Site icon ZycieStolicy.com.pl

„Ani kroku wstecz w sprawie tzw. praworządności!”

polexit

XX wiek był dla naszego narodu wyjątkowo tragiczny, Polacy  ponieśli ofiarę krwi, płacąc przerażającą cenę za pragnienie wolności i niezależności. Dziś stajemy przed, pozornie łatwiejszym wyborem, albo zachowamy niepodległość, albo damy się kupić za garść srebrników.

Unia i opozycja straszą Polexitem

Nie będę wchodził w dywagacje na temat tego, czy Polexit nam się opłaca. Wystarczy, że w poprzednim felietonie w kilku zdaniach rozprawiłem się z dogmatem wiary w europejskiego zbawiciela. [Oczywiście zachęcam do lektury]. Padło weto i nagle okazało się, że Polska, jak to bywało w przeszłości, pokrzyżowała plany niemieckiego „Blitzkriegu” tym razem zmierzającego do ekonomicznego i politycznego podbicia Europy w aksamitnych rękawiczkach. Ciśnie się na usta, że sąsiadując z nami przez setki lat nie nauczyli się jeszcze do czego jesteśmy zdolni, gdy idzie o naszą niepodległość.

Padło weto i niemal natychmiast wywołało to histerię egzaltowanych, niczym pensjonarki, rozmaitych krzykaczy medialnych. Polexit jest zły i basta. Żadnej dyskusji. Tylko prawda objawiona, że Polska musi zostać w UE. Oczywiście było to do przewidzenia i specjalnie nie wywarło na mnie wrażenia. Niczym w podręczniku propagandy wyciągnięto badania opinii publicznej [podobno publicznej] i porównano je z tymi ze stycznia 2020 i wyszło, że Polacy boją się POLEXIT’u. Nie prowadzimy żadnej dyskusji o tym, czy nasz kraj jest suwerenny pozostając w UE, tylko czy powinniśmy wyjść z UE. Przy czym nie rozmawiamy też o tym czy rzeczywiście na UE zarabiamy, czy jednak sprawa nie przedstawia się tak różowo. O nie, ta dyskusja nie pojawia się w mediach, bo przecież wymagałaby myślenia, a opozycyjne media zarzucając innym tabloidyzację, same potrafią operować tylko kategoriami emocjonalnymi. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Jednak ostatnie posunięcia PR rządu i mediów z nim związanych świadczą o tym, że karta straszenia POLEXIT’em jest bardzo skuteczna i wymusza zmianę retoryki – i  obym się mylił – sprawy weta.

Reforma wymiaru sprawiedliwości głupcze i zgniły kompromis

Co powinien zrobić rząd w obliczu przeciągających się negocjacji? Tak – negocjacji, bo o ostatecznym wecie nie ma jeszcze słowa, jeśli wierzyć zapewnieniom Węgier i stanowisku polskiego rządu, z którego coraz głośniej przebija się pieśń o „wartości porozumienia”. Węgrzy mogą bez problemu dogadać się z UE. Pozwala na to ich sytuacja w rządzie. W Polsce sytuacja jest skomplikowana i uwarunkowana postawą Solidarnej Polski. Składane już publicznie oferty współpracy PSL mówią wprost o chęci podjęcia współpracy w zakresie unijnego budżetu z rządem Zjednoczonej Prawicy. Oczywiście zupełnie przypadkowo, pojawił się wątek przejścia posłów Kukiza z PSL do ZP, dzięki czemu mogłoby dojść do marginalizacji posłów Solidarnej Polski [Problem w tym, że Solidarna Polska ma 16 szabel (w Sejmie), a Kukiz tylko 6.

Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że porozumienie z UE w sprawie praworządności zostanie osiągnięte. Jeśli miałbym przepowiadać przyszłość, co do najbliższych tygodni, to obstawiłbym następujący przebieg wydarzeń:

1) Stanowisko w sprawie twardego weta będzie stopniowo tonowane.

2) Pojawi się kilka tematów zastępczych

3) Po wznowieniu negocjacji pojawi się propozycja uznania mechanizmu powiązania tzw. praworządności z wypłatą środków europejskich ale w wariancie, który teoretycznie będzie nam zapewniał możliwość zablokowania całej procedury

4) Polski rząd zgodzi się na ten wariant ogłaszając spektakularny sukces. TVP będzie grzmiało, że z jednej strony zabezpieczono interesy Polski, zaś z drugiej otrzymamy upragnione fundusze. Tylko będzie jedno, ale…

Reforma wymiaru sprawiedliwości utknie gdzieś w niebycie, albo pojawią się głosy o tym, że dotychczas podjęte działania były nie do końca poprawne. Być może pojawi się stare i dobre „szukanie winnego”. Przełoży się to na jeszcze większą konsternację i napięcia w obozie prawicy – co ostatecznie może doprowadzić do rozpadu koalicji rządowej [wyjścia z niej Solidarnej Polski i wejścia części posłów Kukiza]. Przyjęcie Kukiza oraz uległa postawa wobec UE doprowadzi do kryzysu poparcia na prawicy. Część wyborców przepłynie do Solidarnej Polski, część do Konfederacji, czy nawet Szymona Hołowni [Tak, tak! Sondaże pokazują, ze spadek średniego poparcia dla PiS odpowiada wzrostowi średniego poparcia dla Hołowni, który wydaje się antysystemowy]. Podzielona prawica przegra kolejne wybory, a koalicja PO-Lewica-Hołownia zdobędzie władzę.

Dlaczego jestem takim pesymistą? Odpowiedź jest prosta. Brak jakichkolwiek prac parlamentarnych związanych z reformą wymiaru sprawiedliwości, która całkowicie utknęła, chociaż od ostatnich wyborów parlamentarnych minęło już 13 miesięcy. Gdybyśmy rzeczywiście chcieli grać z UE „na twardo” chcielibyśmy postawić UE przed faktem dokonanym. Oczywiście pojawiają się pogłoski, że w grudniu wpłyną projekty ustaw, ale to dalej pogłoski, bez oficjalnego stanowiska rządu, czy konsultacji społecznych. Dlatego osobiście uważam, że bardziej prawdopodobny jest zgniły kompromis z UE, niż twarde weto. Powód jest prosty, żaden rząd nie zaryzykuje utraty potencjalnych miliardów w obliczu mega dziury budżetowej którą mamy. Z drugiej strony mamy twardą Solidarną Polskę, która mówi wprost weto i planowane reformy albo śmierć.

Ilustracja tytułowa: KPRM

Exit mobile version