Site icon ZycieStolicy.com.pl

Felieton Blanki Aleksowskiej: Eurolewicowy bat

bat

Jak doszliśmy do momentu, w którym europejska lewica decyduje o tym, co jest zgodne z polską konstytucją, a co nie?

Unijni politycy zawyrokowali. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego dot. aborcji jest niezgodne ze wszystkim. Z Kartą Praw Podstawowych UE, z konwencjami międzynarodowymi, z orzeczeniami Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, a nawet z… polską konstytucją. Dzisiejsza rezolucja PE to nic innego jak efekt działań europejskiej lewicy, głównie spod znaku Socjalistów i Demokratów. Wchodzą dziś oni w rolę ekspertów z zakresu polskiego prawa wewnętrznego i próbują narzucić w całej Wspólnocie określony porządek ideologiczny. Jak doszliśmy do takiego momentu?

Nie dziwi mnie, że lewicowe frakcje czy ugrupowania lobbują za legalizacją aborcji w Polsce. Nie dziwi mnie nawet, że wykorzystują protesty nie do tego, by zachować obowiązujący do niedawna kompromis aborcyjny, ale do legalizacji aborcji na życzenie. Przeraża mnie jednak, z jaką łatwością i lekkomyślnością nasza rodzima lewica przyznaje unijnym biurokratom kompetencje do oceniania, co jest zgodne z polskim prawem a co nie, i jakich zmian mamy prawo dokonywać w naszym ogródku. Nie przeszkadza posłom SLD czy Zielonych, że inne państwa dyktują nam, jakie rozwiązania ideologiczne i światopoglądowe mamy wprowadzać.

Na jakiej podstawie europosłowie decydują o tym, czy orzeczenie TK jest zgodne z polską ustawą zasadniczą? Na jakiej podstawie roszczą sobie prawo do narzucania nam dyskursu w tak delikatnej, kontrowersyjnej, dzielącej sprawie jak możliwość usuwania ciąży? Trend ten oczywiście nie jest niczym nowym, lecz mam wrażenie, że w ostatnich latach wciąż przybiera na sile i obejmuje kolejne, najbardziej newralgiczne kwestie.

To jednak nie koniec unijnych absurdów. Tym razem legalna aborcja została uznana, nie tylko za „prawo reprodukcyjne” kobiety, ale wręcz za nieodzowny standard zdrowotny i prawo człowieka. Taką narrację przyjmują lewicowi politycy i aktywiści także w interpretacji różnych konwencji mówiących o prawach człowieka. A przecież przestrzeganie praw człowieka to podstawa demokratycznego i praworządnego państwa. Jednocześnie w przyjętej dziś rezolucji europosłowie „z zadowoleniem przyjmują tymczasowe porozumienie (…) w sprawie przepisów ustanawiających mechanizm, który umożliwi zawieszenie płatności budżetowych na rzecz państwa członkowskiego naruszającego praworządność”.

Mamy zatem dość niepokojącą sekwencję działań UE. Lewicowa grupa europosłów przyjmuje rezolucję, która potępia część wewnętrznego porządku prawnego w Polsce. Stwierdza, że orzeczenie TK jest niezgodne z polską konstytucją, a legalna aborcja jest prawem człowieka. W tym samym dokumencie wyraża poparcie dla powiązania budżetu z praworządnością. Nie trzeba chyba dalej wyjaśniać, w jakim kierunku to zmierza. A warto zauważyć, że pod kategorię „praw człowieka” lewica zarówno i w Polsce, jak i na zachodzie, stale podciąga kolejne postulaty ideologiczne, takie jak np. równość małżeńska. Jak widać – skutecznie.

Ciekawostką jest fakt, iż rezolucję europarlamentu poparła także frakcja EPL, do której nale-ży nie tylko Platforma Obywatelska, ale i Polskie Stronnictwo Ludowe. Warto to zapamiętać, choć nie spodziewam się, by ludowcy odważyli się skrytykować lub sprzeciwić takim działaniom swojej frakcji czy UE w ogóle.

W poprzednim tekście pisałam, że jestem zwolenniczką kompromisu aborcyjnego, który przez orzeczenie TK został naruszony, i to w najgorszym możliwym momencie. Logiczną kontynuacją tego orzeczenia, gdy zostanie ono już opublikowane, byłoby również orzeczenie zakazujące usuwania ciąży z gwałtu, z czym tym bardziej stanowczo się nie zgadzam (a co nie jest wykluczone patrząc na determinację środowisk pro-life). Rozumiem kobiety, które dziś protestują i nie oburzam się, że politycy sejmowej lewicy oraz aktywiści z nią związani chcą – zgodnie ze swoimi przekonaniami – wywalczyć pełne prawo do aborcji. Co więcej, zdaję sobie sprawę, że któregoś dnia część Polek i Polaków być może (kto wie?) wywalczy prawo do legalnej aborcji, np. w drodze referendum lub zmiany władzy. Ale to nasze wewnętrzne sprawy. Nikogo innego. Nie pozwólmy na to, by tego rodzaju rozwiązania, w sprawach tak delikatnych i kontrowersyjnych, budzących takie emocje, zostały nam narzucone przez polityków innych państw. Bo to może mieć fatalne konsekwencje.

Exit mobile version