Afera Polnord i udziału w niej Romana Giertycha była przedmiotem obrad Sejmowego Zespół Parlamentarny Przeciwdziałania Bezprawiu – Bezpieczna Polska. Przewodniczący Michał Woś poinformował przy tym, że Sejm zablokował transmisję z obrad zespołu na swojej oficjalnej stronie. Dyrektor Biura Obsługi Medialnej Sejmu Katarzyna Karpa-Świderek z kolei zrzucała odpowiedzialność na przewodniczącego zespołu.
Posłowie wysłuchali Leszka Kraskowskiego, autora głośnego reportażu i wielu udokumentowanych doniesień w tej sprawie, który był także świadkiem w umorzonej niedawno przed lubelskim sądem sprawie. Jak informuje portal niezalezna.pl:
Leszek Kraskowski podał przykład Dopiewca pod Poznaniem, gdzie transakcja polegała na tym, że jedna firma Ryszarda Krauzego sprzedawała ziemię drugiej jego firmie. Wtedy już biznesmen miał wiedzieć, że jego akcje zostaną przejęte przez wierzycieli i chciał „ewakuować” się z Polnordu.
Spółkę Properis 33 Kraskowski nazwał „firmą-krzak”, która jako spółka buforowa miała prowadzić transakcje z giełdową spółką Polnord. Properis 33 była prowadzona przez żonę kierowcy Giertycha. Spółka powstała krótko przed samą transakcją, bo latem 2010 roku. Powołując się na swoje publikacje, Kraskowski przypomniał, że transakcja była błyskawiczna: kupno za 7 mln zł i sprzedaż Polnordowi za 27 mln zł w ciągu zaledwie ośmiu dni.
Sprzedającym w tej operacji był Prokom Investments, spółka Ryszarda Krauzego, a kupującym Polnord – giełdowa firma, w której Krauze pełnił rolę przewodniczącego rady nadzorczej i kontrolował ponad 21 procent akcji poprzez Prokom. Rozdrobniony akcjonariat nie miał szans przeciwstawić się decyzjom „wieloryba”. Działka, po dwóch miesiącach od zakupu, posłużyła jako zabezpieczenie emisji obligacji na kwotę 80 mln zł, choć wciąż pozostawała polem kukurydzy. Pieniądze z transakcji rozdzielał Krauze: część trafiła do Giertycha, reszta popłynęła na cypryjskie konta biznesmena.
Bezpośrednia sprzedaż między Prokom Investments a Polnordem wymagałaby ujawnienia na Giełdzie Papierów Wartościowych, co mogłoby wzbudzić podejrzenia analityków. Dzięki fikcyjnemu pośrednikowi transakcja pozostała w cieniu. Properis 33, założona latem 2010 roku z kapitałem 5 tys. zł, nie prowadziła żadnej działalności, a mimo to przeprowadziła milionową operację – twierdzi Kraskowski.
Polnord pozyskiwał gotówkę z banków, zastawiając sztucznie windowane grunty, a on sam zgarniał realne pieniądze. W 2015 roku czujne oko analityka giełdowego dostrzegło, że Polnord tonie w długach – ponad 260 tys. zł na jeden lokal, znacznie więcej niż u konkurencji. Firma emitowała wtedy obligacje „na wyrwę”, bez zabezpieczenia, a wartość złotówki i ceny nieruchomości sprzed dekady tylko podkreślały skalę problemu. Grunt w Dopiewcu, choć wciąż niezabudowany, nadal pełnił rolę podpórki dla wierzytelności.
Portal dodaje, że Roman Giertych jak na razie nie ustosunkował się do tych publicznych rewelacji. Jeżeli tak jest jak opisał dziennikarz, to pojawia się kolejne pytanie, dlaczego prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie?