Geologia ukończona w 1985 na Uniwersytecie Jagiellońskim. Doktoryzował się z paleontologii. W PRL pracował w PAN w Zakładzie Geologii. Miał dość spokojne życie. W aktach z zasobów IPN znajduje się enigmatyczne pismo z roku 1999, kiedy wiceminister Spraw Wewnętrznych i Administracji, Bogdan Borusewicz, „wyraził zgodę na udostępnienie Sądowi Rejonowemu w Krakowie – Krowodrzy Wydział II Karny uwierzytelnionych kserokopii paszportu służbowego Antoniego KOSTKI (…)”. Paszport przekazano Małopolskiemu Komendantowi Wojewódzkiemu Policji. Nie wiemy do jakiej sprawy, ale w paszportowej przeszłości Kostki nie ma fajerwerków.
Może poza epizodem, kiedy młody Kostka zwiedzał kraje kapitalistyczne (m.in. z poparciem Związku Młodzieży Wiejskiej) i raz przydarzyło mu się coś niezwykłego. W 1978 r. ukradł kasety magnetofonowe w Austrii. W Polsce musiał przyznać się do tego czynu, bo zagranicą wpadł w ręce austriackiej policji wraz z innymi Polakami, których przyłapano na kradzieżach. Kostka już w latach 80. podróżował po świecie i referował o szkodliwym wpływie człowieka na środowisko. Trzeba przyznać, że jak mało który ekolog, Kostka zawsze wierny był swoim poglądom prośrodowiskowym, nawet, jeśli te przez wielu naukowców (m.in. leśników) uważane są za herezje pozbawione wiedzy.
Po upadku komunizmu Kostka objawił się w Polsce jako biznesmen i milioner. Jako taki miał zostawić świat mamony i oddać się działaniom prośrodowiskowym. Jego główny projekt to Turnicki Park Narodowy. W tym celu założył Fundację Dziedzictwo Przyrodnicze w Przemyślu.
„Milioner, który dla Puszczy Karpackiej porzucił biznes” – pod takim tytułem ukazał się w internecie wywiad z Kostką.
„Już od kilku lat planowałem wycofanie się z biznesu, ale nie bardzo miałem pomysł, co chciałbym robić dalej. Tym bardziej, że Quadrum Foods bardzo dobrze prosperowała i nadal ma się dobrze”
– mówił wówczas Kostka.
Jak wspomniano, zdolności biznesowe Kostka zdobywał w USA w latach 90. Dzisiaj jest aktywistą prośrodowiskowym.
Umiejętności biznesowe raz zdobyte, nie przepadają z kretesem. W 2017 r. pojawiła się linia soków Dzikość Jabłka z Wilczych Gór. Sprzedaż soków zasilać miała konto Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze. Produkt można było kupić w sklepie www.ursamaior.pl, w którym dzisiaj już go jednak nie uświadczycie. Według zapewnień Ursa Maior na Facebooku z 2017 r.:
„Owoce zbierane z wiekowych jabłoni na terenie Bieszczadów i Pogórza Przemyskiego. Przetrwały siarczyste mrozy, najazdy norników, zajęcy i saren. Przetrwały śniegi rozłamujące korony ich mniej szczęśliwych kolegów, susze, ulewy i przymrozki. Przetrwały wyprowadzki swoich opiekunów i wieloletnią samotność.”
Nie „przetrwały” jednak badań laboratoryjnych dokonanych w Laboratorium Eurofins Polska Sp. z o.o. w Malborku. Okazało się bowiem, że próbka soku, dostarczona do laboratorium w stanie „bez zastrzeżeń”, wzbogacona jest o tajne składniki z grupy pestycydów. A oto i fragment raportu:
„Analizowana próbka zawiera pozostałości BAC (suma) w stężeniu 0.16 mg/kg, podczas gdy maksymalny dopuszczalny poziom (MRL) dla tej matrycy wynosi 0.1 mg/kg zgodnie z rozporządzeniem (WE) 396/2005 (rozporządzenie w sprawie najwyższych dopuszczalnych poziomów pozostałości pestycydów w żywności i paszy). Co więcej, analizowana próbka zawiera pozostałości DDAC (suma) w stężeniu 0.22 mg/kg, podczas gdy maksymalny dopuszczalny poziom (MRL) dla tej matrycy wynosi 0.1 mg/kg zgodnie z rozporządzeniem (WE) 396/2005 (rozporządzenie w sprawie najwyższych dopuszczalnych poziomów pozostałości pestycydów w żywności i paszy). Nawet biorąc pod uwagę rozszerzoną niepewność pomiaru 50% (k=2, bez próbkobrania), wartości dozwolone są przekroczone.”
I cóż, że jabłonki rosły sobie w skrytości bieszczadzkich zakamarków, a ich „jedynym towarzyszem był księżyc w pełni, wilki i niedźwiedzie odwiedzające je czasem jesienią”? Sprawa „ekologicznego” soku rodem z mitycznej Arkadii trafiła do sądu.
Równie mityczna dla wielu jest wizja Turnickiego Parku Narodowego, propagowana w mediach społecznościowych przez dr. Kostkę. O ile w prasie (zwłaszcza mainstreamowej) ukazało się wiele laurek dla wizji Kostki, warto przypomnieć także opinie, że postulaty ekologiczne Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze w Przemyślu wynikają z braku wiedzy o… środowisku.
Według aktywistów związanych z Kostką pradawna Puszcza Karpacka, gdzie powstać miałby Turnicki Park Narodowy, to obszar dawniej zalesiony i niemal dziewiczy, a ostatnio niemalże wykarczowany przez Lasy Państwowe. Czy to prawda? W internecie furorę zrobiło zestawienie dwóch zdjęć, które niektórzy uważają za puentę całego tematu. Zdjęcia opatrzono podpisem „Pradawna Puszcza Karpacka i obecnie las w ruinie…”. Oto one.
Robert Wyrostkiewicz
Fot. collage gov.pl/IPN