Site icon ZycieStolicy.com.pl

30 marca zmarł w wieku 94 lat Franciszek Szydełko – to on trenował Szarika z Czterech Pancernych

Pożegnaliśmy kolejną legendarną postać. Chociaż znany był przede wszystkim jako treser psa Szarika w serialu „Czterej Pancerni i pies”, to warto pamiętać, że przez wiele lat był najwybitniejszym treserem i konsultantem wszelkich „zwierzęcych scen” w polskiej kinematografii. Brał udział w ponad stu produkcjach filmowych!

Wszystko zaczęło się na froncie. Franciszek Szydełko poznał tam starszego sierżanta, który był zawodowym treserem. Połączyła ich miłość do zwierząt i wspólna pasja. Wojenna znajomość zmieniła całe życie Pana Franciszka, bo chociaż od urodzenia miał do czynienia ze zwierzętami – to po wojnie, w dorosłym życiu stał się  zawodowym treserem.

Był jednym z pierwszych i najwybitniejszym absolwentem szkoły tresury psów służbowych w Sułkowicach. Zajmował się technikami tresury i psychologią psów szkolonych na potrzeby wojska i milicji. Zawsze powtarzał, że najważniejsze jest aby zrozumieć zwierzę i zyskać jego zaufanie, nic na siłę! Było to tyle lat temu a wciąż nie do wszystkich dociera, że zwierzę to nie rzecz.

Przygodę z filmem rozpoczął w roku 1948 na planie filmu „Ulica Graniczna” Aleksandra Forda. Od tego momentu gdziekolwiek pojawiały się zwierzęce role do akcji przystępował Pan Franciszek.

Niewątpliwie najsłynniejsze gwiazdy prowadził w serialu „Czterej Pancerni i pies”

Szarik, którego grały dwa owczarki niemieckie: Trymer i Atak pojawia się niemal w każdej scenie serialu, to oznacza, że Pan Franciszek spędził na planie „Pancernych” najwięcej czasu z całej ekipy. Poza planem także opiekował się psimi aktorami. Oba pochodziły z Sułkowic i kariery w milicji nie zrobiły bo były za mało agresywne. Po zakończeniu zdjęć oba psy trafiły w dobre, prywatne ręce. Niestety Trymer, główny odtwórca Szarika został po śmierci wypchany i jest eksponatem w muzeum w Sułkowicach. No cóż…

O ile Trymer i Atak były zbyt mało agresywne to w kolejnym filmie, przy którym pracował Franciszek Szydełko sytuacja była odwrotna.

W „Przygodach psa Cywila” główny bohater Cywil to fajtłapa, nieagresywny marzyciel, który pracuje swoimi metodami. Tymczasem, jak wspominał Pan Franciszek w wywiadzie dla portalu psy.pl odtwórcą roli Cywila był Bej, który gryzł, awanturował się i wcale nie był łagodnym futrzakiem. Bej potrzebował nie tylko więcej niż jednego dublera, ale i zdecydowanie więcej czasu.

Kolejną kultową produkcją w jakiej brał udział Franciszek Szydełko była ekranizacja w Pustyni i w Puszczy. Chociaż w książce występuje mastiff angielski i pierwotnie do tej roli brane były pod uwagę wspaniałe, płowe mastiffy z hodowli dr. Jacka Markowskiego z podwarszawskiego Józefowa to ostatecznie zdecydowano się na dogi niemieckie. Żaden mastiff, ze względu na swoje predyspozycje fizyczne nie podołałby zadaniom, jakie postawił przed psami reżyser Władysław Ślesicki.

Franciszek Szydełko wraz z Apaczem i Łosiem  pojechał nie tylko do Sudanu, gdzie walczył o cień dla zwierząt i szył psom skarpety, żeby gorący piasek nie poparzył im łat, był także w Bułgarii, gdzie kręcono sceny z Kingiem i w Egipcie, gdzie niedaleko centrum Kairu rozbity był obóz inżynierów Tarkowskiego i Rawlinsona.

Mimo, że w sumie Franciszek Szydełko pracował przy ponad stu produkcjach to z największym wzruszeniem wspominał pracę przy serialu „Dom”. Jak pamiętamy Tadeusz Janczar, w filmie były więzień obozu koncentracyjnego ma stareńkiego psa imieniem Karo. Karo przeczekał na ul. Złotej całą wojnę by w końcu umrzeć po powrocie swojego pana. Pies, który grał Kara był także wiekowy. Franciszek Szydełko z wielką atencją prowadził wszystkie sceny będąc jednocześnie wraz z Tadeuszem Janczarem świadkiem jego odchodzenia. Schorowany psi aktor sprostał wszelkim wymaganiom filmu i zakończył życie wkrótce po zdjęciach do serialu. O tym i innych wyzwaniach pracy tresera pięknie napisała Katarzyna Nowicka w książce „Pyskiem do kamery”.

Ale psy to tylko taka zabawa. Franciszek  Szydełko szkolił dziesiątki najróżniejszych zwierząt, wśród których były nie tylko psy, ale i świnia, a podobno nawet mrówki! Pracował nad filmami „Noce i dnie”, „Szaleństwa panny Ewy” czy „Ogniem i mieczem”. W filmie „Dzikun” z wyjątkiem dwóch osób grały same zwierzęta — psy, tchórzofretka oraz sześć prawdziwych wilków. Z kolei w „Czasie Burzy”, pod czujnym okiem tresera, wystąpiło 30 gęsi, 20 kaczek i kur, 6 kotów i 2 psy. Jednak najwięcej zwierząt zgromadził plan filmu „Ferdydurke” — jednocześnie grało ich 52: 12 chartów, koty, krowy, kury, kozy.

Na czym polegała tajemnica sukcesu Franciszka Szydełki?

„Moja recepta na sukces to łagodność, odpowiednie operowanie głosem i smakołyki. Żadnego szarpania czy bicia, żadnych obroży, czy kolczatek — to dobre dla rakarzy. Nie ma takiej sceny, której zwierzę by nie zagrało. Jeżeli coś się nie udaje, jest to wina człowieka — zdradzał portalowi Psy.pl. Towarzyszyła mu zasada, że „człowiek, który cząstkę swego serca przekaże psu, otrzyma w zamian od niego cały bezmiar miłości i wierności”.

Exit mobile version