Astroturfing to słowo które zyskuje na popularności. Podobnie jak pewien hasztag.#NIE DLA RZEZI DZIKÓW . Powszechnie przyjmuje się w naszym społeczeństwie fakt, że nasza rzeczywistość jest manipulowana, a pewne wydarzenia i opinie wykreowane sztucznie. Robione jest to celowo i grupy lub osoby dokonują tego w konkretnym celu, dla uzyskania własnych wcześniej zamierzonych (wyliczonych) korzyści. Kreuje się w ludzkich umysłach przekonanie, że na tego typu praktyki nie mamy wpływu, my zwykłe szaraczki. Niestety świat manipulacji i propagandy funkcjonuje wokół nas i my jak najbardziej możemy sobie z tym radzić. Wszystko po to aby rozeznać co jest dobre dla nas i przynosi pożytek naszemu życiu, a co je zupełnie zniekształca.
Dzika Apokalipsa

Nic tak nie poraża jak motyw ciężarnej lochy. „Nasza” ma się dobrze.
W ostatnich dniach z dużej części polskiego społeczeństwa wyrosła pokaźna grupa specjalistów w zakresie rozpłodu dzików. Wiele osób zaczęło bić na alarm, jakoby wybicie kilkunastu tysięcy dzików miało doprowadzić do wyginięcia całej populacji. Ponad 200 tys. martwych dzików robi wrażenie. Tylko jakoś trudno przebić się do mediów informacji że w zeszłym roku w samych Niemczech wybito 800 tys. dzików. W tej sztucznie podkręconej nagonce ważny jest jeden ważny fakt: o całej sprawie wypowiadają się właściwie tylko osoby, które nie mają o tym zielonego pojęcia, ba! pełnej i rzetelnej wiedzy a większość informacji uzyskuje z mediów tradycyjnych i elektronicznych. Ciekawe, czy każdy pseudoekspert i znawca tematyki zaczerpnął przynajmniej krzty wiedzy od osób, które zajmują się ochroną zwierząt i kontrolą populacji gatunków zamieszkujących Polskę? Bo bicie na alarm w tym przypadku to właśnie to o czym pisałem na wstępie.
Astroturfing, czyli sianie sztucznej trawy
Takie zabiegi i sztucznie wywołane reakcje określa się w mianem ASTROTURFINGu. Już biegnę z wyjaśnieniem. Otóż wspomniane pojęcie to gra słów, eufemizm zaczerpnięty z języka angielskiego (od zwrotu określającego sztuczną trawę). Tak określa się pozornie spontaniczne inicjatywy i akcje obywatelskie organizowane w celu wyrażenia poparcia bądź sprzeciwu wobec idei. Tego typu działania na pozór wyglądają jako niezależne i spontaniczne reakcje. W rzeczywistości są od początku do końca kreowane, a nierzadko inicjatorzy kampanii lub akcji pozostają anonimowi lub zwyczajnie nieznani.
W przypadku odstrzału części populacji dzików stało się podobnie. W mgnieniu oka media zalały różnego rodzaju działania: od memów po publikacje i infografik,i skończywszy na akcjach poparcia dla ekologów np. pod hasłem „#NIE DLA RZEZI DZIKÓW”. Tego typu hasła to także zabieg czysto manipulacyjny bo słowo „rzeź” budzi poruszenie i wzburzenie, ale właściwe wplatanie tego typu zwrotów nacechowuje emocjonalnie cały przekaz, który wybrzmiewa donośniej i ma większy wydźwięk, przez co znajduje zwolenników. Świat reklamy przyzwyczaił nas do myślenia schematami obrazkowymi i hasłowymi. Zażywamy suplementy diety „dla zdrowych kości i odporności”, robimy zakupy w sobotę bo jeden z marketów ma nawet parking „ram pam pam pam”.
Siła obrazu i schematu w służbie marketingu
Kreatorom ludzkich zachowań i tym, którzy mają wpływ na nasze życie bardzo zależy na działaniach, które uśpią nasze myślenie. Ostatecznym celem tego procesu jest rozmycie zasad i poglądów wartościujących nasze życie. Wspomniany astroturfing jest stosowany dzisiaj w większości dziedzin życia, jednak najbardziej widać to zjawisko w mediach i na styku polityki i biznesu. Stał się on powszechnym mechanizmem w działaniach marketingowych. Wprowadzanie nowych produktów i usług dla producentów jest bardzo trudne, dlatego pozornie spontanicznie prowadzone kampanie „wyreżyserowane” od początku do końca, krok po kroku, służą często temu, aby nasz proces decyzyjny w gestii naszych wyborów przebiegał zgodnie z oczekiwaniami nadawców przekazu. Warto o astroturfingu wiedzieć i zaczerpnąć wiedzy o tym zjawisku, które w opinii wielu krytyków jest nieetyczne, ale zarazem trudne do wykrycia i zdemaskowania wprost.
Rzadko kiedy kampanie i akcje społeczne okazują się fiaskiem przy użyciu metod „sztucznej trawy”. Karmieni masą informacji, a wręcz bombardowani różnorakim przekazem musimy samodzielnie umieć oddzielać informacje istotne i ważne od nieistotnych. Między innymi tym różnimy się od zwierząt ( w tym dzików) – mamy rozum i nie musimy z miejsca stać się końmi dorożkarskimi z klapami na oczach, które stąpają jak każe woźnica. Bo nigdy nie wiesz kto jest woźnicą i komu zależy abyś miał klapy na oczach….