Jak się okazało, w pralni przy Bora-Komorowskiego doszło do ataku nożem. Pierwsze informacje mówiły, że doszło do strzelaniny, jednak to policjanci oddali strzały ostrzegawcze w kierunku napastnika.
Najnowsze informacje mówią, że policja dostała zgłoszenie, że w pralni dzieje się coś złego. Zgłoszenie nie było precyzyjne, więc na miejsce natychmiast przyjechali funkcjonariusze i strażacy. Ci drudzy twierdzą, że zostali poproszeni o pomoc w otwarciu drzwi.
Kiedy służby dotarły na miejsce, z pralni wyszedł mężczyzna cały we krwi. Z relacji świadków wynika, że wyglądał jakby był w transie. W ręce trzymał nóż.
To wtedy padły strzały ostrzegawcze, które oddali policjanci. Było to konieczne, ponieważ napastnik szedł w ich stronę. Funkcjonariusze obezwładnili mężczyznę, a następnie zajęło się nim pogotowie ratunkowe. Agresor miał liczne rany kłute i cięte.
Chwilę później w pralni znaleziono zwłoki. Ze wstępnych ustaleń wynika, że był to właściciel obiektu.
Policja i prokuratura na miejscu nadal ustala co dokładnie się wydarzyło.
PRALNIA CHEMICZNA, GOCŁAW, WARSZAWA, UL. BORA KOMOROWSKIEGO, POLICJA, PROKURATOR