Site icon ZycieStolicy.com.pl

Całkowity zakaz handlu w niedzielę coraz bliżej. Najsłabsi odczują go najmocniej

chleb

Wkrótce miną dwa lata od wprowadzenia przepisów ograniczających handel w niedziele. Od początku przyszłego roku liczba niedziel, w które sklepy będą mogły być otwarte, spadnie drastycznie, do 7 w ciągu całego roku. Dla niektórych to dobra wiadomość, ale dla wielu innych bardzo zła. Może okazać się, że w przypadku placówek handlowych, które już teraz mają kłopoty, zaostrzenie zakazu będzie ostatnim czynnikiem przesądzającym o ich być albo nie być.

Zakaz handlu w niedziele zaczął obowiązywać od marca 2018 roku. Początkowo dotyczył tylko niektórych niedziel. W 2018 roku sklepy były otwarte w dwie niedziele w miesiącu, w 2019 roku, już tylko w jedną, nie licząc zwolnień z zakazu np. przed świętami Wielkiej Nocy czy Bożego Narodzenia. Jednak w 2020 roku tylko w 7 niedziel handel będzie dozwolony.

Ustawa dopuszcza handel w piekarniach, cukierniach, lodziarniach, na stacjach paliw płynnych, w kwiaciarniach, w sklepach z pamiątkami, w sklepach z prasą, biletami komunikacji miejskiej, itp. Jeśli chodzi o sklepy działające na zasadzie franczyzy – można otworzyć w niedzielę placówkę tylko wtedy, gdy sprzedaż będzie prowadził jej właściciel „we własnym imieniu i na własny rachunek”. Dotyczy to także pozostałych właścicieli innych sklepów.

Kto zyskał kto stracił

Zdaniem Agnieszki Górnickiej, prezes Inquiry Market Research, szczegółowa analiza skutków zakazu handlu w niedziele na razie jest niemożliwa, ponieważ na rynek w segmencie handlu spożywczego oddziałują dwa czynniki. Pierwszy z nich to systematyczne wprowadzanie przepisów o zakazie handlu w niedziele i ograniczanie liczby niedziel handlowych, zaś drugi – rosnące ceny żywności. Oba czynniki mają przeciwstawne oddziaływanie.

– Dane GUS mówią, że rynek spożywczy rośnie, ale to jest moim zdaniem wzrost wynikający z inflacji (tej faktycznej, odczuwanej przez gospodarstwa domowe), a nie wzrost wynikający z powiększenia się koszyka zakupowego – już nie mówiąc o tym, że handel detaliczny w GUS zawiera również handel samochodami. Wzrost napędzany inflacją to nie to samo, co rozwój całej branży – mówi Agnieszka Górnicka w rozmowie z serwisem dlahandlu.pl.

– Moim zdaniem, bez bardzo szczegółowej analizy danych ekonometrycznych, sporządzonych na podstawie danych raportowanych po zakończeniu roku, wpływ tych dwóch czynników na rynek handlu jest nie do rozdzielenia. Stąd też sprzeczne analizy, na które można czasem natrafić. – Tymi, którzy mieli największe problemy z powodu zakazu są średniacy, czyli usieciowione sklepy, gdzie nie ma już właściciela, który mógłby poprowadzić handel w niedzielę. Te placówki nie skorzystały z bycia małym sklepem, ani z bycia siecią o silnej pozycji na rynku, która może dyktować warunki i sterować zachowaniami klientów – tłumaczy ekspertka.

Kolejny segment rynku, który ucierpiał z powodu niehandlowych niedziel to centra handlowe i te sieci, które w nich lokują swoje placówki. – Centra handlowe i gastronomia to podmioty, które najmocniej odczuły skutki tego przepisu. Centra handlowe są trochę bezradne wobec zakazu handlu. Nie da się w niedziele zaproponować oferty niehandlowej, która byłaby dostatecznie atrakcyjna i przyciągnęłaby klientów, a na dodatek skłoniła ich do wydawania pieniędzy. Z punktu widzenia zakazu handlu, rynek nieruchomości handlowych ucierpiał dość mocno, a wraz z nim sieci, które z tym rynkiem są strukturalnie związane, a więc sieci restauracji i kawiarni w centrach handlowych. Część z nich szuka lokalizacji poza centrami handlowymi, ale tego nie da się zrobić z dnia na dzień, ani nawet z roku na rok. Sztandarowym przypadkiem jest tu Grycan Lody od Pokoleń – mówi Agnieszka Górnicka.

Mali górą, internet w górę

Eksperci zgadzają się, że ograniczenie handlu w niedziele było korzystne dla małych sklepów. Według danych Polskiej Izby Handlu, sklepy do około 100 mkw., które mogą działać w niedziele na podstawie przewidzianych przez ustawę wyłączeń, w szczególności w oparciu o wyłączenie pozwalające właścicielowi stanąć za ladą, w sporej części odnalazły się w nowej rzeczywistości legislacyjnej. Natomiast większe sklepy (z reguły powyżej 100 mkw.), które z wyłączeń skorzystać nie mogą i muszą być zamknięte w niedziele, osiągają gorsze wyniki niż przed wprowadzeniem ograniczenia.

Potwierdzają to przedstawiciele Eurocash. – Wprowadzony zakaz handlu w niedzielę ma pozytywny wpływ na najmniejsze, niezależne sklepy spożywcze. Dotyczy to tych placówek, w których za ladą pracuje właściciel sklepu. Z naszych szacunków wynika, że około 80 proc. takich przedsiębiorców decyduje się otwierać swoje placówki w niedzielę – mówi Jan Domański, rzecznik prasowy Grupy Eurocash, w rozmowie z dlahandlu.pl.

– W przypadku sklepów średniej wielkości, tam gdzie przedsiębiorca do obsługi konsumentów zatrudnia pracowników, zakaz handlu miał natomiast wpływ negatywny. W części tych sklepów sprzedaż spadła. Poza zamknięciem w niedzielę wpływ na to miały agresywne kampanie reklamowe, prowadzone w tym roku przez wielkopowierzchniowe sieci handlowe, w tym dyskonty. Skupiały się one na zintensyfikowaniu zakupów konsumentów w soboty – dodaje.

Ciekawym zjawiskiem ostatnich kilku lat jest szybki wzrost segmentu e-commerce. Czy przyczynił się do tego zakaz handlu w niedziele? Być może, ale niekoniecznie. Zdania w tej kwestii są podzielone.

– Silnym efektem zakazu handlu w niedziele jest przekierowanie klienta do nowych kanałów sprzedaży, sklepów internetowych, aplikacji mobilnych i zachęcanie go w ten sposób do płynnego przechodzenia z kanału online do offline. Jak ocenia, zakaz handlu dodatkowo wzmocnił e-commerce, którego wartość w Polsce szacuje się nawet na około 45 mld zł (według PwC). Natomiast innego zdania jest Agnieszka Górnicka, prezes Inquiry. – Nie widzę bezpośredniego przełożenia się zakazu handlu w niedziele na zakupy w internecie. Być może obecnie, w kontekście zakupów świątecznych, będzie to widoczne, ale jest to tylko jeden z wielu impulsów, które napędzają rozwój handlu internetowego i wcale nie najważniejszy – mówi ekspertka.

Ustawa do poprawki

Bez wątpienia ustawa o zakazie handlu w niedziele jest niedopracowana. Uwagi co do poszczególnych zapisów tej ustawy zgłaszają przedstawiciele niemal wszystkich segmentów rynku handlowego.

– Dla naszych klientów – niezależnych przedsiębiorców prowadzących sklepy spożywcze – najważniejsza jest stabilność, przewidywalność i klarowność przepisów. Pod tym względem widać, że część regulacji wymaga doprecyzowania. Takim przykładem może być jasna interpretacja tego, czy przedsiębiorcy w niedzielnej pracy może pomagać jego najbliższa rodzina. Na pewnym etapie pojawił się też ciekawy pomysł, dotyczący możliwości zatrudniania w niedziele niehandlowe na określonych warunkach studentów oraz emerytów – to również wydaje nam się warte ponownego rozważenia. Mogłoby to być rozwiązanie korzystne dla niezależnych właścicieli sklepów – mówi Jan Domański, rzecznik Eurocash.

Niemal powszechną opinią jest ocena, że zakaz w kształcie jaki będzie obowiązywał w 2020 roku jest zbyt restrykcyjny.

źródło: liderzyinnowacyjnosci.com

W niedziele niehandlowe autobusy i tramwaje będą kursować rzadziej

Exit mobile version