Site icon ZycieStolicy.com.pl

Chłopaki nie płaczą

Chłopaki

Chłopaki nie płaczą

Jest rok 2006. Wielka gala Polsatu. Lasery, reflektory, bajery. Full wypas. W takiej scenerii ówczesny selekcjoner reprezentacji Polski Paweł Janas ogłaszał skład kadry na mające się niebawem rozpocząć mistrzostwa świata w Niemczech. Niby wszystko było jasne, ustalone z asystentami, piłkarze wiedzieli kto jedzie na mundial, a kto go obejrzy w telewizji. I wtedy zaczął się show „Janosika”. Trener musiał mieć noc pełną „rozmów i konsultacji”, bo zaskoczył wszystkich. Począwszy od swojego asystenta i najbliższego pomagiera Macieja Skorży, a na szarym Kowalskim skończywszy. Najbardziej jednak zaskoczeni byli, ci którzy uważali się za tych z gatunku nie do ruszenia w reprezentacji. Bramkarz Jerzy Dudek, obrońca Tomasz Kłos, pomocnik Tomasz Rząsa i napastnik Tomasz Frankowski. To im selekcjoner kompletnie niespodziewanie pokazał drzwi i kazał rozpakowywać walizki.

Wszyscy czterej, z do dziś niewyjaśnionych przyczyn, nie pojechali wtedy na swoją imprezę życia. I co? Choć mieli i do dziś mają wielki żal do Pawła Janasa to nie płakali w rękaw kibicom, nie żalili się w mediach. Potwarz przyjęli na klatę. Po męsku. Bo prawdziwy facet nie płacze. A przynajmniej nie przy ludziach i nie publicznie.

Od starszych kolegów powinien się uczyć Mateusz Klich. Jego też, oprócz 20 innych znajdujących się w szerokiej kadrze, ostatecznie zabrakło w drużynie Biało – Czerwonych na rozpoczynający się za kilka dni mundial w Katarze. I tak, żeby wymienić pierwszych z brzegu – Kamila Grabarę, Karola Linetty’ego, Arkadiusza Recę, Adama Buksę czy Michała Karbownika, to żaden, choć musieli poczuć się mocno zawiedzeni skreśleniem przez selekcjonera Czesława Michniewicza, nie płakał w mediach społecznościowych. Poza Klichem, który choć był – w sumie mało znaczącym – zaledwie trybikiem tej kadry, zamieścił na swoim koncie na Instagramie wpis mocno walący, oczywiście między wierszami, w Michniewicza. To fragment utworu „Sztruks” z płyty, dla mnie totalnych anonimów, jakiegoś Sokoła i Marysi Starosty. Brzmi on tak Klich cytował go bez znaków przystankowych): „…Masz mózg, masz serce, masz werwę, ale masz też ręce pazerne, pomyślałeś przyjaźń poświęcę za tę cenę będę miał więcej…”.

Oczywiście pomocnik angielskiego Leeds może się czuć rozżalony, że zamiast niego na mistrzostwa pojedzie na przykład Szymon Żurkowski, który w tym sezonie zagrał we włoskiej Fiorentinie całe 77 minut (przy 488 minutach Klicha w Leeds), ale do licha ciężkiego! Za wyniki drużyny narodowej odpowiada tylko i wyłącznie trener. Nie należę do klakierów Michniewicza, ale jestem dziwnie spokojny o to co robi i szanuję jego wybory. Teraz jest czas by mu zaufać, a po mundialu nadejdzie czas rozliczeń. A utyskiwanie Klicha jest małomiasteczkowe. Zachowuje się jak dzieciak z piaskownicy, któremu ktoś pokazał zabawkę, ale ostatecznie mu jej nie dał. Zamiast narzekać i, między wierszami, obrażać trenera, powinien więcej pracować, lepiej grać, a przede wszystkim siedzieć cicho. Jak nieporównywalnie bardziej utytułowani koledzy pominięci w 2006 roku. Wszak prawdziwego faceta poznaje się po tym jak kończy, a nie po tym jak zaczyna swój mecz. Także ten, którego stawką jest wyjazd na mundial.

Piotr Radomski

Exit mobile version