W poniedziałek rząd czeski przyjął mandat negocjacyjny do tego, aby z polską stroną się porozumieć, aby zakończyć sprawę kopalni Turów polubownie – oświadczył we wtorek rzecznik rządu Piotr Müller.
Müller podczas rozmowy w Programie Trzecim Polskiego Radia był pytany o kwestię skargi Czech do TSUE ws. kopalni węgla brunatnego Turów i zapowiedzi domagania się 5 mln euro kary dziennie za to, że Polska nie realizuje postanowienia TSUE o wstrzymaniu wydobycia w tej kopalni.
Rozmowa pana premiera Mateusza Morawieckiego z premierem (Andrejem) Babiszem dotyczyła wycofania tej skargi w momencie podpisania porozumienia. Wczoraj rząd czeski przyjął mandat negocjacyjny do tego, aby z polską stroną się porozumieć. Ma wytyczne negocjacyjne w tym zakresie i przechodzimy do finalizowania umowy
– wskazał rzecznik polskiego rządu.
Jednocześnie rozumiem to, że z przyczyn negocjacyjnych również, czeski rząd korzysta z instrumentów prawnych, które przysługują mu w toku postępowania, ale generalnie rzecz biorąc dostał mandat negocjacyjny premier Babisz, aby zakończyć polubownie tę sprawę i to wczoraj też było elementem ustaleń rządu czeskiego
– dodał Müller.
Jak pisze dziennikarka wPolityce, Edyta Hołdyńska, spór o Turów ma drugie dno:
Dziwnym trafem z Turowem sąsiadują i czeskie, i niemieckie kopalnie czeskiego właściciela. Jeśli zamkniemy naszą, będziemy zmuszeni kupować surowiec od nich. To analiza na skróty, ale na pytania o sprzeciw Czechów, może odpowiadać wprost.
Jak zaznacza:
Bo jeśli nie węgiel z Turowa, to skąd? Nowy blok na węgiel brunatny w Turowie powinien zacząć działać jeszcze w tym roku. Polska zezwoliła na wydobycie surowca do 2026 r, PGE chce wydobywać węgiel jak najdłużej, do 2044 r. Z Komisją Europejską podpisaliśmy porozumienie na wygaszanie kopalni i redukcję emisji dwutlenku węgla do 2050 r. O co zatem chodzi? Obecna koncesja na wydobycie w pobliskiej kopalni węgla brunatnego wygasa. A Czesi sprzeciwiają się jej przedłużeniu.
Zgodnie z wymaganiami prawa krajowego i unijnego, w procedurze oceny oddziaływania na środowisko uczestniczyli przedstawiciele krajów sąsiadujących, czyli Czech i Niemiec. Jak podaje BiznesAlert.pl, te niemieckie kopalnie przygraniczne także należą do czeskich właścicieli – oligarchów, którzy pośrednio wspierają protesty przeciw rozbudowie kopalni w Polsce. Dodatkowo w sprawę zaangażowane są polskie organizacje ekologiczne i czeski minister środowiska, wieloletni dyrektor w firmie czeskiego premiera, też oligarchy.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w wydanej w maju decyzji nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów, należącej do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia skargi Czech w tej sprawie, czyli wydania wyroku.
Czechy uważają, że kopalnia Turów ma negatywny wpływ na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych.
Premier Morawiecki poinformował pod koniec maja po rozmowach z premierem Babiszem, że obie strony są bliskie porozumienia, w wyniku którego „Republika Czeska zgodziła się wycofać wniosek do TSUE”. Szef rządu poinformował również, że Polska będzie współfinansować na kwotę do 45 mln inwestycje środowiskowe. Z kolei Babisz zapowiedział wówczas, że rząd czeski nie wycofa skargi z TSUE, dopóki nie zostanie podpisana umowa z Polską.
Obecnie trwają prace nad ostateczną umową między stroną polską a czeską z udziałem m.in. przedstawicieli poszczególnych resortów.
PAP/AS/wPolityce