Site icon ZycieStolicy.com.pl

Czy podczas pandemii wzrasta plaga alkoholizmu?

Why Alcoholism

Podczas epidemii koronawirusa, życie towarzyskie praktycznie zamarło. Nie trzeba wychodzić do pracy, odprowadzać dzieci do szkoły, można zamknąć się w domu i napić się bezkarnie nawet z rana. Tak myśli zapewne wielu klientów sklepów, w których sprzedają alkohol. 

– Zdecydowanie wzrosła u nas sprzedaż alkoholu. Bardzo dużo ludzie kupili spirytusu, ale chyba tylko do odkażania. Do picia kupują co innego. Nie mam konkretnych danych, ale wystarczy spojrzeć na półki. Widać, co lepiej schodzi po pustych miejscach. Wina z promocji idą jak burza. Co chwilę trzeba dokładać, tak samo z „małpkami”. Idą od rana ja świeże bułeczki – poinformował sprzedawca jednego z supermarketów na Ursynowie.

*Tzw. małpki, to butelki o pojemności 150-200 ml. 

Są jednak tacy, którzy na alkohol mogą wydać zdecydowanie więcej niż tylko kilka złotych dziennie. Przekonał się o tym sprzedawca w sklepie usytuowanym w niedawno wybudowanym bloku na Ursynowie. 

– Największy skok mam na nieco droższych winach, takich za około 30-50 złotych. Moim zdaniem kupują je korpoludki, którzy mogą pracować zdalnie. Można napić się wieczorem, bo rano nie trzeba prowadzić samochodu, a nawet popijać w pracy dla rozluźnienia stresu. Mam stałych klientów, którzy wcześniej praktycznie nie kupowali alkoholu, a teraz robią to nawet codziennie – poinformował sprzedawca w sklepie należącym do jednej z popularnych sieci.

Co prawda wzrost liczby kupujących alkohol nie musi być oznaką dużego wzrostu liczby pijących osób. Trzebą wziać pod uwagę to, że zamknięte są kluby, puby i restauracje. I to właśnie z nich w dużej mierze do domów przeniosło się spożycie trunków. Mimo to, specjaliści od uzależnień twierdzą jednak, że pamiątką po koronawirusie z pewnością może być większa liczba borykających się z problemem alkoholizmu. Tak było po każdym kryzysie gospodarczym.

– Zdecydowanie wzrosła liczba osób, które piją codziennie. Przez domową izolację, nikt ich nie widzi i to sprawia, że sięgają po alkohol. Poza tym jest bardzo silny lęk społeczny, który sporo ludzi tłumi piciem. Jak wielu z nich wpadnie w uzależnienie, to będzie wiadomo najwcześniej za kilka tygodni lub miesięcy, kiedy dosięgną ich konsekwencje picia i zdecydują się z tym zerwać – mówi  Krzysztof Mrozowski, prezes ursynowskiego Stowarzyszenia Klub Rodzin Abstynenckich „Przebudzenie”.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) natomiast ostrzega, że alkohol osłabia ludzki układ odpornościowy i jego spożycie w czasie epidemii jest szczególnie groźne. Ale najczęściej po małpki, wino czy piwo w dużych ilościach ludzie sięgają w sytuacjach stresowych i lęku przed niepewną przyszłością, problemach w związkach oraz w pracy. Kryzys związany z epidemią koronawirusa jest pod tym względem wyjątkowy, bo izolacja w domach w niejednej rodzinie wywołała spięcia i kryzysy. 

Exit mobile version