć supermocarstwo zdolne zagrozić pozycji USA w świecie. Polska w tej koncepcji jest obiektem do spacyfikowania i podporządkowania. Pozostaje pytanie, czy do pacyfikacji Polaków wystarczą naciski z Brukseli-Berlina, czy potrzebna będzie jeszcze interwencja zbrojna Rosji?

Teoretycznie Rosja ma dość sił, aby napaść na Polskę. Spoglądając jednak na historię wojen polsko-rosyjskich można zauważyć pewną prawidłowość: zagrożenie wojenne następowało wtedy, gdy Rosja dochodziła do do wniosku, że może wejść do Polski nie napotykając istotnego oporu.  Zwykle starała się najpierw doprowadzić do wewnętrznego rozkładu Polski, znaleźć partnera, który by wcześniej uderzył. Takiego partnera znalazła Rosja w 1939 r. Wcześniej, w XVIII wieku, zanim doszło do rozbiorów, korumpowała polskie elity i mamiła obroną demokracji szlacheckiej, aż doszło do Targowicy. 

Raz Rosja odstąpiła od tej reguły – w 1919-1920 r. wydawało się Leninowi i Trockiemu, że „po trupie Polski” pomaszerują na Europę. Naród polski okazał jednak wielką odporność moralną, wojsko nie załamało się i Polska zwyciężyła. Na Kremlu dobrze tę lekcję zapamiętano. Teraz Rosja sącząc kłamstwa w cyberprzestrzeni próbuje wprowadzać w Polsce zamieszanie, skłócać Polaków między sobą, inspirować tzw. użytecznych durniów, podżegać wzajemną wrogość. Stosowana jest manipulacja w obszarze polityki historycznej poprzez przekonywanie, że walka Polaków o niepodległość nie miała sensu, powodowała tylko ofiary i rozsądnie jest nie stawiać oporu, układać się z agresorem. Rosji chodzi o to, aby osłabić wolę Polaków do oporu. Geopolityk,Aleksander Dugin (był doradcą Putina) powiedział wyraźnie, że sposobem na pokonanie Polski, ma być osłabianie wszelkimi sposobami katolicyzmu, a więc godzenie w morale Polaków. Rosjanie wykorzystują napięcia cywilizacyjne w Europie powstające w następstwie ofensywy „tęczowych” ideologii i starają się to wykorzystać we własnym interesie, co wyraźnie zapowiada najnowsza strategia  przyjęta na Kremlu. 

Jeżeli więc zachowamy suwerenność państwową i Polska będzie silna moralnie, jeżeli uda się zapanować nad nękającym społeczeństwo kryzysem cywilizacyjnym dotykającym zwłaszcza młodych Polaków, to żadnej wojny z Rosją nie będzie. Rosja nie odważy się na wojnę z Polską,   która będzie zjednoczona i moralnie silna. Najważniejszym, co każdy z nas może zrobić dla bezpieczeństwa Polski to nie łaszenie się do mocarstw kosztem polskich interesów, ale dbałość o zachowanie wartości tradycji i wiary zgodnie z dewizą Bóg-Honor-Ojczyzna. To nie oznacza, aby zbędną była dobrze uzbrojona armia, ale trzeba pamiętać, że tylko armia z wysokim morale Polskę może obronić.

Exit mobile version