ZycieStolicy.com.pl

Człowiek z helikopterem na głowie

czas apokalipsyFrancis Ford Coppola pokazał światu w 1979 r. obraz zatytułowany „Czas Apokalipsy”. Cztery dekady temu widzowie mogli zobaczyć kultową scenę ataku śmigłowcowego na wietnamską wioskę, której oprawę muzyczną dała słynna „Walkiria” Ryszarda Wagnera. Pamiętają Państwo żołnierzy siedzących na pokładzie statku powietrznego, stukających nonszalancko magazynkami z amunicją w hełmy, patrzących twardym wzrokiem w dal i poprawiających wymierzonymi ruchami uzbrojenie pokładowe oraz elementy ekwipunku, prawda? Oczywiście pierwsze skrzypce gra podpułkownik, dowódca grupy szturmowej, który władczym głosem prowadzi rozkazodawstwo przez radiotelefon wkomponowany w kask lotniczy zdobiący jego głowę i wydaje się być pewien swego jak nikt.

Bal amatorów…

Wielu młodych mężczyzn oglądających ów fragment, chciałoby towarzyszyć brawurowej ekipie i przeżyć niesamowitą przygodę! Ja zaś w tym miejscu zdradzę moim wspaniałym Czytelnikom, że nie ma siły na świecie, jaka zawiodłaby mnie pośród to stado nieudaczników i amatorów, zaprezentowane przez słynnego reżysera! Dlaczego? Dlatego, że uważam się za chłopa rozsądnego i nie wlazłbym nigdy pomiędzy durniów trzymających w śmigłowcu broń lufami do góry. Proszę zerknąć na grafikę przedstawiającą wirolot Bell UH-1 Iroquois, popularnie nazywanego „Huey”, maszynę biorącą udział w akcji. Prawie dokładnie nad przedziałem desantowym znajduje się charakterystyczny garb – miejsce, gdzie konstruktorzy umieścili silnik i wszystkie inne najważniejsze elementy helikoptera. Przypadkowy wystrzał spowodowany przez wystraszonego, trzymającego w ten sposób karabinek M16 żołnierza, na pewno uszkodziłby jakieś kluczowe urządzenie i wielka powietrzna peregrynacja zakończyłaby się, w najlepszym wypadku, awaryjnym lądowaniem. Po przeczytaniu niniejszego tekstu proszę by Państwo zapamiętali, iż nie był to żaden pododdział szturmowy, a raczej, skupiony wokół szpulowego magnetofonu, swoisty kącik melomana.

„Tylko Caracali żal…”

Kącik melomana, stworzony w październiku roku 2016 przez Konrada Maternę, lidera KODKapeli, zdumiał mnie jeszcze bardziej niż głupstwo jakie palnął Coppola. Gdy w jesienny dzień zobaczyłem Pana Konrada z mini śmigłowcem na głowie, przytwierdzonym do niej za pomocą przemyślnego systemu gum pasmanteryjnych i śpiewającego, skomponowaną na wzór przeboju znad Loary, piosenkę „Caracale adieu”, w moim mózgu powstała galopada myśli. W pierwszym, niekontrolowanym odruchu przyjąłem, iż Pan Materna oddalił się samowolnie z pewnego miejsca, gdzie ponad połowa pensjonariuszy twierdzi, że jest Napoleonem Bonaparte, pozostali uważają się za Aleksandra Wielkiego, a tylko niewielka, elitarna grupka nie chce wpisać się w żaden powyższych schematów i uparcie podtrzymuje wysublimowaną tezę o swoich bliskich związkach z UFO lub innymi formami życia pozaziemskiego. Dopiero po uważnym przyjrzeniu się wyczynom muzyka i jego towarzyszy zrozumiałem, że na moich oczach dzieje się historia – oto obywatele protestują przeciwko zerwaniu przez polski rząd negocjacji z koncernem Airbus Helicopters na dostawę kilkudziesięciu śmigłowców Caracal dla rodzimych Sił Zbrojnych. Nie miałem pojęcia o istnieniu w artystycznych duszach takiego pędu do zbrojeń, szczególnie w sprzęt latający pochodzenia francuskiego. Poczułem się maluczki i wykluczony, gdy wyszło, że nawet jeśli moja niewiedza o współczesnej awiacji ustępuje rozmiarami piramidzie Cheopsa, to trudno przedmiotowy fakt dostrzec gołym okiem.

I tak źle, i tak niedobrze

Dostrzec gołym okiem można za to kuriozum opisanej przeze mnie, w sposób szyderczy i żartobliwy, sytuacji. Przywołany powyżej protest miał wywołać kolejny medialny klangor po zerwaniu przez Mateusza Morawickiego, ówczesnego ministra rozwoju, przetargu na statki powietrzne. Decyzję o wyborze Caracali podjął w kwietniu 2015 r. koalicyjny rząd PO-PSL, ale z doniesień agencyjnych wynikało, że producent miał bardzo poważne problemy z wypełnieniem wszystkich warunków umowy. Nie mam najmniejszego zamiaru zanudzać Państwa szczegółami technicznymi czy parametrami sprzętu, ale chcę zwrócić uwagę na niesamowicie krótkie życie całej afery. Kto dziś pamięta o Konradzie Maternie? Być może pamiętają o nim krakowscy sędziowie, którzy skazali go na kilka lat pozbawienia wolności za werbowanie kobiet do prostytucji i prokurator, zapowiadający odwołanie od wyroku. Szczerze mówiąc nie wiem i nie chcę wiedzieć, jak potoczyły się dalsze losy tego człowieka, ale wspomnienie o nim powróciło do mnie 25 stycznia br., w dniu, kiedy Mariusz Błaszczak podpisał umowę na zakup amerykańskich śmigłowców Black Hawk. Wtedy też pojawiły się kohorty fachowców i znawców bojowego użycia sprzętu latającego, potępiających w czambuł wybór szefa MON. Sądzę, że ludzie ci większość wiedzy zaczerpnęli głównie z filmu Coppoli, bo już po kilku godzinach zwyczajnie zabrakło im argumentów i cała sprawa również ucichła. Nie traktujmy takich głosów poważnie w przyszłości, nabierzmy do nich niezbędnego dystansu, a jeśli damy się chwilowo ponieść nastrojom to włączmy melancholijną muzykę i zaszyjmy się na kilka chwil w naszym prywatnym kąciku melomana.

Howgh!

Exit mobile version