Site icon ZycieStolicy.com.pl

Felieton Prof. Romualda Szeremietiewa: „We śnie i na jawie”

moczulski

Pytanie: Powtórzyłby pan słowa: płatni zdrajcy, pachołki Rosji?

– Nie, bo nie używam zwrotów, które kogoś obrażają.

Z wywiadu z Moczulskim

(„Rzeczpospolita” 07.06.2020)

 

      Najważniejszy okres w moim życiu, gdy podjąłem bezpośrednią działalność na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości był związany z Leszkiem Moczulskim. Poznałem go, gdy zafrapowała mnie jego książka „Wojna Polska 1939”. Później było wspólne zaangażowanie w działalność konspiracyjnego Nurtu Niepodległościowego, w jawnym Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela oraz współtworzenie i kierowanie jawnie działającej Konfederacji Polski Niepodległej, wreszcie po aresztowaniu kilka lat spędzonych za kratami w tym ponad rok wraz z Moczulskim w jednej celi ciężkiego więzienia w Barczewie.

            Jednak po wyjściu z więzienia w 1984 r. nasze drogi rozeszły się. Wraz z grupą kolegów z kierownictwa KPN (m.in. Tadeusz Stański, Zygmunt Goławski, Tadeusz Jandziszak) doszliśmy do przekonania, że koncepcja działania KPN przyjęta przez Moczulskiego była błędna. Ponadto sytuacja Polski po stanie wojennym wskazywała, że należy inaczej postępować niż zalecał Moczulski.. Odeszliśmy z KPN, utworzyliśmy Polską Partię Niepodległościową.

https://www.salon24.pl/u/szeremietiew/1014155,wierni-swoim-pogladom-polska-partia-niepodleglosciowa,2

            Od tamtego czasu obserwowałem z rosnącym zdziwieniem ewolucję jaką przechodził Moczulski prowadząc KPN ku przegranej i lądując ostatecznie w środowisku politycznym nie rozumiejących czym jest niepodległość, a które go wiele razy atakowało, oskarżało o nacjonalizm, oszołomstwo, nawet faszyzm (Jan Walc pisał w Biuletynie KOR o KPN: „Drogą podłości do niepodległości”.).

            Kiedy w czerwcu 1992 r. Moczulski jako TW „Lech” znalazł się na liście lustrowanych polityków to poszedł w tzw. zaparte i czynnie uczestniczył w obalaniu rządu Jana Olszewskiego. I w ten sposób znalazł się w obozie „nocnej zmiany”, z tymi, których jeszcze nie tak dawno chciał dekomunizować. Dzisiejsza jego postawa – ostatnio wspierał KOD, to chyba tylko konsekwencja tamtych zdarzeń.

https://polskatimes.pl/jak-dawni-czlonkowie-kpn-stali-sie-kodowcami/ar/11848087

Do przyjaciół z lewicy

            Perzy końcu roku Moczulski wraz z żoną Marią udzielili wywiadu „Gazecie Wyborczej” (24.12.2020). Gazeta opatrzyła rozmowę złośliwie dobranymi zdjęciami z dawnych lat; Moczulskiego w wystudiowanej pozie prezentującego fajkę i głodującej Marii w seksownej koszulce na otoczeniu trzech mężczyzn w piżamach. Sam wywiad, zważywszy na obecną postawę byłego lidera KPN nie zaskoczył mnie i w zasadzie nie warto by było o nim wspominać – państwo Moczulscy ujawniają swoje obecne sympatie polityczne („Tadek” Mazowiecki, „Bronek” Geremek, „przyjaciel Adam” Michnik itd.) i swoje niechęci do ludzi, z którymi kiedyś działali w KPN. W pewnym momencie swojej opowieści Moczulski wspomina jak został zaproszony do Wałęsy na obchody rocznicy „rozpoczęcia rozmów między Kiszczakiem a Wałęsą.” (Nie wiedziałem, że mamy takie święto.) Zobaczył tam Kiszczaka, tak o tym opowiada; „I oto po latach ten biedny Kiszczak stoi na tym spotkaniu, ale nikt z nim nie rozmawia. Chciałem podejść, ale uznałem, że będzie to może źle odebrane, jakbym go szanował. I nie podszedłem – a powinienem.”  Moczulski mówi, że ma do siebie żal, iż nie podszedł wtedy do Kiszczaka.

            Można by korygować fakty z opowieści jaką snuje Moczulski, ale wystarczy tylko zauważyć, że bardzo ubarwia on swoją przeszłość i na tym można poprzestać. Warto jednak przywołać jego ocenę (kiedyś autora wizjonerskiego tekstu „Rewolucja bez rewolucji”) jak widzi przyszłość i jaki jest jego stosunek do sprawy dla nas zasadniczej – utrzymania przez Polskę suwerenności państwowej w UE!

            Dziennikarka w pierwszym pytaniu wywiadu wyraża pretensję, że jej rozmówca zaszył się na wsi, gdy w Polsce trwa „wokoło rewolucja”, w której powinien on chyba uczestniczyć. Że jest to tęczowa „rewolucja” nie trzeba tłumaczyć! Moczulski odpowiada wymijająco, najpierw, że zajmuje się badaniem „energii witalnej” Polaków na przestrzeni stuleci i wyciąganiem wniosków z tego. Ale zaraz ujawnia się jako zwolennik XIX-wiecznej teorii Tomasza Malthusa (nie przyznając się do tego) twierdząc, że świat jest  przeludniony. Przekonuje, że grozi nam z tego powodu katastrofa i dlatego sensowne są zmiany w obyczajach (seks i „kontrola urodzin” bez prokreacji) skutkujących spadkiem liczby ludności. Taki proces jest konieczny, obiektywny i nieunikniony, także w przypadku Polski, która w przyszłości będzie miała 30 mln ludności.

            Przy okazji obrywa się Kościołowi, który wg Moczulskiego jest nienowoczesny. Tłumaczy:  „Nie lubię, jak Kościół nie idzie z ludźmi. A trzeba iść z ludźmi, bo trzeba iść zgodnie z nowoczesnością.” Dziś: „Instynkt przedłużenia gatunku zostaje zastąpiony przez seks, a seksowi nie zależy na urodzinach”. Czyli i nam nie powinno na tym zależeć, tego od nas wymaga ta nowoczesność, której Kościołowi w Polsce brak.

            Moczulski dostrzega też czynniki, które zmniejszą ilość ludności niezależne od nas – zarazy i epidemie, tyle że to „nie wiemy skąd się bierze”. W każdym razie Moczulski najbliższą przyszłość widzi czarno – czeka nas stagnacja, bezrobocie, upadek i dopiero kiedyś, za parę pokoleń, przyjdzie odnowa, tak jak renesans przyszedł po czasach dżumy, czarnej śmierci. Moczulski ma nadzieję, że lepszych czasów doczekają jego prawnuki.

            Dawny lider Konfederacji Polski Niepodległej nie dostrzega najważniejszego dla niepodległości Polski zagrożenia. W UE ujawnił się sterowany przez unijnych biurokratów silny proces ograniczania i w przyszłości likwidacji suwerenności państw członkowskich. Wraz z tym nasila się starcie cywilizacyjne w którym istotną rolę odgrywają próby zmiany obyczajów, destrukcji rodziny, niszczenie tradycji i wartości zakorzenionych w chrześcijaństwie. Z tymi zagrożeniami stara się walczyć raz lepiej raz gorzej obóz rządzący Polską. Tego Moczulski nie dostrzega natomiast widzi PiS jako interesowną formację „nieudaczników”, z pogardzanym przez Moczulskiego „endekiem” Kaczorem na czele. Do tego sam opowiada się po stronie tych środowisk, które nie tylko zwalczają Zjednoczoną Prawicą, ale w imię „tęczowego” postępu osłabiają polskość i są gotowe scedować suwerenność państwa na rzecz obcych ośrodków. Trudno uznać, że obecna postawa Moczulskiego jest zgodna z polskim interesem narodowym.

            ****

            Tytuł wywiadu w GW brzmi: „Śniła mi się wielka Polska”. Być może kiedyś Moczulskiemu śniła się wielka Polska, ale najwyraźniej czas to miniony, dziś nic z tego snu w jego głowie nie zostało sądząc po tym, co Moczulski robi na jawie.

Exit mobile version