Site icon ZycieStolicy.com.pl

,,MARIONETKA’’- METODA OSZUSTA

MARIONETKA

,,MARIONETKA’’- METODA OSZUSTA

       W cyfrowym społeczeństwie prawie każdy z nas ma konto w banku, korzysta z usług bankowych, firm ubezpieczeniowych, z usług biura nieruchomości, czy pośredników firm ubezpieczeniowo-kredytowych. Historia, której doświadczył mój rozmówca uświadamia, że istnieją sygnały, których wczesne dostrzeżenie w środowisku społecznym, może nam pomóc, by nie stać się ,,marionetką’’ w rękach oszusta, który odgrywając rolę ,,przyjaciela domu”, pociąga za finansowe sznurki, zdobywa zaufanie, wykorzystuje ludzi, by zdobyć pieniądze i zniszczyć im życie. 

     Siedzący naprzeciw mnie mężczyzna w średnim wieku spokojnie, choć momentami, jak w euforii opowiadał o tym, co wydarzyło się przed tygodniem. Starał się uśmiechać, choć silne emocje, stres, niedowierzanie i szok, po tym czego zupełnie jeszcze niedawno doświadczył mocno już odbiły się na jego twarzy. 

-,,Od tygodnia nie śpimy, nie możemy usnąć, ale to jest do obrony, to jest do odzyskania, jak najbardziej, tak mi powiedział adwokat, bo siedzieliśmy wczoraj do północy”- rozpoczął swoją wypowiedź. Szeroko otworzył oczy, wbił swój wzrok w moją twarz i dalej kontynuował. 

-,,Można odzyskać, te pieniądze, ale dopiero, jak wyrok zapadnie i wytoczymy mu nowy proces. Zbierają już dokumenty, podobno czwarty segregator, czyli taka ,,Biblia” już powstała.  To będzie trwało latami. Gwarantuję, powiedział nam, że minimum dwa, trzy lata zejdzie, zanim oni w ogóle doprowadzą tą sprawę do końca, albo i dłużej. On będzie siedział w tym czasie, cały czas. Sytuacja wygląda teraz tak, że kiedyś przyjdzie taki moment, no dobra, może po tych czterech latach, bo jak najbardziej będzie skazany, że trzeba będzie znowu wytoczyć mu sprawę, już wtedy samemu o odzyskanie, ale teraz musimy płacić około 4 tysiące na miesiąc. Generalnie sprawa może się zamknąć w 10-ciu latach, aż trudno uwierzyć, że nas to spotkało. Straciłem zaufanie do ludzi, nawet tych najbliższych”. 

Jak to się zaczęło? 

-,,Zaczęło się od tego, że najpierw był tylko znajomym, naszych znajomych, a potem kolegą. Dobrym kolegą.  Nie nachalny, nie narzucający się. Wszyscy go znali, wszyscy lubili, cieszył się zaufaniem u wszystkich naszych znajomych. Pomagał mi nawet rozkręcić firmę pośrednictwo ubezpieczeniowe i kredytowe. Mówił, gdzie mam się udać, z kim umowę podpisać, co powinienem zrobić. Znał się na tym, pracował wcześniej w banku. Miły, zabawny, zwyczajnie kumplowaliśmy się, zaprzyjaźniliśmy się nawet. Nasze dzieci go polubiły, mówiły na niego wujek. Odwiedzał nas. Przychodził, normalnie, jeździliśmy na wakacje razem. Na święta przynosił prezenty  dla dzieci. Nie było żadnych podejrzeń, że jest coś nie tak. Owszem, czasem pożyczał jakieś drobne sumy 1 tysiąc czy 2 tysiące złotych, ale zawsze po umówionym terminie oddawał. Tak zdobywał nasze zaufanie przez 5 lat. Teraz się okazuje, że on ,,takich” osób miał wiele. Byliśmy we wspólnym kręgu znajomych. Nie zorientowaliśmy się, bo nigdy nie doszło do konfrontacji między nami, do rozmowy ,,w cztery oczy’’, zawsze, gdzieś w towarzystwie się pojawiał. Zawsze były jakieś tematy inne. Nie dopuścił do tego, żebyśmy zostali sami. Są ludzie nie…?”- zamyślił się. 

-,,Pierwsze wyłudzenia kredytowe miał w banku, później wyłudzenie dotacji na rozwój jakiejś firmy 13 mln, maszyny rolnicze 10 mln i jeszcze brał kredyty na ludzi”- dodał po chwili.

Co on z tymi pieniędzmi robił? 

-,,Nie wiem. I to jest pytanie, które zadał mi adwokat i prawnik. Dokładnie takie było pierwsze pytanie: gdzie są teraz te pieniądze?”

Czy ma rodzinę? 

-,,Nie ma, to znaczy rozwiódł się i ma dziecko, ale ona nie chce mieć nic z nim wspólnego. Mówił, że matka jest zła i nie daje mu się kontaktować z dzieckiem. Prawda jest zupełnie inna. 

Jak się Pan dowiedział o ,,swoim długu’’? 

-,,Sprawa sama wyszła. Mieliśmy się właśnie spotkać, ustaliliśmy już termin. Ale on nie mógł przyjść, bo poszedł do więzienia. Zadzwonił do mnie i tak powiedział: ja jestem na policji i muszę coś wyjaśnić. Jutro będę, odezwę się jutro. Choć już w tym momencie, jak dzwonił, wiedział, że miał wyrok 3,5 roku, bo się okazało, że rok temu został skazany za przestępstwa wyłudzenia dotacji na maszyny rolnicze. Nie przyznał się oczywiście do niczego i nikt z nas nie wiedział, że miał jakiś wyrok. Uciekał sobie przed policją, przed wymiarem sprawiedliwości. Do czasu. Wtedy na policji nie tylko do mnie wykonał telefon. Do wszystkich przyjaciół też. Z każdym umówił się na spotkanie. Zachowywał się, jak gdyby nic się nie stało. Mówił, że spotka się, że odda pieniądze. Uspokajał, że nic się nie dzieje i może przyjść. Proszę sobie wyobrazić, że wtedy dowiedzieliśmy się, że wziął na nas kredyt w wysokości ponad 200 tysięcy złotych. Wcześniej było nawet tego więcej, jak dowiedzieliśmy się. Nawet nie wiemy dokładnie ile tego było, bo tamte raty spłacał, dlatego nic do nas z banku nie przychodziło, żadne zawiadomienia. Ale to, to jest jeszcze nic…’’- wskazuje.

Skąd miał wasze ,,wrażliwe” dane do banku? 

-,,Bez trudności mógł je zdobyć, okazało się, że on ma jakieś powiązania chyba z politykami, tak mi się wydaje i światem przestępczym. Wcześniej został dyrektorem banku, miał dostęp do wszelkich informacji. Wiedział wszystko o nas. To jest promil ludzi takich na świecie, ale się zdarzają i robią wielkie pieniądze. Zrobił jeszcze taki motyw znajomej dziewczynie, że przyszedł z dokumentem i plikiem pieniędzy przykładowo 80 tysięcy już miał i mówił tak: potrzebuję szybko jeszcze 30 tysięcy, żeby kupić mieszkanie, a nie mam akurat teraz, a jest okazja i ja mam kupca na to mieszkanie od razu. W ten sposób działał. Ja wiem, teraz, jak o tym myślimy, to myślę idioci, ale nie do końca. Bo jest tak, że uwierzyliśmy: jest mieszkanie, pokazywał umowę przedwstępną z podpisami, peselami, nazwiskami, numerami, adresami, pieczątkami, numerem księgi wieczystej, wszystko. Wszystko było, była umowa i pieniądze. Mówił, że brakuje tylko 30-stu, 40-tu tysięcy. Zależy, ile pieniędzy potrzebował do życia, to tyle mówił, że potrzebuje.  Przychodził i tak, jakby do Pani przyszedł, znając Panią dobrze i powiedział, że potrzebuje trochę pieniędzy, bo ma działkę do kupienia, a ma tylko 80 tysięcy, a potrzeba mu jeszcze 30. Pokazuje umowę kupna przedwstępną i mówi, że musi dostarczyć do dnia dzisiejszego. Ma już klienta, jest już na to kupiec, który kupi od razu. Kwestia 2-3 dni i odda. Ludzie brali nawet kredyty na to, bo to na zasadzie ,,no pomogę Ci, jesteś kolegą, nie ma problemu, nie mam tych pieniędzy, ale zaraz pójdę wezmę kredyt, przecież go oddamy za chwilę”. I na litość brał też wszystkich’’- kontynuuje.

Mówił Pan, że, to nie wszystko, to co zrobił jeszcze?

 -,,Cały czas wychodzą nowe rzeczy, co robił, jak pożyczał, jak działał’’.

W jakim wieku jest ten człowiek? 

-,,Tak gdzieś chyba w moim. Dużo osób jest poszkodowanych’’. 

Kto zgłosił to na policję? 

-,,Osoba, do której przyszli bandziory z bronią, bo on mówił, że ty jesteś jego przyjacielem, to ty masz pieniądze. Jak dzwoniło się do niego nie odbierał. Po chwili sam oddzwaniał. Okazało się, że zmieniał telefony bardzo często. Dla jednej grupy miał ten telefon, dla drugiej inny. Teraz wiem dlaczego. Prawdopodobnie otwierał sobie taki ,,kajecik’’, tak wszyscy myślimy, w którym miał taką tabelkę z nazwiskami, numerami telefonów i co komu jest winien, co ustalał i kiedy ma się spotkać. Myślę, że nie pamiętał wszystkiego i nie chciał się pomylić, co mówi do kogo. Teraz niech sobie Pani wyobrazi, on tak działał 10 lat”.

Co zawiodło w systemie? 

-,,Nic nie zawiodło. To się opiera na zaufaniu’’.

Jak to jest możliwe, że tyle osób był w stanie oszukiwać, tak długo, brać na nich kredyty w banku i nikt wcześniej niczego nie zauważył?

-,,Dziś zwykły człowiek mimo RODO jest w stanie wejść w posiadanie danych wrażliwych np. mieć dostęp do czyjegoś dowodu i wziąć np. na dowód ,,chwilówkę’’, bez problemu. Nie można dać nikomu do ręki dowodu, karty kredytowej i bankomatowej też nie. Nawet, jak robimy zakupy i przybliżamy, ten numer co jest tam z tyłu, to jego powinno się zaklejać. Jeżeli przyłożymy kartę do czytnika, jest kamera u góry i jeżeli przez przypadek odwrócimy, to człowiek przy kamerze widzi tak: taka karta, ten numer i spisze sobie. Wtedy może zrobić zakupy na każdą kwotę i wyczyścić konto do zera. Numer karty, data ważności karty i ten numer trzycyfrowy z tyłu, który na dobrą sprawę powinien być zaklejony. Teraz telefonem płacę, żeby nie wyciągać karty. Jeżeli ktoś kto siedzi przed kamerą byłby nieuczciwy i oglądał ludzi przy kasach, to widzi jak ktoś przykłada kartę i ma wszystko. Jest tak, że dowody dajemy bankom. Ok. Ufamy bankom. Umowy podpisujemy na telefony, dajemy dowód. Umowy podpisujemy przez Internet, dajemy dowód. Oni kserują to wszystko. Nie da się przed tym ustrzec, bo generalnie przykładowo jeden człowiek może być uczciwy w banku, na poczcie, powiedzmy, że w telefonii komórkowej też jest uczciwy, ale tylko hipotetycznie załóżmy, że ten co sprzedaje Internet może nie być uczciwy. Ma wszystkie dane, gromadzi dokumenty, wystarczy, że ktoś przyjdzie, weźmie sobie to wszystko. Dowód można zrobić w Internecie, taki kolekcjonerski, jest taka możliwość, podając wszystkie dane i zdjęcie dać swoje. Dlatego ja wszystkie dane klientów trzymałem w kasie pancernej, do której tylko ja miałem klucze, bo tam wchodzili wszyscy pracownicy i ta dziewczyna polecona do zatrudnienia przez niego”.

Jak można  ustrzec się przed czymś takim? 

-,,Moim zdaniem za bardzo nie ma możliwości się przed tym ustrzec. Zawsze istnieje ryzyko.” 

Może nie afiszować się z pieniędzmi?

– ,,To też, ale nie do końca. Przykładowo my sprzedawaliśmy mieszkanie i dziwnym trafem on się pojawił po tym w naszym  życiu. Kupujący poszedł do jego agencji, bo my tam wystawiliśmy mieszkanie na sprzedaż w jego agencji, nie znając się. Doszło do transakcji. Wszystko odbyło się normalnie’’.

Można przyjąć, że dzięki wcześniejszej pracy w banku i założeniu agencji nieruchomości wyszukiwał swoje ,,ofiary”?

 – ,,Miał wszystko. Wyciągi bankowe, no bo do kredytów się daje, numery ksiąg wieczystych, dowody, pesele i mógł sobie prześwietlać. Na zasadzie: aha ten, ma taką zdolność, ten ma takie możliwości, ok, to ja się do tego zacznę przymilać. Doszliśmy na przykład do takich dokumentów, gdzie sprzedawał mieszkanie na jakiegoś gościa, ale zwrócił moją uwagę znajomy adres. Zapytałem znajomego, czy coś mu to mówi, on powiedział kurde to mój adres, ale nazwiska inne. Był taki przypadek, że samochód miał w leasingu i znalazł kupca. Można prywatnie tak zrobić, że: dajesz mi pieniądze, ja spłacam leasing i dostajecie dokumenty itd. Zaufanie. Wszystko opiera się na zaufaniu. On wziął pieniądze od takiego małżeństwa, dał dokumenty i napisał, że zobowiązuje się do dostarczenia samochodu wtedy i wtedy. Samochód wart był przykładowo 50 tysięcy, leasing 37 tysięcy, oni mu dali 40 tysięcy. Umówili się, że dostanie 10 tysięcy, jak dostarczy samochód. Tyle. Wziął pieniądze i nie ma gościa. Przyjechali panowie z ,,leasingu’’, wzięli samochód małżeństwu, bo nie płacone były raty i tyle. Oni mają taki problem, a ja mam inny. Dobrze w tym wszystkim, że nie wkręcił mnie w dotacje, bo prawnik powiedział, że jakby namówił mnie na dotacje, to za pół roku, bym siedział. Zgodziłbym się wtedy, bo nie uznałbym, że wzięcie dotacji na rozwój firmy z nim to coś złego. Teraz z perspektywy widzę, że on sobie przygotowywał grunt. Za rok, za dwa, gdy firma dobrze rozwinęłaby się, zacząłby działać. On robił takie rzeczy, że podmieniał numery kont. Jak się składa wnioski do banku to są tak: ksera dowodów osobistych ludzi, są umowy, są wyciągi z kont bankowych, są zdolności kredytowe. W jego komputerze znaleźli taki folder dokumentów, przekazów pocztowych z pieczątką, z datą, tylko wpisać dane. Jak ktoś przelewał mu pieniądze i mówił daj mi potwierdzenie, to dawał. Z perspektywy czasu, to ja się cieszę, że został mi ,,tylko” kredyt’’-odpowiedział.

Proszę mi powiedzieć dlaczego taki klient idzie do was, do pośrednika, a nie bezpośrednio do banku?

– ,,Bo w banku dostanie gorszą ofertę. W banku o wszystko pytają. My działamy na zasadzie franczyzy w imieniu innej firmy. Ona ma wynegocjowane stawki i prowizje. Jak się pójdzie do banku, to urzędnik w banku pyta: ma pani dzieci? Jak ktoś odpowiada mam, to dalej pytają: ma pani to i tamto, i wypytują o wszystko. Wtedy mówią, że może pani dostać tylko tyle. Oni zapiszą i koniec, już nie dostanie się wyższej kwoty. Jest inny sposób podejścia np. to ile chce pani dostać?  Ktoś mówi na przykład 250 tysięcy, a ma Pani dzieci? No tak. To może byśmy ich nie ujawniali, proszą a reszta wszystko jest w porządku, bo dziewczyny, tak naprawdę wiedzą, co powiedzieć, żeby w banku dostać więcej i nie wpisuje się. Są tacy, którzy poszli do jednego banku, drugiego, trzeciego, a potem przychodzą do nas i mówią, ja to potrzebuję, będę spłacał i tak dalej, tylko nie dostanę, bo się przyznałem, że mam dzieci. A jedno dziecko to jest zdolność o 10 tysięcy, czy 100 tysięcy. Wszystko zależy od człowieka. Nikt tego nie kontroluje. Wszystko polega na zaufaniu. Tylko, że gościu miał pomysł na zdobywanie danych. Teraz czerwona lampka zapali się za każdym razem”- zakończył.

Konkluzja: Wnioski tym razem pozostawiam Państwu.

Aleksandra Rachwał

,,Knowledge is Power”

 

Exit mobile version