Site icon ZycieStolicy.com.pl

Czy Wojewoda pomoże mieszkańcom Czerniakowa i uratuje Jeziorko Czerniakowskie?

jezioro czerniakowskie

Rafał Trzaskowski konsekwentnie pokazuje, że jeżeli chodzi o ekologię to jest jej gorącym zwolennikiem, o ile nie ponosi kosztów. Przykład uchwały śmieciowej pokazał to dobitnie. Według Trzaskowskiego, to rząd jest odpowiedzialny za konieczność dokładniejszej segregacji, a nie Warszawa. Nagle zielony Rafał zmienia się w szarego, który nie widzi sensu w nowych przepisach dot. segregacji. Podobnie sprawa ma się w przypadku Jeziorka Czerniakowskiego. Chociaż Trzaskowski zapowiadał, że nie zabetonuje okolic rezerwuaru, to powstaną tam olbrzymie budynki z przestrzenią zieloną. Sęk w tym, że korporacje deweloperskie pobudują swoje megaosiedla, a tereny zielone powstaną na gruntach należących do osób fizycznych.

Bolszewia XXI wieku

Wyobraź sobie, że masz działkę. Małą działeczkę, którą odziedziczyłeś po dziadkach, a oni jeszcze po swoich dziadkach. Rosły na niej jabłonie, które już na koniec lata uginały gałęzie pod ciężarem jabłek. Mogłeś cieszyć się ich smakiem do przyszłego sezony. Nikt nie piekł takiej szarlotki jak twoja mam czy babcia. Warszawa rozrastała się. Wielkie betonowe osiedla niebezpiecznie zbliżały się do twojej działeczki, która cudem się ostała. Jedna z ostatnich dzikich działek w Warszawie! Nagle okazuje się, że twoja działka i inne w okolicy z roku na rok są coraz więcej warte. Sąsiedzi obok wyprzedają „rodowe złoto” deweloperskiej korporacji, której przedstawiciele mówią „Albo sprzedacie nam, albo krzaki będą tu rosły jeszcze dwa najbliższe stulecia”. Ty postanawiasz wytrwać i udaje Ci się. Zachowałeś pamiątkę po dziadkach i rodzicach. Może nawet będziesz mógł się pobudować. I tu zaczyna się problem, BO… w projekcie planu zagospodarowania przestrzennego twoja działka ma stanowić ekologiczną równowagę dla olbrzymiego osiedla, które powstanie tuż obok. Co więcej nie będziesz mógł jej nawet ogrodzić. Więc zamiast jabłek będziesz wkrótce zbierał psie kupy.

Tak w wielkim skrócie wygląda pomysł stołecznego ratusza na zachowanie przestrzeni zielonej na Czerniakowie. Wielkie deweloperskie korporacje będą mogły się pobudować. Natomiast tereny zielone powstaną na gruntach prywatnych właścicieli, którzy będą musieli pogodzić się z tym, że chociaż będą płacić podatek od swojej nieruchomości, nie będą mogli jej ogrodzić. Nie wiem jak wam, ale mi to przypomina metody funkcjonowania bolszewików.

Zabetonowanie Jeziorka Czerniakowskiego to „Fakenews”

Plan zagospodarowania przestrzennego dla Czerniakowa wywoła wiele emocji. Zaczęto krzyczeć, że to ostatnie tereny zielone, że nie wolno ich zabetonowywać itp.. Sęk w tym, że pominięto ważną sprawę jaką jest struktura własności tego terenu. To nie jest tak, że miasto ma 90 ha ziemi i teraz sprzeda te grunty, gdzie powstaną apartamentowce. Te grunty mają swoich właścicieli i od dawna miały. Problem w tym, że Warszawa chce zrobić dobrze wielkim korporacjom kosztem staruszek, mających po kilkaset a nawet kilkadziesiąt metrów gruntu.

Jedyny Fakenews to taki, że Jeziorko Czerniakowskie, a raczej jego okolice, zostaną zabetonowane. Kosztem osób fizycznych powstaną tereny zielone i tak w ograniczonym zakresie. W tym drobnym aspekcie Prezydent Stolicy Rafał Trzaskowski miał rację, tylko czy o to chodziło?

Pogodzeni z losem

Osoby fizyczne mające swoje grunty na terenie objętym projektem planu zagospodarowania pogodziły się z losem. Niczym matka z przypowieści o Królu Salomonie i jego mądrym rozstrzygnięciu sporu dwóch kobiet o niemowlaka, chcą jakiegokolwiek uregulowania stanu prawnego nieruchomości. Inaczej po prostu się nie doczekają i część z nich zwyczajnie umrze, z uwagi na zaawansowany wiek. Obecnie tereny te popadły w kompletną ruinę. Jabłoni nie ma, nie z powodu betonu, ale z powodu braku możliwości gospodarowania. Dojazd do poszczególnych terenów jest niemożliwy. Po terenie grasują dziki roznoszące ASF oraz bezdomni, dewastujący ten teren. „Warszawski Czarnobyl” i „Ziemia Niczyja” to najlepsze określenia 90 ha ziemi leżących 300 metrów od siedziby Gazety Wyborczej.

Jak bezdomni w Warszawie kłusują na dziki!

Odwrócenie narracji

Prawicowe media szybko podchwyciły temat zabudowy okolic Jeziorka Czerniakowskiego. Niestety trzeba przyznać, że wylały dziecko z kąpielą. Bo poza słuszną krytyką planu i Rafała Trzaskowskiego, presją medialną doprowadziły do złożenia przez Wojewodę Mazowieckiego skargi na projekt planu. W między czasie zmienił się wojewoda, który rozszerzył zakres skargi. Spowodowało to dalsze opóźnienie prac nad projektem planu i wielkie rozczarowanie po stronie osób fizycznych, które czekają już ponad 20 lat na uregulowanie stanu prawnego ich nieruchomości. Wizerunkowe uderzenie w Trzaskowskiego przerodziło się w faktyczne uderzenie w staruszki i starszych panów, którzy chcieliby zrobić cokolwiek ze swoją ziemią.

Reakcja mieszkańców

Osoby, które uważają, że stołeczny ratusz sprzyja potężnym korporacjom deweloperskim a nie im, postanowiły zrzeszyć się w stowarzyszeniu. Władze stowarzyszenia skierowały do Wojewody Mazowieckiego – Konstantego Radziwiłła protest z prośbą o interwencję i wycofanie skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na plan. Sprawi to, że plan będzie mógł wejść w życie, a prywatni właściciele, chociaż pokrzywdzeni planem w takiej, a nie innej formie, doczekają się uregulowania stanu prawnego ich gruntów. Jak mówi Anna Sikora ze Stowarzyszenia na rzecz urbanizacji Czerniakowa. Stop urzędniczej opieszałości: mieszkańcy mają nadzieję, że Wojewoda Mazowiecki Konstanty Radziwiłł, pochyli się nad ich sprawą i wycofa skargę. Pani Ania liczy, że nakreślenie sytuacji prawnej w jakiej są mieszkańcy Czerniakowa i droga w jaki sposób stali się właścicielami ich skromnych terenów spowoduje wycofanie skargi Wojewody. Część rodzin posiada te grunty nieprzerwanie od drugiej połowy XIX wieku. Po tym jak zostali wywłaszczeni w 1945 roku, dekretem Bolesława Bieruta, ponownie zasiedli te działki.

Bez planu Jeziorko Czerniakowskie wyschnie

Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Jeziorko Czerniakowskie umiera. Z roku na rok wysycha. Dzieje się to pomimo tego, że na terenie objętym projektem planu zagospodarowania Czerniakowa Południowego, nie ma budowli ani instalacji sanitarnych. Tereny te są w dużej mierze podmokłe. Wody z niego zasilały Jeziorko na Czerniakowie. Niestety teren ten po prostu zaczął wysychać, a mogące zasilić Jeziorko wody gruntowe, coraz częściej zostają uwięzione. Plan był nadzieją na uregulowanie również gruntów pod względem hydrologicznym. Miały powstać instalacje umożliwiające wodzie z terenu Czerniakowa Południowego, swobodne dostanie się do Jeziorka. Niestety w wyniku skargi Wojewody Mazowieckiego nastąpi to znacznie później. Co ciekawe pseudoekolodzy, chętnie wykorzystują ten argument o wysychaniu Jeziorka Czerniakowskiego, jako argument przeciwko samemu planowi.

Gdzie się podział Eko-Rafał?

Opinia publiczna w Warszawie żyje podwyżką opłat za wywóz śmieci i zmiany sposobu jej naliczania. Wiedząc jakim obciążeniem wizerunkowym jest to dla jego obozu politycznego – Rafał Trzaskowski, wypuścił serię tweetów, w których winą obciążał za ten stan rząd. No ale zaraz! Można spytać, czy nie oto w tym wszystkich chodzi? W tym wspieraniu młodzieżowych strajków klimatycznych i planów dla zielonej Warszawy? Przecież dokładniejsze segregowanie na nowe frakcje to bardziej ekologiczna planeta. Trzeba też pamiętać, że zmiany wprowadzone przez rząd to konsekwencja obowiązku implementacji dyrektyw unijnych, a przecież Unia nie jest zła, prawda? Ten przykład dobitnie pokazuje, że władze Warszawy wykorzystują hasła ekologiczne wybiórczo na potrzeby działań politycznych.

Ekologizm selektywny

Ekologizm selektywny to nic innego jak narzędzie walki politycznej. Przedwczoraj jeszcze Rafał Trzaskowski zwalał winę za podwyżki opłat, z tytułu wywozu śmieci, na rząd. Następnego dnia rząd jest atakowany, ponieważ wynegocjował przesunięcie w czasie zmian w bilansie energetycznym, forsowanych przez UE. Prezydent Warszawy jest ekologiczny, kiedy koszty finansowe i wizerunkowe obciążają innych. Gdy samemu musi napić się tego gorzkiego piwa, ekologię chowa do kieszeni i winą za wszystko obarcza rząd.

Exit mobile version